Wigilijna noc

Noc wigilijna, noc oczekiwania i czuwania, noc tajemnic i cudów.

Wieczór w tradycji judeochrześcijańskiej jest początkiem kolejnego dnia rodzącego się w ciemnościach. To dlatego Żydzi zapalają szabasowe świece już w piątek po zmroku, a chrześcijanie świętują niedzielne zmartwychwstanie już w sobotę wieczorem.

Może tradycja Wilii, czuwania przed nocą Bożego Narodzenia, celebrowana w Polsce tak bardzo, że przesunęła się niemal na kulminacyjny moment tych świąt, niektórym z nas już spowszedniała. Nabierzmy więc oddechu, zaczerpnijmy ze wzruszającej muzyki operowej inspirowanej oczekiwaniem na Boże Narodzenie.

„Noc wigilijna" lub „Noc przed Narodzeniem" – właśnie taki tytuł nadał swojej operze Nikołaj Rimski-Korsakow. Napisał muzykę do własnego libretta stworzonego w oparciu o opowiadanie Nikołaja Gogola. Mamy tam przesądy i wiarę, układy z diabłem i żarliwą miłość. Bieda aż piszczy, a caryca Katarzyna jest bardzo łaskawa. Ubogi kowal jest tak sprytny, że potrafi ocyganić samego czorta, a wszystko kończy się szczęśliwie przy dźwiękach dzwonu wzywającego na pasterkę. Ot, rosyjska baśń. Opera jest grywana głównie w Rosji, a szkoda. Mogłaby przybliżyć szerszemu audytorium świat rosyjskiej duchowości i bajek, tak jak czyni to cudowny bożonarodzeniowy balet „Dziadek do orzechów" Piotra Czajkowskiego.

Za to „Werther" Julesa Masseneta robi – słusznie – światową karierę, choć obecny w nim wątek wigilijny odgrywa raczej smutną rolę. Nieszczęśliwa Charlotte snuje się sama po domu rozpamiętując własną niedolę i nieudolność sprostania swym pragnieniom. Kiedy Werter zostaje ostatecznie przez nią odrzucony, co skończy się jego samobójstwem, dzieci śpiewające wesoło o Bożym Narodzeniu wybrzmią jak chichot okrutnego losu. Podobnie tragicznie zresztą, choć nie z związku z tym świętem, dźwięczą dzwony kościelne w „Halce" Stanisława Moniuszki – zwiastują tytułowej bohaterce rozpacz i szaleństwo.

We włoskich operach słyszymy jeszcze dzwony wielkanocne, ale one również biją na nieszczęście. Santuzza i Lucia, bohaterki „Rycerskości wieśniaczej" Pietra Mascagniego, dostają wraz z nimi wiadomość o śmierci ukochanego narzeczonego i syna, Turiddu. A Giuseppe Verdi w „Nieszporach sycylijskich" odwzorowuje burzliwy fragment historii wyspy – do krwawego powstania przeciwko Francuzom zachęcały Sycylijczyków właśnie dzwony bijące na Wielkanoc roku 1282.

Lecz w pewnej bardzo słynnej operze włoskiej, choć zlokalizowanej w sercu stolicy Francji, motyw jutrzejszego święta jest radosny i piękny. Oczywiście mowa o „Cyganerii" – tak, zimowy chłód dręczący ubogich artystów to okres Bożego Narodzenia. Giacomo Puccini chciał, aby zawiązanie akcji i początek miłości głównych bohaterów rozpoczął się dokładnie w wieczór wigilijny. Widzimy migocący światełkami Paryż, wesołe stragany z towarami, lokale pełne roześmianych gości i czujemy świąteczną atmosferę rozgrzewaną dodatkową miłością Rodolfa i Mimì.

Aż się chce śpiewać i życzyć wszystkim samego najlepszego – dostatku, ciepła, szczęścia; i oby ta chwila trwała jak najdłużej.

Agnieszka Kledzik
Dziennik Teatralny Warszawa
24 grudnia 2020
Portrety
Andrzej Jamróz

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia