Widownia ma nosa, ja w nią bardzo wierzę

Jan Peszek o aktorstwie

Aktorzy zawsze się ścigają, nawet gdy grają u siebie. To jest wpisane w ten zawód. Pytanie tylko, jak to robią. Element konkursu jest absolutnie normalny, ale nie może być najważniejszy - mówił w Kaliszu Jan Peszek. - Publiczność zawsze rozpoznaje aktora, bez względu na jego jakość i skuteczność

Artysta przyjechał nad Prosnę razem z zespołem krakowskiego Narodowego Starego Teatru. W ramach 52. Kaliskich Spotkań Teatralnych aktorzy z Krakowa zagrali "Pana Tadeusza" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Kaliszanie nagrodzili artystów owacją na stojąco. Sam Peszek wcielił się w rolę Wojskiego. To jednak nietypowa postać, bardziej komentatora niż rzeczywistego bohatera przedstawienia, ulepiona z rozmaitych fragmentów mickiewiczowskiej epopei. Aktor przyznał jednak, że tzw. kanoniczne teksty raczej go "nie przewiercają".

Jeśli tylko są żywotne i mogą rezonować we współczesnym świecie, to warto je grać - dodał. - "Pana Tadeusza" można sknocić i zagrać jako szkolną lekturę, z czego nic nie wynika albo faktycznie rozczytać jako głos o nas samych. Mikołaj Grabowski jako reżyser zawsze interesował się gombrowiczowską gębą Polaka, która nie jest doskonała. Dlatego Polacy są interesujący, chociaż czasem ich gęba jest całkowicie nieznośna - podkreślił aktor, dodając, że reżyserowi udało się powiedzieć coś ważnego o współczesnych Polakach, czego dowodem jest żywa reakcja publiczności. Peszek przyznał również, że "Pana Tadeusza" dobrze wspomina jako lekturę, ale nie przeczytał "Trylogii", której inscenizację z jego udziałem kaliszanie oglądali podczas KST dwa lata temu. - Scenariusz spektaklu był dla mnie pierwszą lekturą "Trylogii" i nigdy do niej nie wrócę. O Sienkiewiczu w ogóle nie chcę słyszeć, ale to tylko mój gust - wyjaśnił ze śmiechem. -W roli Janusza Radziwiłła musiałem się jakoś odnaleźć. Duża w tym zasługa reżysera Jana Klaty - dodał.

Peszek przyznał, że waga Kaliskich Spotkań Teatralnych jest niezwykła, ponieważ jest to jedyny w kraju festiwal sztuki aktorskiej.

Publiczność zawsze rozpoznaje aktora, bez względu na jego jakość i skuteczność - dodał. - Widownia ma nosa, ja w nią bardzo wierzę. Nieważne, jak bardzo spsiałby świat wokół teatru, to publiczność zawsze będzie wyczekiwać żywej emanacji od aktora.

Mirosława Zybura
Ziemia Kaliska
23 maja 2012
Portrety
Jan Peszek

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia