What’s your story?

"blogi.pl" - Narodowy Stary Teatr w Krakowie

Jeszcze kilka lat temu warto było pisać pamiętnik. Teraz tworzy się blog, czyli taki pamiętnik dla wszystkich. Poranna kawa i zamiast gazety - blog sąsiada. Po drugiej stronie ktoś opowiada o snach i frustracjach, a my z zapartym tchem chłoniemy... W Teatrze Starym w Krakowie można zobaczyć blogowy tryptyk - trzy etiudy, powstałe na podstawie wirtualnych notatników, opracowane przez trzech reżyserów.

Niebieska sukienka

Część pierwsza została wyreżyserowana przez Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik, scenariusz przygotował Jacek Poniedziałek. Na scenie znajduje się sześcian o białych ścianach z papieru. Po wygaszeniu świateł na froncie bryły wyświetlona jest wizualizacja: przedstawia młodą, żyjącą w siedemnastowiecznej Francji szlachciankę (Małgorzata Zawadzka), która, idąc po schodach w górę, traci poszczególne części garderoby. Postać, jakby naszkicowana ołówkiem, w końcu staje się naga – papierowa ściana zostaje zerwana. Zaskoczona, obserwuję kobietę w lekkiej sukience, z charakterystycznie dla panującej w tym czasie mody, kręconymi włosami. Siada za umieszczonym pośrodku sześcianu niebieskim strojem z, tworząc ładny malarski portret.. Dostojnym i wyćwiczonym tonem, Madame de Sevigné opowiada o dworskich mini-skandalach. Jej miejsce zajmuje dojrzała kobieta (świetna w tejże roli Iwona Bielska), ubrana w czarny, współczesny strój. Siada w tym samym miejscu co Sevigné – „w” sukni, i z impetem rozpoczyna opowieść o zmaganiach nowoczesnych „lejdis” ze światem – o dietach, cellulicie, życiu na rozstaju. Myślę, że właśnie tak mogłaby wyglądać Bridget Jones kilka lat później...

Umieszczenie dwóch kobiet z różnych epok mimowolnie nasuwa porównanie. Prototyp współczesnej blogerki to Madame de Sevigné. Opisywała sceny z życia z pozycji przedstawicielki swej epoki, dotyczące jej i najbliższych. Przeciwstawiona jej sfrustrowana, nieco starsza kobieta mówi językiem wielu współczesnych pań, które same w sobie stanowią problemowe centrum wszechświata. Czy temat zmienił się w ciągu kilkuset lat? Niezbyt. Tylko sposób jego opisu – gdyż nadal nie wychodzi poza jadalnię i garderobę...

mydziecisieci

Druga etiuda powstała w oparciu o scenariusz Doroty Masłowskiej, reżyserią zajął się Szymon Kaczmarek. Po widowni, pomiędzy przybyłymi na spektakl, błąka się nieszczerze speszony Adam Nawojczyk. Wchodzi na scenę, gdzie ustawiono specyficzny „parawan”, zmniejszający przestrzeń, w którym niewyraźnie odbijają się sylwetki widzów. Oto Alinka, podczas samotnego powrotu do domu spotkała „obcego”, będącego fanem jej bloga. Kilkunastolatka, przemawiająca ustami dojrzałego, ubranego w biały sweterek mężczyzny, jest pełną troski o świat i swych czytelników blogerką – może gdzieś tam, w kosmosie, właśnie czytają jej najnowszy wpis? O tych, których spotkała, o szkolnych kłopotach; błyskotliwie, pisze przez pryzmat młodej kobietki.

Dlaczego mężczyzna, dlaczego Adam Nawojczyk? Myślę, że ta historia opowiedziana przez kobietę, straciłaby ostrość, jaką zyskała w ustach tego właśnie aktora. Alinka była niczym marioneta sterowana przez niego: niewiarygodna, ale jednocześnie godna zaufania. Nawojczyk w końcowej scenie zdejmuje sweter i koszulę – na ciele narysowane ma linie, wyglądają niczym plan budowy komputera. Czy w kontekście słów Alinki dotyczących odczuwanej mechanizacji organów, można powiedzieć, iż nasze pokolenie składa się z kabli, procesora i systemu zero-jedynkowego? To pytanie pozostaje w umyśle, gdy „Alinka” staje, niczym biegacz, na pasie startowym i rusza po schodach w stronę wyjścia.

Forma przetrwalnikowa

W części trzeciej, autorstwa Radka Rychcika, już się nie śmiejemy. Jeżeli, to pod nosem, trochę gorzko. Kobieta (Katarzyna Krzanowska), ubrana w sportowy strój, składający się z biało-czerwonego kostiumu kąpielowego i spodni dresowych, opowiada o pracy w szpitalu. Wejście w środowisko, w którym trudno zyskać stabilizację oraz ciągła potrzeba samodoskonalenia mimo niskich zarobków, prowadzą do narastającej frustracji – to nie kraj dla młodych ludzi. Dlatego trzeba wyjechać, podobnie jak dwa miliony współplemieńców, najlepiej do Wielkiej Brytanii. Składamy swoją przestrzeń do walizki – plansze, tworzące jakby tarczę strzelniczą, w której centrum do tej pory oscylowała bohaterka, zostają przez nią zdjęte ze sceny. Na miejscu można kupić truskawki nie smakujące jak truskawki, i zaznać kilku upokorzeń, ale za to może pieniądze będą lepsze. Dodatkowo można zrobić kurs przewodnika turystycznego, bo przecież warto zyskać dodatkowe fundusze, gdy pracodawca zwleka z wypłatą, a finanse znajdują się w opłakanym stanie.

Ostatnia część tryptyku jest najbardziej osadzona w rzeczywistości. Naprawdę trudno być patriotą – mieszkać w kraju bez perspektyw, znosić upokorzenia i z niepokojem liczyć dni. Jednak marzenia o Eldorado nie zawsze są do spełnienia – to jak znamienne truskawki, ładne z wierzchu, a trudne do przełknięcia. Ta etiuda była jakby kropką nad „i” – można się śmiać z niedoskonałości, szaleństwa, ale trzeba zastanowić się nad tym, jak właściwie to wszystko przetrwać.

Maria Anna Piękoś
Dziennik Teatralny Kraków
8 maja 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...