Wylali Węgierkę z kąpielą

od groteski do żenady jeden krok

Kiedy przed ponad miesiącem komisarz arbitralnie nadał placówce imię Józefa Piłsudskiego, aktorzy w akcie rozpaczy zaproponowali, by marszałkowi oddać bezimienny plac przed teatrem.

Liczyli, że w ten sposób nasycą się żądze "piłsudczyków", a teatr powróci do poprzedniej nazwy. Prezydent - wychodząc z podobnego jak artyści założenia - zdecydował się poprzeć ich starania. Liczył na rozsądek nowych wojewódzkich radnych, którzy są, teoretycznie przynajmniej, władni cofnąć decyzję komisarza. Jednak już od tygodnia wiadomo, że raczej im się nie uda. Ale ani do prezydenta, ani do wspierających go radnych z PO to nie dotarło. Uchwały nie wycofali. W efekcie mamy teatr im. Piłsudskiego stojący na placu... im. Piłsudskiego. A oba te miejsca znajdują się praktycznie u wylotu alei imienia marszałka. 

Tyle tego skromnego skądinąd człowieka w naszym mieście, że nie zdziwię się, jeśli jakiś fanatyczny jego miłośnik zgłosi wniosek o zmianę nazwy Białegostoku. Na marszałkogród? W historii były już takie precedensy. Chociaż bardziej niż teraz to już się z nas w Polsce śmiać raczej nie będą. 

Aktorzy wiedzą, że od groteski do żenady jeden krok. Szkoda, że umknęło to radnym i prezydentowi. I szkoda, że w trakcie tych makiawelicznych knowań zginęło gdzieś meritum sprawy - pamięć o Aleksandrze Węgierce.

Jakub Medek
Gazeta Wyborcza Białystok
27 czerwca 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia