Wzajemne oddziaływanie

"Caffe Latte" - SzaZa & Dada - 38. Tyskie Spotkania Teatralne

Jedną z głównych atrakcji XXXVIII Tyskich Spotkań Teatralnych był występ niezwykle interesujących i uzdolnionych artystów - Teatru Dada von Bzdülöw w kooperacji z muzycznym duetem SzaZa. W spektaklu "Caffé Latte" muzycy grają tak, jak im tancerze zatańczą, a ci z kolei dają się porwać muzyce skrzypka i klarnecisty...

Teatr Dada von Bzdülöw to duet tancerzy i choreografów w osobie Katarzyny Chmielewskiej i Leszka Bzdyla – założyciela teatru. Para tancerzy w pracy scenicznej kieruje się ideą wolnej twórczości, sztuki, która nie ogranicza aktora. W spektaklu „Cafe Latte” są swobodni na scenie zarówno w tańcu jak i w rozmowie, porywają się na dźwięk muzyki (ale i porywają muzyków swoim tańcem). Ich taniec jest spokojny, dyskretny, zmysłowy (zwłaszcza w wykonaniu Katarzyny Chmielewskiej), a po chwili przeradza się w dziki i nieokrzesany. Chociażby wtedy, kiedy Leszek Bzdyl tańczy taniec dzikiego Afrykańczyka.  

W „Caffé Latte” jest jeszcze jeden duet, bez którego nie udałoby się stworzyć nawet namiastki tak inspirującego przedstawienia. Mowa tutaj o muzykach – duecie SzaZa (czyli Pawle Szamburskim i Patryku Zakrockim), który w niczym nie ustępuje swym scenicznym towarzyszom, a jest równie dostrzegalny jak tancerze – bo pełni wymienną, równoprawną rolę co duet Dada. Muzycy pozornie zajmują tylko miejsca na uboczu sceny, bowiem równie często to oni przyciągają i skupiają uwagę widzów. Sam spektakl jest jednocześnie próba pokazania sztuki uwodzenia – w nietypowy sposób. Przykładowo: skrzypek jest prowadzany przez tancerzy niczym kukiełka na sznurkach, zaś Paweł Szamburski grający na klarnecie zostaje uwiedziony przez Katarzynę Chmielewską, po czym znikają za sceną.

W spektaklu artyści prowadzą ze sobą dialog i wykorzystują do tego wszystkie znane środki przekazu, wśród których rozmowa odgrywa najmniejszą rolę. Artyści oscylują na granicy tańca, muzyki i performance\'u. Spektakl zaczyna się od melodii z pozytywki, recytacji tekstu filozoficznego, po czym widzowie zostają zapoznani ze scenariuszem – tyle słów, czyli sensu powinno wystarczyć – twierdzi Bzdyl. Przeczytanie scenariusza nie ułatwia jednak w zrozumieniu i interpretacji spektaklu, jest to gest artysty, Leszka Bzdyla, który zdaje się mówić: „Niekoniecznie każda forma scenicznej ekspresji – zwłaszcza taniec – musi mieć sens. Zabawmy się w coś, co niekoniecznie go ma”. Manifestacja ta znajduje potwierdzenie w następnej scenie, kiedy tancerz cytuje jednego z filozofów: „Najpierw tańcz, potem myśl”. Cytat ten zdaje się być najlepszą pointą tego spektaklu: sztuka nie musi mieć sensu, może być pojmowana w kategoriach estetycznych.

Motywy na scenie zmieniają się bardzo szybko. Jednak ze sceny bije swoboda z jaką poruszają się artyści, nie są zamknięci w ramach (widzom już znanego) scenariusza. Dostrzegalna jest nutka swobody jaką sobie zostawili, scena wywoływania szumu morza – tarcie głowicą mikrofonu o włosy, nie udała by się bez tego. W całości daje to odczucie lekkości i naturalności, czyniąc ze spektaklu bardzo ładny obrazek, który z przyjemnością się ogląda i o którym się długo nie zapomni.

Barbara Brzoska
Dziennik Teatralny Katowice
21 kwietnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...