Wszystko dobre, co się źle kończy

"Pan Jasiek" - reż: B.Hussakowski - Teatr Nowy Kraków

Na tym jaśku nikt głowy spokojnie nie położy. Wyobraźnię poprzecinają żyletki, mała dziewczynka-Jezus będzie wisiała rozpięta na drzewie, a biednemu chłopcu zostaną ucięte tasakiem palce u stóp. Senny koszmar? Fikcja przeplata się z rzeczywistością, jawa ze snem. Gdzieś na granicy rozwija się opowiadanie, od którego trudno się oderwać bez choćby małego mentalnego zadrapania

Akcja dzieje się w konwencji policyjnego przesłuchania. W prawym rogu pustej sceny ustawiony jest dosyć pokaźnych rozmiarów czarny, trochę zniszczony regał z szufladami na kartotekę. Podejrzany w czarnym worku na głowie w pokoju przesłuchań. Dwóch policjantów, może raczej śledczych – w cywilnych ubraniach, z walizkami. Dobry glina i zły glina. Jeden elegancki, spokojny, waży każde słowo, drugi w nich nie przebiera, ekscentryczny, krzycząc, wbiega na scenę w majtkach w panterkę, robi kilka fikołków, wybiega. Nie omieszka po drodze zaserwować podejrzanemu kilku „kuksańców”. Z początku wydaje się, że mamy do czynienia z kafkowskim procesem, w którym łatwiej o winnego niż o winę. Ofiara miota się pod ostrzałem pozornie niewinnych pytań. Tak, pisze opowiadania. Tak, czasem pojawiają się w nich dzieci. Tak, czasem dzieją się z nimi dziwne rzeczy. Ale to tylko po to, by opowiadanie było lepsze. Podejrzany, bardzo szybko przemieniony w oskarżonego, ma opóźnionego brata, którym się zajmuje. Jego też już mają. Pętla zaczyna się zaciskać, kiedy na jaw wychodzą zbrodnie w przedziwny sposób podobne do tych z opowiadań.

Kolejna część spektaklu pokazuje intymną scenę między oskarżonymi braćmi, którzy żyją właściwie pod kloszem wyobraźni, mieszającej się niepokojąco z rzeczywistością. Czarny humor tych opowiadanych z błyskiem w oku przy dźwiękach fortepianu historii przypomina trochę rysunki czy nowele Rolanda Topora. Makabreski tego ostatniego częściej wywołują jednak śmiech niż przerażenie. Przy historiach spod znaku pana Jaśka śmiech staje się chyba bardziej nerwowy, nawet pomimo tego, że w pewien sposób rozluźnia go bardzo dobra gra opowiadaczy.

Koszmarne bajki na dobranoc stają się tym lepsze, im się gorzej kończą. Taką przynajmniej strategię przybrał pisarz, któremu fikcja urwała się z łańcucha.

Magdalena Talar
Dziennik Teatralny Kraków
8 lipca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia