Wieczór dłużników Marcela Kochańczyka

wspomnienie o artyście

Musicale "Cabaret", "Skrzypek na dachu", "Evita" czy "Jesus Christ Superstar" przyniosły sławę chorzowskiemu Teatrowi Rozrywki. Te i siedem innych spektakli stworzył w Chorzowie Marcel Kochańczyk - wybitny reżyser i scenograf. Podczas spotkania z cyklu "Górny Śląsk. Świat najmniejszy" wspominali go przyjaciele i współpracownicy.

- Chorzów był dla niego miejscem spokoju. Tu wracał jak do domu. Potem okazało się, że takich miejsc jest więcej. Ale w każdym z nich - Chorzowie, Lublinie czy Warszawie - sprawiał wrażenie, że jest ono dla niego najważniejsze - mówił Dariusz Miłkowski, przyjaciel Kochańczyka i dyrektor Rozrywki.
Kochańczyk pracował na 26 scenach w Polsce i poza krajem. Do Chorzowa przyjechał w latach 80. i w ciągu 17 lat stworzył tam 11 przedstawień. Każde było sukcesem, entuzjastycznie przyjmowanym przez publiczność i krytykę, a lata spędzone przez Kochańczyka w Rozrywce zapisały się w pamięci widzów jako najlepszy okres tej sceny.

Pierwszym jego chorzowskim spektaklem była w 1985 roku "Huśtawka". Później powstały "Betlejem polskie" i "Opera za trzy grosze". Rok 1992 przyniósł wielki przebój - "Cabaret" Johna Kandera. - Marcel podarował mi dwadzieścia kilka lat scenicznego życia. Czuliśmy, że jesteśmy jego aktorami, kochaliśmy go, a on kochał nas - wspominał Jacenty Jędrusik, Mistrz Ceremonii w "Cabarecie".

Pracę nad tym spektaklem wspominał także Henryk Konwiński, choreograf. - Marcel ciągle zastanawiał się, jak zrobić coś inaczej niż dotąd. Mawiał: "Bądźmy sobą, nie naśladujmy". Specyfiką Marcela było jego szaleństwo i wiara w drugiego człowieka - dodał Konwiński.

O wierze w ludzi mówiła także Maria Meyer, odtwórczyni tytułowej "Evity" . - Marcel mnie stworzył: na 11 jego realizacji zagrałam w 10 i w każdej otrzymywałam inne zadania. Podczas jednej z prób wbiegł na scenę, oznajmiając, że już ma pomysł na postać Marii Magdaleny. "Będziesz żuła gumę! No, to rolę masz zrobioną!". Marcel reżyserował skrótem. Ta guma wymusiła sposób poruszania się, gesty, zachowania. Rzeczywiście rola była zrobiona - wspominała Meyer pracę nad "Jesus Christ Superstar".

Także inni aktorzy zapamiętali jego niezwykłe podejście. - Pan Marcel to dla mnie duża kula, która krążyła po korytarzach, przekazując energię. Bez trudu udało mu się przekonać mnie, że bieganie po scenie w halce to zupełnie normalna sprawa - mówiła Ewa Grysko, która grała w "The Rocky Horror Show".

- Jestem największym dłużnikiem Marcela, spełnił moje największe marzenie - tak o występie w "Jesus Christ Superstar" mówił Balcar.

- Kiedy przyjechałem do Chorzowa, zobaczyłem człowieka ogarniętego pasją. Przedstawiał mi wszystkich, o wszystkich opowiadał. Starałem się tę pasję przenieść na ludzi pracujących przy "Jesus Christ Superstar" - wspominał z kolei choreograf Jarosław Staniek.

Wieczór poświęcony Kochańczykowi obfitował w wiele anegdot, wspomnień i wzruszeń. Specjalnie z Niemiec przyjechała matka reżysera Ilza Kochańczyk. Zaprezentowano także książkę "Marcel Kochańczyk. 17 lat z Teatrem Rozrywki", którą napisał Krzysztof Karwat, prowadzący imprezę.

Na koniec mała prywata: ja również pragnę dołączyć do listy dłużników Kochańczyka. Gdyby nie jego spektakle oglądane w młodości, pewnie byłabym dziś księgową, a nie teatrologiem. Za to mu dziękuję.

Anna Wróblowska
Gazeta Wyborcza Katowice
29 marca 2010
Portrety
Wacław Tkaczuk

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia