Współczesna, ale bez jeansów
Przepowiednia Terezjasza, rozpoczynająca Antygonę Helmuta Kajzara, na bielskiej scenie spełniła się, co do joty. Zespół "Banialuki" stanął na wysokości zadania postawionego mu przez Pytię.Bogusław Kierc urzeczywistnił złożone treści naszej wyobraźni, odzwierciedlił na scenie nasze sny, marzenia i niepokoje. I to bynajmniej nie za pomocą wnoszonego lustra, które nie dość, że drażniło swoją dosłownością, to jeszcze burzyło rytm działań i plastykę sceniczną. Dużo prawdziwsze odbicie nas samych wykreowali aktorzy, na nowo interpretując antyczną tragedię. Zgodnie ze scenariuszem klasycznej lekcji języka polskiego, na scenie ma się odbyć proces Antygony - miejsca dla sędziów już przygotowane, a widzowie powołani na świadków. Szybko jednak okazuje się, jak zawodne są jednoznaczne przyporządkowania i podziały. Wystarczy, że aktorzy zasiądą naprzeciwko nas i już pojawiają się wątpliwości, kto właściwie będzie sądzony. Niewykluczone, że przesłuchani zostaną wszyscy, niczym u Kafki. Począwszy od niezwykle wymownej sceny wkładania szat, w każdej warstwie przedstawienia konsekwentnie dokonuje się zamiana ról i łączenie pozornych sprzeczności. Wyrazisty gest, słowo czy element scenograficzny pokazują, jak płynna jest granica między poddaniem, a władzą, wolnością, a zniewoleniem, jak łatwo z oskarżyciela stać się oskarżonym. Ważniejsze zatem, niż konflikt równorzędnych racji dwóch postaci, Antygony i Kreona, okazuje się zderzenie przeciwieństw w jednym człowieku, w obrębie każdej jednostki. Wynika to już z wybranej zasady inscenizacyjnej - każdą postać tworzy aktor w jaskrawej, jednobarwnej todze oraz animowana przez niego naga, naturalistycznie rzeźbiona w drewnie lalka. Obraz dopełniają, odgrywane lalkami sceny szaleństw i niemalże orgii, zestawione z wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa i słowami o Dobru, Pięknie i Prawdzie. Terezjasz, przewodnik po metaforycznym teatrze naszej osoby, właśnie we współistnieniu w człowieku cech zwierzęcych i boskich dostrzega godność ludzką, esencję człowieczeństwa. O tę godność walczy każda z postaci, każda na swój sposób. Szczególnie intrygujące jest zestawienie dwóch osób najbliższych Antygonie: hieratycznego, powściągliwego Haimona Ziemowita Ptaszkowskiego i ekspresywnej, bliskiej obłędu Ismeny w wykonaniu Lucyny Sypniewskiej. Każdy jednak osiąga godność już poprzez samo podjęcie walki, mimo ciążącej klątwy, mimo przeznaczenia - śmierci, która od początku jest sygnalizowana w spektaklu. Jej różnorodne, poetyckie obrazowanie jest dużą zaletą przedstawienia. Oszczędność środków, skupienie na lalce, nadaje scenom śmierci poszczególnych postaci wymiar osobisty, bardzo ludzki. Początkowy stos anonimowych lalek - trupów, zastąpiony został rytuałem, poświęconym każdemu bohaterowi z osobna, a dzięki temu nastrojem pełnym intymności i szacunku, i dla wielkości, i ułomności człowieka. Wyrażanie tych uniwersalnych treści, wspomagane jest przez ascetyczną scenografię, której rolę przejęły proste w kroju, wielofunkcyjne kostiumy. Tworzą one dynamiczne tło dla animowanych lalek lub służą nawet jako rekwizyty - pośmiertny całun czy narzędzie samobójstwa Eurydyki. Taką grą formalnymi detalami i przesunięciem akcentów znaczeniowych, "Banialuka" udowodniła, że inscenizacja wątków z lektur szkolnych nie musi być ich toporną ilustracją, a aktualność poruszanych problemów można osiągnąć, niekoniecznie wtłaczając starożytne postaci w dresy i jeansy. Teatr Lalek Banialuka w Bielsku - Białej Helmut Kajzar (transkrypcja z Sofoklesa) "Antygona" reżyseria: Bogusław Kierc scenografia: Danuta Kierc muzyka: Jacek Wierzchowski wykonanie lalek: Rafał Budnik Obsada: Antygona - Magdalena Obidowska, Ismena - Lucyna Sypniewska, Kreon - Piotr Tomaszewski, Haimon - Ziemowit Ptaszkowski, Terezjasz - Ryszard Sypniewski, Wiesława Pilarz, Władysław Aniszewski, Konrad Ignatowski, Włodzimierz Pohl Premiera: 10 lutego 2005r.