Widmo artysty

"W małym dworku" - reż. Anna Augustynowicz - Och-Teatr w Warszawie

Widma nie kłamią, a i artysta ma w sobie coś z widma, jak powiadają bohaterowie "W małym dworku". Potem okazuje się, że i widma, skłonne falsyfikować przeszłość i przyszłość, mają swoje tajemnice, a wolność totalna, anarchiczna, niszcząca okazuje się pułapką

„W małym dworku”, sztuce ironicznie nawiązującej do komedii Rittnera „W małym domku”, Witkacy odsłania, co się dzieje, gdy do drzwi puka prawda (Ibsen), nowoczesność (Strindberg) i wolność (to już Witkacy). Przedstawienie to zatem całkiem serio, chociaż nieodparcie śmieszne – i te właśnie walory wydobyła Anna Augustynowicz, kładąc nacisk na tekst i rytm.

Charakterystyczne, że każda postać inaczej się porusza: Widmo Matki (Maria Seweryn) przesuwa się ze stylowo ułożonym ramieniem, trzymając cygarniczkę z papierosem, Kucharka (Barbara Kurzaj), zgięta w pałąk, bez mała przepełza przez scenę wolnym krokiem, Maszejko (Szymon Kuśmider) pojawia się gwałtownie i zdecydowanie. Podobnie rzecz się ma z innymi detalami – każde postawienie szklanki na stole odbija się echem niemal jak wystrzał, Widmo korzysta z mikroportu, ale nie po to, by wzmocnić siłę głosu, lecz by nadać mu nieziemski polor, a Kozdroń (Arkadiusz Janiczek) wydaje niemal infradźwięki i dygoce, aby ujawnić swój strach.

Wszystko tu zostało starannie przemyślane – aktorzy niebiorący udziału w akcji zasiadają w przeszklonych boksach po bokach sceny, zabawy córek (Anna Smołowik i Anna Moskal) tchną niesamowitością, kiedy toczą wielką piłkę niczym los, a patetyczna rywalizacja męża (Janusz Chabior) i kochanka Anastazji (Mariusz Drężek) zatrąca o operę. Z tej miłości do detalu wyłania się widowisko idealnie zsynchronizowane i konsekwentnie zmierzające do finału. Przedstawienie skrojone na miarę poważnie rozumianej misji, a przecież grane w prywatnym teatrze. Ręce same się składają do oklasków.

Tomasz Miłkowski
Przeglad
13 lipca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia