Wola przetrwania

"Kaskada" - reż: Agnieszka Olsten - Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Zaskakująco szybko upływa czas między pierwszym weselnym tańcem a nieudolnym chwianiem się w rytm muzyki następującym 30 lat później. Po drodze nietrudno zgubić młodość, namiętność i entuzjazm. Z tego, co zostanie, trzeba wykrzesać miłość. Bo miłość jest gwarancją przetrwania.

Jona (Mariusz Saniternik) i Lewiwa (Ewa Wichrowska) są małżeństwem z długim stażem. Na tyle długim, że zdążyli już dawno wyzbyć się złudzeń co do szczęśliwego pożycia. Dlaczego spotykają się w sali dancingowej "Kaskady", do końca nie wiadomo. Być może atmosfera lokalu ma przywołać wspomnienia z czasów, kiedy byli szczęśliwi, o ile w ogóle byli, bo w końcu "żenisz się, z kim się żenisz, a w głowie masz coś innego".

Agnieszka Olsten, tworząc swój spektakl, inspirowała się utworem "Udręka życia" Hanocha Levina. Podkreślała, że tekst jest dla niej tylko "hakiem", który zarzuca w stronę aktorów i którym wyciąga z nich emocje. W związku z tym wprowadziła do "Kaskady" elementy improwizacji, co uzasadnione jest w przypadku spektaklu opartego przede wszystkim na emocjonalnej relacji bohaterów.

Nie da się ukryć, że pierwsze 30 minut może nas skutecznie uśpić. Zdawkowe wypowiedzi, żadnych konkretnych działań na scenie, brak podkładu muzycznego. Innymi słowy: nie dzieje się nic. Nawet aktorzy nie mają tutaj pola do popisu. W tej części jedyne, co możemy podziwiać, to świetna scenografia (dzieło Joanny Kaczyńskiej), bezbłędnie oddająca klimat PRL-owskiego lokalu.

W drugiej części coś się zaczyna dziać. Napięcie między małżonkami wzrasta, wreszcie dochodzi do konkretnej interakcji. Istotną rolę odegra tutaj osoba trzecia - Gunkel (Andrzej Wichrowski). Będzie prosił Jonę o zgodę na "dotknięcie" jego żony "w celu małego przeżycia służącego przywoływaniu wspomnień". To on zauważy, że bez względu na stan ich relacji największym szczęściem jest fakt, że mają siebie nawzajem, nawet jeżeli tylko po to, by na siebie "szczekać". I tutaj już aktorzy zaprezentują nam się w pełnej krasie. Niezwykle dramatyczny taniec do "Dziewczyny o perłowych włosach" wykona Ewa Wichrowska, a Mariusz Saniternik będzie krzyczał, tupał, a nawet w szale ściągał ubrania. Wszyscy wielbiciele specyficznych ról Saniternika w filmach Jana Jakuba Kolskiego na pewno będą pod wrażeniem jego kreacji. Znany głównie ze szklanego ekranu aktor prezentuje się tutaj z zupełnie innej strony.

W trakcie spektaklu wyświetlane są fragmenty rozmów Wichrowskiej i Saniternika. Są to jednak rozmowy aktorów, a nie postaci. Ten autotematyczny motyw potraktowałabym jako swoisty pomost pomiędzy teatralną fikcją a rzeczywistością. Ma on uzmysłowić widzowi, że poruszany problem nie dotyczy tylko wymyślonej pary bohaterów, ale również Wichrowskiej i Saniternika, ciebie i mnie. Każdy - tak czy inaczej - otrze się o "Kaskadę". Być może starość okaże się lekarstwem na nasz kryzys, bo, jak twierdzi Lewiwa, wtedy już nie ma czasu, żeby się kłócić.

Przebój zespołu Omega i Anna Jantar śpiewająca "Przetańczyć z tobą chcę całą noc" doskonale pasują do scenicznej nostalgii, której doświadczymy. A poczujemy ją wyłącznie dzięki obsadzie. Gdyby nie aktorzy, ten godzinny spektakl byłby po prostu nudny. Między Wichrowską a Saniternikiem widać więź sięgającą głębiej niż sceniczna fikcja - i za to wielkie brawa dla reżyserki. Dla takiego doświadczenia warto zobaczyć "Kaskadę" i zastanowić się choć przez chwilę, czy relacje, w jakich żyjemy, opierają się na prawdziwych uczuciach, czy to już bezrefleksyjne trwanie wynikające z przyzwyczajenia i wygody.

Agata Wlazło
Teatralia
17 lutego 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia