Wielka miłość małej syrenki

"Mała Syrenka" - reż. Ewa Piotrowska - Teatr Maska w Rzeszowie

Nastolatków może urzec fabuła podszyta poezją, dzieci zafascynują kolory i ruch sceniczny. "Mała Syrenka" H. Ch. Andersena w ujęciu reżyserskim Ewy Piotrowskiej w rzeszowskim Teatrze Maska jest wrażliwie opowiedzianą historią miłości pełnej poświęcenia.

Mocny akcent spektaklu stanowi scenografia Anny Chadaj: efektowny ocean z przezroczystych tkanin otwiera i zamyka tajemniczy i czarodziejski krajobraz. Bohaterowie odziani są w fantazyjnie barwne kostiumy. O klimacie całości decyduje mistrzowskie wykorzystanie mroku i światła.

Dodajmy nastrojową muzykę Wojciecha Błażejczyka, która subtelnie podkreśla emocje towarzyszące bohaterom i zdarzeniom. A także trafnie wkomponowaną w całość choreografię Marty Bury. To ruch sceniczny sprawia, że baśniowe postacie poruszają się ustawicznie jakby w tanecznym pląsie.

 W przedstawieniu „Małej Syrenki” fabuła nie tylko nie stanowi dominanty, ale chwilami bywa równorzędna albo wręcz staje się drugorzędna względem plastyki, muzyki i ruchu. W gruncie rzeczy gdyby jej nie było, kto wie, może ten spektakl bez niej też mógłby zaistnieć?

„Mała Syrenka” Ewy Piotrowskiej ma jednak bardzo przemyślaną strukturę i formę. Wprawdzie chwilami napięcie spada, wskutek czego dynamika przedstawienia wyraźnie się załamuje, a niektóre sceny wydają się przydługie, w sumie jednak „Małą Syrenkę” można uznać za propozycję udaną.

Ewa Piotrowska zręcznie radzi sobie z inscenizacją baśni H. Ch. Andersena. Opowieści z natury nie scenicznej, której akcja przemiennie rozgrywa się w świecie baśniowo realnym, na dworze księcia Filipa i całkowicie wirtualnym, na dnie morza. To zmusza do ustawicznego balansowania na granicy prawdy i wieloznaczności, poezji i rzeczywistości.

To ważne wyzwanie również dla aktorów, spośród których część tworzy sceniczne perełki: jak groteskowy, zabawny i jednocześnie demoniczny w roli Czarownicy Piotr Pańczak i równie brawurowo towarzyszący mu Henryk Hryniewicki - Murena I i Ewa Mrówczyńska - Murena II. Jak tworząca udanie pełną ciepła postać Starej Syreny - Małgorzata Szczyrek. Jak świetna ruchowo i pełna wdzięku Marta Bury, w roli Małej Syrenki. Na koniec tragikomiczni, jakby wycięci z Teatru Tadeusza Kantora: Bogusław Michałek – Dworzanin I i Robert Luszowski – Dworzanin II.
 Opisana przez H. Ch. Andersena historia małej syrenki, która chcąc być bliżej ukochanego księcia Filipa poświęca dla niego swój głos i życie w podwodnych głębinach, czyli osobiste szczęście, jest jedną z najpiękniejszych baśni o miłości. Dobrze, że teatry sięgają po taką literaturę i serwują ją młodej widowni. To niezwykle ważne, w świecie mediów zdominowanych przez przemoc i gwałt.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
9 marca 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...