Wojna zmieniła wszystko

rozmowa z Danutą Szaflarską

Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat, bo wtedy wie, że opuszcza młodość. Tak stało się ze mną. A potem to już była tylko zabawa! 50, 70, 90! Rozmowa z Danutą Szaflarską

Czy możemy porozmawiać o przemijaniu?

 No niech pani pyta, jak to panią interesuje... Pani jest jakby moja praprawnuczka.

No nie, ja mam dorosłe dzieci.

Niemożliwe! Ale mnie pani nabrała!

Czy o czymś Pani myśli dziś zupełnie inaczej niż wtedy, gdy była Pani młoda?

Proszę pani – wojna zmieniła wszystko. Zaczęłam inaczej widzieć życie.
Ja bardzo dużo czytałam, od dziecka, po prostu bez czytania nie mogłam żyć. I po wojnie wzięłam do ręki jedną z tych moich ulubionych książek, żeby sobie coś przypomnieć – „Colas Breugnon” Rollanda – i rzuciłam, bo już była dla mnie zupełnie nieciekawa. Okazało się, że to mnie w ogóle nie interesuje! Wojna była wstrząsem.

Wszystko przewartościowała.

Wszystko! Ja pani mówię o książkach, ale zmieniło się wszystko. Sens życia. Doceniłam jego wartość. Ale strasznie mi siadło zdrowie. Miałam stany apatyczne. To była reakcja na to, że mi się ciągle wszystko przypominało... Siedziałam i nic mi się nie chciało.

Odrętwienie.

Do dziś pamiętam ten transport, jak nas po powstaniu wyrzucali z Warszawy. Jechaliśmy na takich lorach i w takim tłoku, że trzeba było prawie cały czas stać. Przez 36 godzin. Pamiętam zimno, był już październik. Nie będę tego opowiadać, bo to okropne historie.

Nie musi Pani opowiadać.

Całe 36 godzin trzymałam na rękach Marysię, która strasznie kasłała, bo była okropnie zaziębiona. Jakiś człowiek siedział w kucki i powiedział, żebym mu siadła z tym dzieckiem na kolanach. Mówię mu, że on tak długo nie wytrzyma, a on na to: niech się pani nie martwi, to są protezy. On potem wyskoczył z tego wagonu. A potem usłyszeliśmy strzały... Pamiętam też wszy. Wszędzie... (milczenie)

To wszystko jest bardzo żywe w Pani pamięci.

Tego się nigdy nie zapomni, do śmierci. Ani wojny, ani tych bomb, ani trupów. Tych strasznych rzeczy się nie zapomina. 63 dni spało się na podłodze. Nie przebierałam się, nie myłam, nie było gdzie. Nie chcę o tym opowiadać, bo mi to szkodzi, źle się potem czuję.

Ja nie chcę dopytywać. Tylko się zastanawiam, jak z pamięcią o takich rzeczach można dalej żyć.


Można, można cudownie! Ja mam tyle radości w sobie!

Jak Pani to robi?

Odkładam, nie myślę. Choć sama pani widzi – czasami to wraca, i wtedy pamiętam wszystko, każdy szczegół. To są takie obrazy malarskie.

Justyna Dąbrowska
Tygodnik Powszechny
5 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...