Wnioski z historii

"Popiół i diament" - reż. Marcin Liber - Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy

W Teatrze im. Modrzejewskiej trwają próby do "Popiołu i diamentu". Powieść Jerzego Andrzejewskiego, ale głównie film Andrzeja Wajdy stały się inspiracją dla oryginalnego scenariusza dramatu Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, który reżyseruje Marcin Liber. Premierę na Scenie Gadzickiego zaplanowano na niedzielę 11 listopada br. Nieprzypadkowo.


Premiera w dniu Narodowego Święta Niepodległości, w dodatku w 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości, a ponadto w epoce państwowego kultu "żołnierzy wyklętych", to wielkie wyzwanie. Tym większe, że inspiracją dla scenariusza są powieść i film, które od momentu powstania są źródłem niekończących się sporów o prawdę i fałsz w opisywanej historii. Zarówno książkę Andrzejewskiego, jak i film Wajdy atakowano zarówno z lewa, jak i prawa.

Komunistyczne władze i recenzenci w latach 50. ub. wieku atakowali pisarza, za zbyt niejednoznaczne potępienie pokolenia Armii Krajowej, niedostatecznie zdecydowanie w afirmacji nowego ustroju i smutne zakończenie opisanej historii. Film Wajdy, który na ekranach pojawił się równo 60 lat temu (w październiku 1958 roku), mimo entuzjastycznego przyjęcia przez publiczność, także wzbudzał obawy partyjnego aparatu i krytykę recenzentów związanych z władzą (film dostał zakaz udziału w festiwalu w Cannes). W dużej mierze stało się to za sprawą sympatii, jaką widzowie obdarzyli wykreowaną przez Zbigniewa Cybulskiego tragiczną postać młodego żołnierza AK i warszawskiego powstańca wyznaczonego do wykonania wyroku śmierci na sekretarzu partyjnym nowej władzy. Odmiennie niż pisarz, to właśnie jego postać umieścił reżyser w centrum swojej filmowej opowieści, łagodząc przy tym jej propagandową wymowę.

W programie, rozdawanym podczas premiery "Popiołu i diamentu", Andrzej Wajda, który realizował film mając zaledwie 32 lata, napisał: "Kocham tych nieustępliwych chłopców, rozumiem ich. Chcę moim skromnym filmem odkryć przed widzem kinowym ten skomplikowany i trudny świat pokolenia, do którego i ja sam należę". Tak właśnie powstał jeden z najważniejszych filmów Polskiej Szkoły Filmowej i największa, dziś już kultowa, rola Zbigniewa Cybulskiego, z której cienia aktor nie wyszedł już do końca swojego tragicznie zakończonego życia. Tak też, po raz pierwszy w polskim filmie, na ekranie pojawił się "żołnierz wyklęty", choć nikt nie używał wówczas tego określenia. Mimo to, po latach i już w wolnej Polsce, jeden z prawicowych recenzentów nazwał film "najbardziej zakłamanym dziełem polskiej kinematografii, który powstał na podstawie kłamliwej książki". Ideologiczny (bo nie artystyczny) spór o "Popiół i diament" rozgorzał na nowo.

- Mam świadomość, że data premiery jest wielce zobowiązująca. Za autorką scenariusza myślę jednak o niej także w kontekście bliskości Święta Zmarłych i Halloween. Bohaterowie naszej opowieści scenicznej pojawią się w niej niczym zombie polskiej historii w noc duchów. Zarówno w książce, ale zwłaszcza w filmie kusząca i atrakcyjna teatralnie jest jedność czasu, miejsca i akcji, która toczy się praktycznie jednego dnia, w dniu zakończenia wojny. Bohaterowie naszego spektaklu spędzą noc w hotelu "Monopol". Teatralny wehikuł czasu sprawi jednak, że rzecz będzie się działa zarówno w maju 1945 roku, jak i współcześnie - objaśnia założenia teatralnej realizacji jej reżyser Marcin Liber.

Reżyser legnickiego "Popiołu i diamentu" zdaje sobie sprawę, że - głównie za sprawą filmowego talentu Andrzeja Wajdy i postaci wykreowanej przez Zbigniewa Cybulskiego - zmierzy się z obrazami mocno zakotwiczonymi w pamięci widzów, ale też z ich wielkimi oczekiwaniami. - Raf, na które możemy wpłynąć jest wiele. Jest to jednak atrakcyjne i pociągające artystycznie wyzwanie - zauważa.

Marcin Liber niechętnie zdradza szczegóły reżyserskiego zamysłu. Wiadomo jednak, że nie zrezygnuje z kultowych scen, takich jak płonące kieliszki wódki (wykorzystał ją już na legnickiej scenie Jacek Głomb w "Balladzie o Zakaczawiu"), będą też odwołania do "Wesela" Wyspiańskiego, choćby w postaciach Dziennikarza (Pieniążek), czy Gospodarza (Dyrektor "Monopolu" Słomka), pojawią się Widma, ale też scena poloneza-korowodu. - Pięć lat temu robiłem "Wesele" w Teatrze Polskim w Bydgoszczy i przywołałem w nim motywy z "Popiołu i diamentu". Teraz będzie odwrotnie - dodaje zagadkowo. Powody sięgnięcia po takie, a nie inne obrazy dla swojej nowej realizacji twórca głośnych i wielokrotnie nagradzanych "III Furii" (premiera na legnickiej scenie w marcu 2011 r.) objaśnia krótko: - Cóż. Słabo wyciągamy wnioski z historii, przez co jesteśmy skłonni do popełniania tych samych tragicznych błędów.

"Polska Wajdy to Polska czyśćcowa: miejsce przepracowywania traum, dekonstruowania mitów, żegnania zmarłych, zmazywania win, wybaczania innym i sobie. A wszystko dla przyszłości, w imię wiary w normalne życie" - pisała w Newsweeku (2016) po śmierci reżysera Małgorzata Sadowska. Jaką Polskę zobaczymy na legnickiej scenie w "Popiele i diamencie" Sikorskiej-Miszczuk i Libera?

Teatr Modrzejewskiej w Legnicy. "Popiół i diament" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk wg Jerzego Andrzejewskiego i Andrzeja Wajdy w reżyserii Marcina Libera. Scenografia: Mirek Kaczmarek, kostiumy: Grupa Mixer, muzyka: Filip Kaniecki, Olga Mysłowska. W obsadzie: Magda Biegańska, Joanna Gonschorek, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Bartosz Bulanda, Wiesław Cichy (gościnnie), Rafał Cieluch, Bogdan Grzeszczak, Robert Gulaczyk, Mateusz Krzyk, Paweł Palcat, Albert Pyśk, Paweł Wolak. Premiera na Scenie Gadzickiego 11 listopada 2018 r.

Grzegorz Żurawiński
Kurier PAP
10 listopada 2018
Portrety
Marcin Liber

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...