Wojtyła dla licealistów

Dwa lata Jan Prochyra, dyrektor Teatru Rampa, nosił się z zamiarem wystawienia sztuki Karola Wojtyły 'Brat naszego Boga'.
Zafascynowany muzyką Zygmunta Koniecznego, skomponowaną do 'Litanii polskiej' księdza Jana Twardowskiego, zamarzył o połączeniu tego utworu z dramatem Wojtyły. Do współpracy zaprosił ponad 20 śpiewających aktorów z całej Polski, a pieczę nad całością powierzył reżyserowi Pawłowi Aignerowi. W rezultacie powstał spektakl piękny wizualnie, wzruszający muzycznie, marny intelektualnie i słaby pod względem aktorstwa. 'Brat naszego Boga' nie jest dramatem łatwym do realizacji scenicznej, szczególnie w warstwie intelektualno-filozoficznej. Bohaterem jest Adam Chmielowski, świetnie zapowiadający się artysta malarz, który porzuca sztukę, by jako brat Albert wieść życie zakonnika. Aigner, wraz z odtwórcą głównej roli Mieczysławem Morańskim, zamiast pogłówkować trochę nad rozważaniami głównego bohatera, po prostu wyciął co trudniejszą część tekstu. A to, co pozostało, kazał zagrać łopatologicznie, tworząc spłycony bryk dla licealistów. Aktorom, deklamującym tekst po szkolnemu, daleko do doskonałości słowa artystów krakowskiego Teatru Rapsodycznego, z którego wywodził się przyszły papież. Pomiędzy postaciami nic się nie dzieje. Co gorzej, nic się nie dzieje także w głównym bohaterze, a przecież to o jego przemianę, o narodziny w człowieku miłości do Boga chodziło księdzu Wojtyle.
Paulina Sygnatowicz
Życie Warszawy online
16 października 2006

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia