Witkacy ich współczesny

"Metafizyka dwugłowego cielęcia" - reż: Michał Borczuch

TR Warszawa piątkową premierą "Metafizyki dwugłowego cielęcia" rozpoczyna sezon. Dramat Witkacego reżyseruje Michał Borczuch. Wraz z dramaturgiem Łukaszem Wojtysko opowiada ŻW o pracy nad tym przedstawieniem.

Po raz kolejny pracujesz nad nowym przedstawieniem razem z dramaturgiem, tym razem Łukaszem Wojtysko. Jak wygląda wasza współpraca?

Michał Borczuch: Dobrze rozumiemy się w kwestiach poszukiwań estetycznych, czy światopoglądowych. natomiast mamy zupełnie inne podejście do tekstu. On literacko, ja teatralnie.

Łukasz Wojtysko: Ja próbuję się w nim zamknąć całkowicie, Michał myśli o tym, jak może on już zabrzmieć na scenie. Rodzi to konflikt, w trakcie którego staramy się uzgodnić wspólne rozwiązania zadowalające nas obu.

MB: Łukasz dba też o współczesny kształt języka. Pracuje nad przeniesieniem sensów, ciężarów pojęciowych do dzisiejszych realiów. Przy Witkacym trzeba wyciągnąć ostrość znaczeniową, nieoczywistą przy pierwszej lekturze. Spowodować, żeby nasze intuicje interpretacyjne były komunikatywne i czytelne.

Dopisujecie trochę do Witkacego. Karmazyniello czyta np. matce balladę „Powrót taty” Mickiewicza...

MB: Dość naturalnie doszliśmy do tego wiersza w trakcie próby, kiedy połączyły nam się dwa tematy. Zastanawialiśmy się, jakie książki mogli przywieźć ze sobą na Papuę rodzice Karmazyniella. A na samym początku dramatu pojawia się problem nieobecności ojca. Pomysł na to, żeby umierająca Leokadia słuchała „Powrotu taty” wyszedł w tym momencie od aktorów.

Czy Witkacy może w ogóle być czytelny? Kiedy czyta się jego dramaty, trudno powstrzymać się od myśli, że są one momentami grafomańskie.

MB: To prawda, ale staramy się dotrzeć do ich sedna. Jeśli czyta się je z obranej od początku perspektywy, okazuje się, że jego intuicje przykryte językowym rozpasaniem były radykalne i konkretne. Czasem wystarczy jakieś zdanie przeciąć na pół albo postawić kropkę, wzmacniając sensy zapisane w relacjach. Wydaje się, że Witkacy doskonale wiedział, co opisuje, ale w trakcie tworzenia ponosiło go w stronę rozjechanego języka. Najciekawsze jest więc wyciągnięcie z niego ostrości, radykalnych postaw życiowych i nakreślonych relacji między postaciami. One często zachowują się sprzecznie, działają w dysonansie, ale jednocześnie logicznie. Jest w nich wiele z prawdziwego człowieka, z całym bagażem jego wewnętrznych sprzeczności. Pod powierzchnią stylizacji językowej funkcjonują dialogi, które zaczynają ranić.

ŁW: Witkacy świadomie wyśmiewał estetykę, w której funkcjonował. Łatwo sobie wyobrazić, że w czasach, w których żył, brzmiało to bardzo ironicznie i złośliwie. Dla nas jest to dzisiaj nieczytelne przez nabudowane wokół jego twórczości klisze i w wyniku rozwoju języka literackiego. Pracując nad „Metafizyką...” chcieliśmy wydobyć tę złośliwość. Zależało nam też tym, żeby nie interpretować tej sztuki według jednej logiki. Witkacy buduje przecież ten dramat na zasadzie typowego dla siebie paradoksu. Jego postacie z jednej strony dążą do odnalezienia prawdy, ale jednocześnie chcą żyć w fikcji. Staraliśmy się zrozumieć, która z tych potrzeb działa w poszczególnych sytuacjach.

„Metafizyka...” dotyczy częściowo rozpadu rodziny. Czy Witkacy jest w stanie powiedzieć nam dzisiaj o tym coś rzeczywiście radykalnego?


MB: Zaczyna od rozpadu rodziny, ale przede wszystkim stawia pytanie: co teraz? W finale pojawia się nowy model, dla mnie bardzo zaskakujący, bo zbudowany na kazirodztwie. Dokonuje się przekroczenie tabu i to podwójne, w stosunku do rodziny i do śmierci. Witkacy daje na nie przyzwolenie w ramach egzotycznego świata Papui-Nowej Gwinei, gdzie rozgrywa się akcja dramatu. Kazirodztwo nie jest tu degeneracją, ale elementem pewnego rozwoju cywilizacyjnego. Białym ludziom wydaje się, że egzotyka uprawnia ich do poszukiwania pierwotności i zanegowania standardów przyjętych w Europie. A Witkacy nie moralizuje, nie ocenia ich działań. W warunkach laboratoryjnych pokazuje mechanizm zakleszczenia Europejczyków, uwięzienia w powtarzalnym cyklu natury, który zakłada kwestionowanie i przestawianie wszelkich zasad.

ŁW: Kiedy czytam ten tekst, mam wrażenie, że Witkacy pokazuje w nim nasz świat współczesny. Rodzina nie jest ani zupełnie żywa, ani całkowicie martwa. Jest tak, że podważyliśmy wszystko, co było do podważenia, nabraliśmy wody w usta i... trwamy dalej.

„Metafizyka dwugłowego cielęcia”, dramat S.I. Witkiewicza, reż. Michał Borczuch, wyk. Maria Maj, Agnieszka Podsiadlik, Sebastian Pawlak, TR Warszawa, ul. Marszałkowska 8, bilety: 35-60 zł, rezerwacje tel. 22 480 80 08, premiera: piątek (17.09.), spektakle: sobota (18.09.), godz. 19

Agnieszka Rataj
Zycie Warszawy
20 września 2010
Teatry
TR Warszawa

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...