Wielki sukces mimo zapaści

10. Festiwal "Dwa Teatry - Sopot 2010"

Najwyższa w historii frekwencja zaskoczyła nawet organizatorów festiwalu Dwa Teatry

Większa jest w tej sytuacji lepsza od mniejszej, jednak wybór Multikina jako nowego miejsca prezentacji słuchowisk radiowych i spektakli telewizyjnych budzi kontrowersje. Frapujące spotkanie z Juliuszem Machulskim, po premierze jego „Przerwania działań wojennych”, odbyło się w małym hallu, gdzie zmieściło się zaledwie 20 osób.

Spektakl niepokazywany jeszcze w telewizji został przyjęty entuzjastycznie. To rzecz o negocjacjach oficerów AK z dowódcą wojsk niemieckich podczas powstania warszawskiego – doskonała obsada i przechodzący samego siebie Krzysztof Stelmaszyk w roli Ericha von dem Bacha. W kuluarach mówi się, że „Przerwanie...” może konkurować z innym świetnym przedstawieniem (także bez telewizyjnej premiery) – „W roli Boga” w reż. Tomasza Wiszniewskiego. Janusz Gajos gra dyrektora szpitala, w którym kilka osób musi podjąć decyzję, komu dać nowe serce.

Ciasnota w czasie spotkań z twórcami to jednak coś więcej niż tylko niedogodność. To symbol czasów, gdy kulturę z najwyższej półki zbyt często traktuje się po macoszemu i upycha po kątach. W telewizji dominować mają polityka i rozrywkowe miernoty, trafnie nazywane gumą do żucia dla oczu. W radiu mądre słowo traci kolejne przyczółki, przegrywając z tandetną muzyką. Ale frekwencyjny sukces tegorocznych Dwóch Teatrów dowodzi, że Polacy zaczynają mieć dość pitu-pitu i umpa-umpa. Coraz częściej szukają spektakli, filmów i książek, które stawiają ważne pytania i nie uchylają się od trudnych odpowiedzi.

Z telewizyjnym teatrem może być zatem podobnie, jak z filmami dokumentalnymi. Kiedy tylko TVP zaczęła ograniczać wydatki na ich produkcję, wzięły się za to stacje komercyjne. Czy doczekamy się teatru w prywatnych mediach? Dziś budzi to pewnie uśmiech niedowierzania, ale jeszcze kilka lat temu podobnie reagowaliśmy na proroctwa dotyczące rosnącej popularności słuchowisk. Obecna moda na audiobooki (co roku polski rynek poszerza się o jedną czwartą) dowodzi, że wciąż są rzeczy, o których się sceptykom nie śniło.

Prezes TVP Romuald Orzeł nie daje na razie odpowiedzi, jak zamierza ratować Teatr Telewizji z zapaści, w której znalazł się on po spadku wpływów z abonamentu. Co gorsza, nie wiadomo nawet, czy ratować chce. „W ubiegłym roku Jedynka wyemitowała 35 spektakli, w tym dziesięć premierowych – napisał w katalogu. – Liczymy na to, że w przyszłości uda się nam kontynuować tę unikatową formę telewizyjną”. Brzmi to jak zapowiedź pogrzebu Teatru Telewizji, a przecież jest on ostatnim bastionem kultury w telewizji publicznej. Jeśli padnie, TVP zmieni się w TVN. Tylko po co nam kolejna?

Dziś wieczorem jurorzy konkursów radiowego i telewizyjnego ogłoszą werdykty. Oby gala zamknięcia tegorocznej edycji nie stała się końcem bardzo ważnego festiwalu. Bo Teatr Telewizji w przyszłym roku może nie mieć nic do pokazania.

Krzysztof Feusette
Rzeczpospolita
14 czerwca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia