Wspomnienie jest formą spotkania

"Jak w starym kinie", Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu

Widzowie zajmują miejsca pozwalając się pochłonąć ciemności kinowej sali. Do wyboru mają zaledwie pięć rzędów, bowiem stare kina miały to do siebie, że przyciągały kameralną atmosferą, intymnością i zacisznością wnętrza. Z lewej strony sceny widać rzędy foteli, za którymi siedzą ludzie. Nie tacy z krwi i kości, lecz ci, których kilka dziesięcioleci wcześniej na czarno-białym filmie uwieczniło oko operatora kamery.

Kurtyna zasłaniająca usytuowany naprzeciw widowni ekran rozsuwa się, wydając przy tym dźwięki towarzyszące uruchamianiu skomplikowanej aparatury. Naszym oczom ukazuje się biała ściana, na której wyświetlony zostaje czarno-biały film. Zaczyna się odliczanie, powoli wchodzimy bowiem w stan hipnozy. Na kilkadziesiąt minut przeniesiemy się gdzieś poza naszą rzeczywistość, do świata, którego już nie ma. To świat, który żyje już tylko w piosenkach Mieczysława Fogga i starych, podniszczonych fotografiach. 

Archaiczny gramofon, ustawiony z lewej strony sceny i dwuosobowa orkiestra - skrzypek (Arkadiusz Czyżewski) i pianista (Radosław Wocial, który gra także na saksofonie) przenoszą nas do czasów, kiedy tak właśnie wyglądały kina. W tej scenerii będziemy słuchać piosenek najbardziej znanego polskiego pieśniarza, które w większości opowiadają o miłości - namiętnej, żarliwej, wiecznej i zdradzonej, nieszczęśliwej i smutnej. Jednak nie usłyszymy znanego nam dobrze barytonu lirycznego, bowiem na odświeżenie naszej pamięci zdecydowała się kobieta, w której ustach śpiewane teksty brzmią zadziwiająco aktualnie. Ubrana w czarną długą suknię aktorka (Grażyna Rogowska) staje przy mikrofonie, a za jej plecami oglądamy fragmenty starych filmów. „Na ekranie on ją kocha i umiera dla niej”, ona wpatrzona jest w kochanka, a raczej w jego oczy, których nie może zapomnieć. Chwilę później widzimy pary tańczące walce i tanga i szybko przekonujemy się, że urok starych filmów to nie tylko twarze Charliego Chaplina i Rudolfa Valetino, to przede wszystkim magia wspomnień. 

Tango milonga, Ta ostatnia niedziela, Pieśń o matce, Tulipany, Gramofonomanka - to tylko niektóre z utworów, jakie można usłyszeć podczas przygotowanego przez Grażynę Rogowską recitalu. Dzięki jej interpretacjom chwilami śmiejemy się do łez, a chwilami łzy, które napływają nam do oczu, są wynikiem autentycznego wzruszenia. Umiejętności wokalne aktorki sprawiają, że nie przeszkadza nam, iż piosenki pierwotnie śpiewane były przez mężczyznę, który w dodatku swobodnie operował głosem w trzech oktawach, a na początku swej kariery śpiewał tenorem, choć szerszej publiczności znany jest jako artysta śpiewający barytonem lirycznym. Dziś z jego piosenkami zapoznaje się czwarte pokolenie słuchaczy, bowiem jego kariera rozwijała się nieprzerwanie od dwudziestolecia międzywojennego. 

Największym atutem spektaklu jest oszczędna forma, dzięki której możemy wysłuchać umiejętnie wykonanych, pięknych, przejmujących piosenek. Aktorka nie starała się być na siłę oryginalna i nie poszła śladami wielu artystów, którzy wykonywali piosenki Mieczysława Fogga w nowych aranżacjach - chociażby na płycie Cafe Fogg. Dzięki temu znanych teksów dobrze się słucha, a żaden z nich nie został zagłuszony przez ekstrawagancką formę. Jednocześnie Rogowska nadała śpiewanym utworom pewien charakterystyczny wyraz, tchnęła w nie kobiecą zadziorność, wrażliwość i niezłomność, a umiejętności aktorskie pozwoliły jej na potraktowanie każdej piosenki jak minietiudy. Specyficzne, momentami nadekspresywne aktorstwo wpisuje się w estetykę obrazów filmowych z pierwszych dziesięcioleci XX wieku. 

Tego typu spektakle adresowane są głównie do publiczności, która lubi przedstawienia muzyczne i wykonywany na scenie rodzaj utworów. Jednak jest to także dobry sposób na zapoznanie z dawnymi piosenkami młodszych odbiorców. Podczas tego recitalu rzeczywiście czujemy się jak w starym kinie, przywołujemy wspomnienia lub fakty, które znamy jedynie z opowiadań. To projekcja naszych i cudzych wspomnień, wyście na spotkanie światu, który minął. Z piosenek możemy wyłowić jedynie jego odpryski, ale w tym wypadku są one wyjątkowo realistyczne.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Opole
12 stycznia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...