Wszyscy jesteśmy aktorami

"Trucizna teatru" - reż. Anna Zagórska - Centrum Kultury w Gdyni

Gdzie są granice między prawdą a fikcją, rzeczywistością a ciągłym udawaniem i skrywaniem się za kolejnymi maskami? "Trucizna teatru" Centrum Kultury w Gdyni to przykład rzetelnego rzemiosła i zarazem godzinna teatralno-filozoficzna rozprawa, w której występuje dwóch znanych z seriali aktorów.

Kameralna sztuka Rodolfa Sirery zadaje pytania o kreację, konwenanse i granice teatru w życiu codziennym. Spotkanie Markiza i Gabriela de Beaumont w salonie tego pierwszego to starcie dwóch wizji świata, w których arystokrata bez wiedzy aktora, obsadził go w swojej sztuce, jaką rozgrywa przed oczami widzów.

Pierwsza intryga Markiza jest bardzo czytelna. Prowokuje Gabriela przedłużającym się oczekiwaniem na spotkanie z arystokratą, na którego zaproszenie Gabriel stawił się w jego salonie. Aktor jest coraz bardziej zirytowany, więc wyładowuje swoją frustrację na lokaju, którego traktuje protekcjonalnie i coraz bardziej lekceważąco. Gdy aktor postanawia wyjść, lokaj odzywa się do niego po raz pierwszy i choć jego sposób wysławiania się wydaje się Gabrielowi dziwny, nie podejrzewa, że ma do czynienia z Markizem przebranym za lokaja.

To pierwsza z szeregu manipulacji, czy też kreacji Markiza, który reżyseruje spotkanie z Gabrielem od początku do końca. Wraz z czasem trwania spektaklu Markiz podbija stawkę ich spotkania. Niespodziewanie okazuje się ono nie tylko starciem racji, ale też walką o życie.

Obserwujemy bardzo wyraźną, karykaturalnie wręcz przerysowaną zmianę podejścia aktora do rozmówcy w zależności od tego, za kogo go uważa. Rozdrażnienie i jawne lekceważenie ustępują miejsca niedowierzaniu połączonemu z szacunkiem i służalczym uniżeniem, gdy okazuje się, że człowiek, który nalewa mu wino i częstuje go winogronami, nie jest tym, za którego go brał wcześniej.

"Trucizna teatru" jest aktorskim sprawdzianem. Z rolami Markiza i Gabriela mierzyli się w przeszłości Jan Englert i Zbigniew Zapasiewicz czy Igor Przegrodzki i Piotr Fronczewski. W gdyńskiej inscenizacji w rolę Markiza wcielił się Stanisław Górka, w roli Gabriela oglądamy Cezarego Morawskiego. Obaj zaprezentowali solidne, rzetelne aktorstwo, nieco zbyt koturnowe na początku spektaklu, zwłaszcza w wypadku Cezarego Morawskiego, prezentującego przerysowane emocje budowane głównie krzykiem.

Z czasem zarówno Morawski, jak i znacznie ciekawszy w całym spektaklu Górka, są coraz bardziej wiarygodni w swoich rolach. Jednak to Markiz w wykonaniu Górki jest postacią skomplikowaną i pełnowymiarową, gdzie role lokaja czy zblazowanego, cynicznego arystokraty to tak naprawdę przygotowane na potrzeby spotkania z aktorem maski. Jego gość przypomina zwierzę złapane w sidła.

Sama opowieść ubarwiona jest bardzo dobrą, choć dość skąpo wykorzystywaną przez reżyserkę spektaklu Annę Zagórską muzyką Jerzego Derfela, opartą na grze skrzypiec w wykonaniu Krzysztofa Jakowicza. Reżyserka wraz z Cezarym Morawskim przygotowała scenografię spektaklu, składającą się przede wszystkim z kilku przezroczystych mebli i minisceny umieszczonej w głębi za kurtyną, wraz z imitacją obrazu antycznych ruin. To scenografia oszczędna i dekoracyjna, podobnie jak inne użyte przez twórców środki, umiejętnie eksponująca obu bohaterów.

Taka też jest reżyseria Anny Zagórskiej, skupiona na rozgrywce pomiędzy Markizem a Gabrielem, których traktować można jako symbole dwóch racji: zwolenników teorii, że tylko to, co całkowicie rzeczywiste - jak radość, cierpienie, strach czy śmierć - może być prawdziwe, czego kolejnymi sztuczkami i działaniami stara się dowieść Markiz oraz założenia, że każda prawda jest względna, zależy od kontekstu i sytuacji, czego przykładem jest postać Gabriela. Wedle pierwszego z nich nie można czegoś doświadczyć, nie doświadczając tego faktycznie - gramy siebie wobec innych, ale nie jesteśmy sobą. Według drugiego takie rozważania są pozbawione sensu.

"Trucizna teatru" prowadzona jest w statecznym tempie i daje widzom bardzo dużo czasu by nie tylko przyjrzeć się artystom, ale też podjąć samodzielne rozważania na temat gry, przyjmowania konwencji, konwenansów i wchodzenia w role stosownie do okoliczności. Nie dowiemy się z gdyńskiego przedstawienia niczego odkrywczego, bo "Trucizna teatru" przypomina po prostu o tym, że to, jak funkcjonujemy w świecie, determinuje nasze życie i określa nas wobec innych. Niemniej, wiedza ta potrafi się szybko ulatniać, warto więc co jakiś czas ją odświeżać, czemu spektakl prezentowany na Scenie SAM Centrum Kultury w Gdyni z pewnością się przysłuży.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
2 lutego 2016
Portrety
Aniela Zagórska

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia