Wszyscy jesteśmy po trosze hipokrytami

"Moralność Pani Dulskiej" - Teatr im. Sewruka w Elblągu

Taki już teraz świat. Jeden Judasz drugiego za pieniądze sprzeda" - brzmi jedna z wielu życiowych mądrości, jakie możemy przeczytać w sztuce "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Równie trafnych spostrzeżeń i refleksji na temat naszych zachowań, mentalności, relacji między ludźmi jest w tym utworze dużo więcej.

Wydawałoby się, że tekst, który napisany został ponad sto lat temu, dawno już stracił na aktualności i niczym nas nie zaskoczy. Tymczasem okazuje się, że nic bardziej mylnego - "Moralność pani Dulskiej" to sztuka ponadczasowa, a bohaterowie, choć żyją w innych czasach i w innym miejscu, są tacy sami jak my. Nasza mentalność, nasze podejście do życia, do innych ludzi wciąż są takie same. 

Chcecie się przekonać o tym, że na sztukę Gabrieli Zapolskiej można spojrzeć zupełnie inaczej niż w szkole? To wybierzcie się do elbląskiego Teatru im. Aleksandra Sewruka na spektakl w reżyserii Mirosława Siedlera, którego premiera odbyła się w minioną sobotę na Dużej Scenie.

Moralność odkrywana na nowo

Jeszcze przed premierą reżyser Mirosław Siedler przekonywał nas, iż "Moralność pani Dulskiej" to fantastycznie napisany utwór komediowy, w bardzo dobrym rytmie, z poczuciem humoru, które nie zmurszało i nadal jest aktualne. Zapewniał też, że realizowany przez niego spektakl będzie dynamiczny, żywy, zagrany w trzech planach i że pozwoli widzom spojrzeć na ten utwór zupełnie inaczej niż w szkole. I rzeczywiście - trzeba przyznać, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Przedstawienie jest żywe, dynamiczne, świetnie pomyślane i zagrane. Bohaterowie nas bawią, irytują, momentami wzruszają, a przy okazji skłaniają do refleksji i zadumy. Oglądając ten spektakl, "Moralność pani Dulskiej" odkrywamy niejako na nowo.

"Moralność pani Dulskiej" to swoisty obraz społeczeństwa (również naszego, współczesnego) w miniaturze. Społeczeństwa, w którym każdy każdego próbuje oszukać, każdy ma komuś coś za złe. 

"Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział" - mówi Dulska. W wielu dzisiejszych domach brudy też pierze się w czterech ścianach. I nawet jeśli źle się tam dzieje, nikt na zewnątrz o tym nie wie. Aż do czasu, kiedy wydarzy się tragedia.

Oglądając spektakl, przeglądamy się w zwierciadle prawdy. Bo my wszyscy jesteśmy jak bohaterowie tragifarsy Zapolskiej, z wszystkimi ich ułomnościami i dobrymi stronami. Chętnie oceniamy innych, krytykujemy Dulska za jej hipokryzję i mnóstwo innych cech charakteru, ale gdyby tak spojrzeć na siebie, to każdy z nas jest w jakimś stopniu hipokrytą. Jesteśmy egoistami, którzy myślą tylko o sobie, mają na względzie jedynie własne szczęście, ewentualnie szczęście swoich dzieci. Potrafimy krzywdzić innych, nawet wówczas, gdy wydaje nam się, że robimy coś dla ich dobra. Jesteśmy hipokrytami, którzy co innego mówią, a co innego robią. Gardzimy ludźmi biednymi i słabszymi, nie interesują nas uczucia innych, drwimy sobie z miłości. Czasem się buntujemy, ale jesteśmy zbyt słabi, by cokolwiek w swoim życiu zmienić. Stajemy się wygodni jak Dulski, o którym Zbyszko mówi: "Ojciec wybrał dogodniejszą drogę: mama za niego łokciami się przez świat rozpycha, a on za nią".

Świetny tekst, dobre tempo, humor, pogłębione charakterystyki postaci - to bez wątpienia atuty tego spektaklu. A wszystko to wkomponowane w ładną, przykuwającą uwagę widza scenografię autorstwa Jerzego Rudzkiego, który zaprojektował także kostiumy oraz okraszone odpowiednią muzyką (przy okazji dodajmy, iż autorem opracowania muzycznego jest Mirosław Siedler, a za realizację świateł odpowiedzialny jest Kazimierz Kowalski).

Nie byłoby jednak tego spektaklu bez aktorów, którzy nie tylko grają dla publiczności, ale także ze sobą. Dzięki temu i my bardziej możemy skupić się na relacjach między bohaterami. Obsada to jeden z większych atutów najnowszej inscenizacji na deskach Teatru im. Aleksandra Sewruka. Rolę tytułowej Dulskiej powierzył Mirosław Siedler Irenie Adamiak i był to bez wątpienia wybór niezwykle trafny. Aktorka po raz kolejny udowadnia bowiem, że z powodzeniem potrafi zmierzyć się nawet z tak ogromnym wyzwaniem, jakim jest zagranie Anieli Dulskiej.

Świetne role w tym spektaklu stworzyły też: Anna Suchowiecka (Hanka), Marta Masłowska (Hesia) i Teresa Suchodolska (Juliasiewiczowa). Swoją najwyższą klasę potwierdzają tu także Lesław Ostaszkiewicz (Dulski) i Maria Makowska-Franceson (Tadrachowa), bo choć na scenie nie spędzają zbyt dużo czasu, to i tak swoją grą potrafią wryć się w pamięć widza. Podobnie zresztą ma się rzecz z Hanną Świętnicką-Grabowską (Lokatorka), która również umie wykorzystać w tym przedstawieniu swoje pięć minut. 

I na koniec słów kilka o debiutantach na elbląskiej scenie - o Piotrze Boratyńskim (Zbyszko) i Natalii Jakubowskiej (Mela). Oboje z pewnością mogą zaliczyć swoje debiuty do udanych - są utalentowani, autentyczni i chyba tymi rolami zyskali sobie sympatię elbląskiej publiczności.

Człowiek jest zwierzęciem towarzyskim

Chcecie się przekonać o tym, że na sztukę Gabrieli Zapolskiej można spojrzeć zupełnie inaczej niż w szkole? To wybierzcie się do elbląskiego Teatru im. Aleksandra Sewruka na spektakl w reżyserii Mirosława Siedlera. Ja byłem w minioną sobotę na premierze i świetnie się bawiłem. Bo jak mówi Zbyszko, "Człowiek jest zwierzęciem towarzyskim. Musi od czasu do czasu myśl wymienić".

Jarosław Grabarczyk
Dziennik Elbląski
13 października 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia