Wszystko jest rzeczą względną

"Guliwer", Opolski Teatr Aktora i Lalki im. Alojzego Smolki

Czego oczekuje widz udając się na spektakl do teatru lalkowego, w dodatku spektakl premierowy? Zaskoczenia, wzruszenia, rozrywki? Z pewnością wszystkiego po trochu, gdyż ilość gustów ludzkich jest niezmierzona. Jednak co się dzieje, gdy przedstawienie jest tak dobrze dopracowane, że w całym tym perfekcjonizmie brak miejsca na oddech, niedomówienie i ciszę, by skupić swą myśl na refleksji.

Premierowy „Guliwer” Teatru Lalki i Aktora to barwne muzycznie i plastycznie widowisko. Każdy element przedstawienia i każde słowo wydają się komponować z całością wręcz idealnie, a historia Guliwera, skrócona nieco, opowiedziana jest sprawnie i ciekawie.  

Lekarz Guliwer (Łukasz Schmidt) - żeglarz z zamiłowanie, a lekarz z zawodu, wyrusza w swą kolejną morską podróż. Lecz czymże byłaby ta wyprawa bez przygód wprawiających głównego bohatera tak w dobry humor, jak i w lęk o swój byt i życie? Trafia więc najpierw do kraju Liliputów, lecz z racji swego wzrostu, wzięty jest tam za śmiertelnego wroga. Szala sympatii do niego waha się nieustannie, aż w końcu Guliwer ucieka z wyspy, by ratować swe życie. Podczas kolejnej przygody szczęście również go opuszcza - przybywa do krainy Olbrzymów i tym samym staje się igraszką w ich rękach.  

Początek spektaklu jest oniryczny, kołysze do snu, a błękity zalewają scenę. Dopiero po chwili, gdy Guliwer rozpoczyna swoją opowieść, widza zaczyna ogarniać feeria barw: od pasteli po jaskrawości. Wymyślne, pasiaste stroje, zabawne peruki i wąsy - wszystko to wprawia widza w dobry nastrój. Głównym, spełniającym wiele funkcji elementem dekoracji są dwie długie, żółte ławy: bywają podestem do przechadzek, więzieniem, pokładem statku, posadzką w królewskiej komnacie. Nastrój podsyca rubaszna, skoczna muzyka, towarzysząca nam od początku do końca spektaklu. Decyduje ona o tempie przedstawienia oraz choreografii: dynamicznej, tanecznej niemalże, bardzo dobrze dopracowanej.  

Gra światłocienia to jeden z istotniejszych elementów spektaklu. Kiedy Guliwer podróżuje statkiem, na płótnie, zakrywającym tył sceny pojawia się oświetlony cień jego okrętu miotanego przez wzburzone morskie fale. Natomiast, gdy trafia do krainy Olbrzymów i uzmysławia sobie, że niedługo stanie się przekąską dla swoich oprawców i nieprzyjaciół, na płótnie ukazują się ogromne cienie ich dłoni z narzędziami zbrodni, czyli nożami i widelcami. Cień to symbol zmian w życiu bohatera, niestety na gorsze. To zapowiedź nadchodzącej tragedii i zwrotów akcji. 

Dramatycznym momentom towarzyszą jednak elementy humorystyczne. Malutki bohater w krainie Olbrzymów musi uciekać przed ogromnymi łapkami na muchy, którymi chcą go zabić wrogowie. Natomiast naśmiewający się z niego nieprzyjaciele częstują go cukierkiem. Rzecz w tym, że wielkość smakołyku jest nieproporcjonalna w stosunku do postury drobniutkiego Guliwera i mężczyzna upada przygnieciony i zaskoczony jego ciężarem. 

Jak mówi bohater opowieści: „Małość i wielkość człowieka są rzeczą względną”. Często dzieje się tak, że o naszym powodzeniu w życiu i towarzystwie nie decyduje wykształcenie ani żaden z talentów, lecz spryt i szczęście. To sytuacje i ludzie, którzy je tworzą, rozstrzygają o naszym powodzeniu.  

Spektakl owszem - cieszy oko i ucho. Jednak dynamizm i jarmarczne kolory, które na początku hipnotyzowały, w połowie spektaklu zaczynają nużyć, a muzyka zamiast kołysać ciało, sprawia, że widz zastanawia się, czy przypadkiem w adapterze nie zacięła się płyta. Najbardziej cieszy i zasługuje na uznanie doskonała gra aktorska oraz choreografia.

Profesjonalizm, który miał być atutem, zaczyna po pewnym czasie zastanawiać. Wyobraźmy sobie bowiem, że umawiamy się na randkę z piękną dziewczyną. Po rozmowie z nią dostrzegamy jej urok osobisty, idealne ciało, wykształcenie i łatwość w rozmowie. Lecz cóż z tego, gdy „chemii” brak?

Karolina Kaczmar
Dziennik Teatralny Opole
17 lutego 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...