Wolność w politycznych kazamatach

"Dwóch w twoim domu" - reż. Rudolf Zioło - Scena Kameralna teatru Wybrzeże w Sopocie

Na tle aktualnych manewrów na politycznej mapie Europy dualizm spektaklu Dwóch w twoim domu nabiera nowego znaczenia. Nakreślony tu obraz jednostki jest nie tylko szarpaniem strun bolesnej opowieści o sytuacji całego społeczeństwa. Instrumentem wiodącym w tym dramaturgicznym przesłaniu jest bowiem uniwersalizm, przypowiastka o pozornej wolności na garnuszku totalitarnych ciągot ludzi, którzy stoją u władzy. Areszt domowy Uładzimira Niaklajeu, białoruskiego poety i działacza politycznego, który stał się kanwą scenariusza Jeleny Grieminy, to nie tylko kolejny przypis do pisanego przez Historię traktatu o zniewoleniu, lecz także znajomo brzmiący głos na tle obecnego konfliktu na Ukrainie i ekspansywnych dążeń putinowskiej Rosji.

Rudolf Zioło, podobnie jak w swoich innych reżyserskich odsłonach, postawił na minimalizm scenograficzny i ekspresję ewokowaną aktorskim gestem, mimiką, ruchem scenicznym. Słowa, które padają na scenie, przybierają postać sformalizowaną. I to nie tylko przez przyjętą poetykę obrazowania, faktograficzną, reporterską (niektóre wypowiedzi postaci stylizowane są na wywiad, stenopis wyjęty wprost z przesłuchania, rozprawy). Sekwencje werbalne, które padają z ust aktorów, są - podobnie jak wyświetlający się na scenie pokreślony przez cenzora tekst - ograniczone zewsząd, oszczędne i przebrane. Ich symbolikę i prawdziwe znaczenie przejmuje znaczące milczenie, gest, a nade wszystko atmosfera napięcia, które budują przed widzem aktorzy: Magdalena Boć i Grzegorz Gzyl jako małżeństwo Niaklajeuowów i strzegący ich funkcjonariusze KGB, w których wcielili się Jakub Mróz i Piotr Łukawski.

Trudno sobie wyobrazić sytuację wyjętą ze spektaklu wystawionego na deskach Wybrzeża, sytuację de facto z życia człowieka, którego losy stały się przyczynkiem do napisania przez założycielkę Teatru doc. tejże groteski. Absurd wyzierający z każdego prowizorycznego zakątka umownie nakreślonej przestrzeni scenicznej potęguje świadomość, że do takich nadużyć władzy wobec jednostki dochodzi na terytorium uświęconym, prywatnym, którym jest dom. Ten bowiem, choćby najskromniej urządzony, jeśli żyją w nim ludzie kochający się, zawsze kojarzony będzie z oazą bezpieczeństwa, intymną przystanią, schronieniem. Areszt domowy i całodobowe życie na podsłuchu pod nadzorem policyjnym jawią się nie tylko jako pogwałcenie elementarnych praw człowieka do wolności, lecz także zburzenie całego jego mikroporządku, postawienie pod znakiem zapytania pewników, którymi kierowało się w codzienności. Bo oto w buciorach, z chamstwem i prostactwem wchodzi w czyjeś życie porządek odgórny, podyktowany, zlecony. Porządek, który zamyka człowieka jak zwierzę w klatce, w klaustrofobii myśli, obaw, pragnień bez gwarancji spełnienia, by normalnie, to jest - w demokracji, żyć, kochać, wychowywać dzieci, decydować o sobie.

Donkichoteria wyzierająca z postaci Uładzimira, na przekór wyobrażeniu, nie czyni z niego postaci wiodącej na scenie. Poddany represjom bohater popada w chwilowy marazm, za to jego żona, nie godząc się na los permanentnej inwigilacji, wszystkimi siłami próbuje uprzykrzyć los obcym w swoim domu. Obok rezolutnej, wyrazistej w tej roli Magdaleny Boć po drugiej stronie barykady kroczy świetny w kreacji oportunisty Jakub Mróz wespół z Piotrem Łukawskim, z którym stworzył ciekawy aktorsko-charakterologiczny tandem. Brakowi własnych przekonań i pławieniu się w rozmyciu moralnym Pierwszego przeciwstawiono dylematy sumienia i wewnętrzną niezgodę na zastaną rzeczywistość Drugiego. Efekt zetknięcia się obu postaw nie pozostawia jednak odbiorcy spektaklu żadnych złudzeń. Idee (lub ich brak) pozostają na boku - kiedy wejdzie się w romans z władzą, ubrudzi się każdy, kto stanie po stronie reżimu.

Skromne scenograficznie, niemalże kameralne przedstawienie Rudolfa Zioło, choć nieco nużące monotonią, uderza w widza w dwójnasób. Opowiada, jednocześnie chcąc być opowiedzianym. Dzięki strategii wykorzystania wspomnianej poetyki faktograficznej, nade wszystko zaś poprzez temat, którego dotyka, sprawia, że pukająca w drzwi współczesności rzeczywistość i tworzona z niej historia zawierają w nim symultaniczną więź.

Anna Kołodziejska
Teatralia
10 listopada 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia