Wielki popis emocji

"Drzewa umierają stojąc" - reż. Pavel Ondruch - Teatr Cieszyński

4 października na Scenie Polskiej Teatru Cieszyńskiego odbyła się premiera sztuki Alejandro Casony "Drzewa umierają stojąc" w reżyserii praskiego reżysera Pavla Ondrucha. W jednej z głównych ról wystąpiła znana i lubiana aktorka Teatru Cieszyńskiego Halina Paseková, obchodząca w tym sezonie 50-lecie pracy artystycznej.

"Drzewa umierają stojąc" to sztuka hiszpańskiego dramatopisarza Alejandro Casony, napisana w 1949 roku. Dramat ten był już wystawiany w Teatrze Cieszyńskim w 1966 roku i podobnie jak w tegorocznej inscenizacji w rolę babki wcieliła się Halina Paseková.

Casona przedstawia hiszpańskie miasteczko, w którym działa przedziwna instytucja - coś w rodzaju biura rzeczy niemożliwych specjalizującego się w kreowaniu rzeczywistości na zawołanie. Ktoś chce się zabić? Biuro wysyła w teren pracownika, który ma przywrócić desperatowi nadzieję. Nieustępliwy sędzia ma podpisać wyrok śmierci? Biuro posyła swojego członka pod okno sali sądowej, by imitował śpiew słowika, który zmiękcza serce sędziego i ten nie podpisuje wyroku. W handlowej dzielnicy ludzie utracili zdolność myślenia o czymś innym niż zarabianie i wydawanie? Nic trudnego, bo dyrektor biura udaje tam Ducha, by wyrwać ludzi choć na chwilę z rutyny shoppingu.

Pavel Ondruch we współpracy ze scenografem Michalem Syrový stworzyli na scenie Teatru Cieszyńskiego współczesny odpowiednik wykreowanego przez Casona fantastycznego biura. Na śnieżnobiałej ścianie wisi duży, czarny szyld "Ilussion Agency.com", a zaraz obok "Reception", żeby każdy petent mógł być szybko i sprawnie obsłużony przez zagonioną, ale zawsze uśmiechniętą załogę.

Gdy Marta (Joanna Gruszka) i pan Balboa (Ryszard Malinowski) trafiają do tej nietypowej organizacji, ich oczom ukazują się osobliwi przebierańcy - kobiety wkuwające role, mężczyzna w stroju pastora z doklejoną brodą (Mariusz Osmelak) albo kuglarz trenujący cyrkowe popisy (Piotr Rodak). W obawie, że pomylili adresy i wpadli w ręce jakiejś zwariowanej szajki, chcą uciec, ale dość szybko okazuje się, że nie ma mowy o pomyłce. Na spotkaniu z dyrektorem Ilussion Agency (Grzegorz Widera) ustalają dalszy plan działania.

Marta, niedoszła samobójczyni, rzecz jasna uratowana przez jednego z pracowników organizacji, otrzymuje pracę od zaraz i będzie od tej pory do dyspozycji jak wszyscy inni pracownicy-aktorzy Ilussion Agency. Tylko sprawa pana Balboa jest dłuższa i bardziej skomplikowana. Przed dwudziestu laty mężczyzna uderzył i wyrzucił z domu niewdzięcznego wnuka - Mauricio, gdy przyłapał go na próbie kradzieży. Nie mogąc jednak patrzeć na tęsknotę żony - babki chłopca (Halina Paseková), zaczął wysyłać jej fałszywe listy od wnuka. Donosił, że mieszka w Kanadzie, ukończył architekturę, z powodzeniem buduje wieżowce, a niedawno ożenił się z kobietą swojego życia.

Ta fikcyjna korespondencja sprawiła, że babka odżyła. Jednak ostatnio nadszedł z Kanady telegram oznajmiający powrót wnuka marnotrawnego. Telegram prawdziwy, od autentycznego Mauricia. A to nie koniec problemów, bo niedługo potem w prasie ukazała się wiadomość, że statek, którym miał płynąć, zatonął. Dlatego pan Balboa trafia do Ilussion Agency, by pracownicy tej organizacji za wszelką cenę pomogli mu uratować kłamstwo, które wymyślił z miłości do żony.

Ambicja dyrektora Ilussion Agency powoduje, że decyduje się zagrać przed panią Balboa jej wnuka, z kolei w jego żonę, Izabellę ma wcielić się niedoszła samobójczyni Marta. W niedługim czasie dochodzi do spotkania z babką. Od lat upragnione odwiedziny dają starszej kobiecie wiele radości, z kolei profesjonalni aktorzy dokładają wszelkich starań, by misternie zaplanowane kłamstwo nigdy się nie wydało. I pewnie wszystko zakończyłoby się dobrze, gdyby w drzwiach domostwa państwa Balboa nie stanął ich prawdziwy wnuk (Tomasz Kłaptocz), który żyje, bo jak się okazuje, nie płynął zatopionym statkiem...

Pani Balboa musi więc nie tylko udźwignąć ciężar rozpoznania całego blamażu, ale i co bardziej dotkliwe zmierzyć się po raz kolejny z niegodziwością wnuka, który po dwudziestu latach przybywa tylko po to, by wyciągnąć od dziadków kolejne duże pieniądze.

Halina Paseková, która jest osią teatralnych zmagań i intrygi, zagrała bardzo emocjonalnie, ale nie popadając patos. Tym dotkliwiej brzmi jej końcowy monolog wygłaszany drżącym, ale spokojnym głosem: "Jestem jak martwe od środka drzewo, które w pionie utrzymuje już jedynie kora". Aktorka przekonująco wcieliła się w starszą kobietę, której tylko życiowa mądrość i doświadczenie pozwalają utrzymać się po takim życiowym ciosie. Pasekovej z powodzeniem towarzyszy na scenie Ryszard Malinowski w roli troskliwego męża, ale i momentami komicznego starszego pana, który jest gotów do największego szaleństwa dla swojej ukochanej żony.

Parze doświadczonych aktorów Sceny Polskiej towarzyszyło z sukcesem młodsze pokolenie aktorów, Joanna Gruszka i Grzegorz Widera, którzy w równie emocjonalny sposób stoczyli między sobą sceniczną walkę iluzji i życia oraz gry i uczucia, by ostatecznie i perfekcyjny pan dyrektor uwierzył w siłę szczerości.

Małgorzata Bryl-Sikorska
gazetacodzienna.pl
8 października 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...