Wszystkiemu mogę się oprzeć, z wyjątkiem pokusy

Czym jest sztuka? A czym jest kochanie? Sztuka to działalność człowieka, która ma za zadanie przedstawienie świata widzialnym, ale i odczuwanym. Wraz z narodzinami cywilizacji ludzkiej narodzi się sztuka i miłość. Połączenie tych obu wymiarów będzie tworzyć przedmiot rozmów, które staną się na wieki tylko tematem tabu. Bo jak autor "Sztuki kochania" podaje, tak mało słów znamy, by móc rozmawiać o Niej. Miłości?
Cechą wspólną obu terminów jest dostarczanie uczuć przyjemnych, elektryzujących, ale również estetycznych. I nie zabraknie ich w "Sztuce kochania". Mówienie o miłości okazało się wielką wygraną Z Książką. Błyskotliwe i zabawne dialogi. Nietendencyjne sposoby ukazywania relacji damsko - męskich, przyciągają uwagę widza na ponad trzy godziny. Wspaniała rola B.Rybotyciej bawi do łez. Przerysowane postacie, nie pozostawiają wątpliwości widzowi. Publiczność wie dobrze, co zaraz się wydarzy. Skromna, ale dwuznaczna scenografia taka sama w każdym akcie. Podobnie jak to same zdanie na początku każdej sceny " Gdzie my jesteśmy?" - bawi widzów, nawet wypowiadane po raz ósmy. Wszystko po to, by opowiedzieć barwną historię o pożądaniu, zdradzie i młodości. "Sztuka kochania" przypomina o rolach, w jakich tkwią ludzie. Przypomina też, jak ciężko jest wyjść z tej roli. Jesteśmy znudzonym mężem - żoną, kochanką, matką, wulgarną prostytutką, sprytnym doktorantem polującym na naiwne studentki, poczciwą kurą domową, posłem na emigracji... I nikim więcej? W których miejscach, w jakim czasie jesteśmy sobą? Kim jesteś i jak się zachowujesz się, gdy zostajesz sam ze sobą? Czy umiesz zająć się sobą równie czule? Kochanie to zjawisko, jakie ma miejsce tylko w kontekście drugiego człowieka. Zatem co się z nami dzieje i z naszą miłością, gdy obiekt pożądania, westchnień znika? Otóż różnie to z nami bywa, jak uczy nas życie. Przygodny romans z byłą uczennicą przecież nic nie znaczy, podobnie jak nawiązany romans w poczekalni do seksuologa. "Sztuka kochania" to kabaret ludzkich marzeń. To scena, na której śmiejemy się z siebie z własnych pragnień, patrząc na bohaterów w krzywym zwierciadle. Czy poseł poza rodzimym krajem może przestać myśleć o swojej rodzinie, którą zostawia w Polsce? Może. Ale może też nie przestawać myśleć o dzieciach i żonie, a mimo to wieczory spędzać w miłym damskim towarzystwie. Taki krzywy obraz z pewnością nie usatysfakcjonuje tych, którzy liczyli na hymny do białego rana na cześć czystej, niewinnej, prawdziwej miłości. Miłości, która zniesie wszystko. I znieść zdradę będzie musiała. Czy w związku z tym musimy godzić się na taki obraz? Obraz, w którym karty rozdawane są przez hormony, pożądanie i dzikość uczuć? Z pewnością godzić się nie musimy. Ale jak pokazuje spektakl, pewne rzeczy nie znikają ze świata wraz z zamknięciem na nich oczu. To, co w takiej sytuacji możemy zrobić, to uśmiechnąć się i z przymrużeniem oka, pogratulować Najwyższemu poczucia humoru i pomysłowości. Tylko prawdziwy Artysta mógł postawić w tak absurdalnej sytuacji Aktorów prawdziwej sztuki, jaką jest Życie, w której na przemian kocha się i zdradza, zdradza i kocha... Z Książek wiedział o tym, podając w domyśle panaceum na wszelkie miłosne choroby: odrobina więcej rozumu, refleksji, świadomości, że z każdym naszym dotykiem zmieniamy cały świat. Z tą szczyptą dodatków wszystko smakuje inaczej. Lepiej. Nawet zdrada. Teatr Scena STU w Krakowie Zbigniew Książek "Sztuka kochania, czyli sceny dla dorosłych" reżyseria: Krzysztof Jasiński muzyka: Jakub Przebindowski kostiumy: Dorota Ogonowska Obsada: Anna Oberc, Beata Rybotycka, Krzysztof Jędrysek, Jakub Przebindowski Premiera: 14.03.2004r.
katarzyna Rokicka
Dziennik Teatralny Kraków
29 stycznia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia