Wziąć do domu wielkiego bałwana

Teatr Guliwer wietrzy magazyny

Teatr Guliwer wietrzy magazyny. Pierwszego dnia wyfrunęły z nich Ule z Ib. I ta mniej, i ta bardziej grzeczna. Inne rekwizyty z niegranych już spektakli też znalazły nabywców. Zdobyto pieniądze na 70 biletów dla potrzebujących dzieci. Akcja będzie trwała przez cały styczeń.

Zainteresowanie wyprzedażą przerosło najśmielsze oczekiwania organizatorów. Przyszło zaskakująco wielu dorosłych. Rosnący tłumek czekał karnie na zakończenie spektaklu.

– Byliśmy tu ostatnio ze 30 lat temu. Wnętrze bardzo się zmieniło na korzyść – stwierdzają Małgorzata i Jacek, fotograficy, którzy przyszli do Guliwera w poszukiwaniu rekwizytów przydatnych do zdjęć.

– Fascynuje mnie teatr dla dzieci. Jak tylko zobaczyłam informację o wyprzedaży, przybiegłam. Nie wiem jeszcze, co kupię – mówi Anna. Za to 4,5-letnia Maja doskonale wie, czego szuka. Przyszła po lalę ze spektaklu „Ula z Ib”.

– Chciałam tę z sukieneczką – tłumaczy, gdy ma ją już w ręce.

– Powiedz jeszcze, że lalkę animowała pani Iza, twoja ulubiona aktorka – włącza się mama. – Maja chodzi na wszystkie spektakle z panią Kurażyńską (dawniej Polivka).

W tym, że autorem projektu jest Edward Lutczyn, rodzice Mai zorientowali się dopiero po przeczytaniu metryczki, w którą została opatrzona lalka. – To niewątpliwie zwiększa jej wartość, ale nie decydowało o wyborze – zapewniają.

Za Ulę w grzecznym mundurku, za to z bardzo niegrzeczną miną, trzeba było zapłacić 120 zł. Do puszki trafiło więcej.

– Na taki cel warto. Ustaliłyśmy, że będziemy jeść w styczniu mniej czekolady, żeby inne dzieci mogły też pójść do teatru – mówi mama Mai.

Im większe, tym lepiej

– Świetny pomysł – powtarzają zgodnie dorośli. Zafascynowane dzieci dotykają wystawionych masek, kostiumów i lalek. Nie przeszkadza im tłok panujący w klubie Liliput.

Miejsce zaadaptowane z dawnego magazynu teatralnego, w którym teraz odbywają się próby, wyjątkowo zostało otwarte dla widzów. Oryginalne wnętrza – ceglane mury, duże lustra – stanowią ciekawe tło dla wystawionych na sprzedaż przedmiotów.

– Jaki fajny i wielki! – zachwyca się gąbczastym bałwanem ze spektaklu „Mikołaju, Mikołaju” pięcioletnia Julka.

– Przerażają mnie trochę jego gabaryty – mówi z lekka spanikowany tatuś, ale córeczka wie, co na to odpowiedzieć: – Mam duży pokój.

Dziesięcioletni Sammy z Anglii przymierza maski. – To zabawki inne niż w sklepie, dlatego są takie fajne – stwierdza. Najbardziej podoba mu się maska wiedźmy. Z wielkim zielonym irokezem i ogromnym haczykowatym nosem. – Jest lekka. I groźna. Mogę nią nastraszyć Natalię – mówi, pochylając się nad młodszą kuzynką.

Pani Helenka też wybrała maskę. Polinezyjską. Dla wnuczki Ninki. Sama dziewczynka sięgnęła po drugą Ulę. Tę grzeczniejszą. W piżamce. – Moja ulubiona ciocia ma tak na imię – tłumaczy.

I tak mała Ninka po swojej pierwszej wizycie w Guliwerze wychodzi i z lalką, i z maską. – Dzięki wyprzedaży będzie mieć piękne pamiątki z teatru – mówi babcia dziewczynki.

Pani Ania, która jeszcze w holu nie była zdecydowana, czego szuka, ostatecznie wybiera maski zbójców z „Opowieści o dobrym smoku”. – Są ciekawe, ekspresyjne i lekkie. Ozdobią mieszkanie – stwierdza.

Małgorzata i Jacek wychodzą na razie z pustymi rękami.

– Mieliśmy chęć na wyraziste lalki i rekwizyty. Ula choćby z tytułu nam nie pasuje. Wolelibyśmy coś w stylu „Czerwonego Kapturka” albo „Alicji w Krainie Czarów”. Ale może tu jeszcze zajrzymy, skoro oferta ma bić na bieżąco uzupełniana – mówią zgodnie.

Nie tylko do ozdoby

– Sprzedaliśmy ponad połowę wystawionych przedmiotów – mówi po pierwszym dniu akcji Agnieszka Pawłowska z Guliwera. – Ponieważ wiele osób pytało o lalki, w kolejnych dniach dołożymy m.in. jawajki i kukły zmechanizowane z „Chińskich opowieści” w scenografii Urszuli Kubicz-Fik oraz kukły ze spektaklu „Tymoteusz wśród ptaków” w scenografii Haliny Zalewskiej-Słobodzianek. Będzie też można kupić kostiumy ze spektaklu „Tygrys Pietrek”, które zaprojektował Jacek Zagajewski.

„Wietrzenie magazynów” potrwa przez cały styczeń. Sprzedaż rekwizytów będzie się odbywać po każdym weekendowym spektaklu. Ceny wahają się od 30 do 500 zł. Każdy przedmiot ma metryczkę z informacją, w jakim spektaklu brał udział i jakiego projektu scenograficznego jest częścią.

Teatr Guliwer dochód z wyprzedaży postanowił przeznaczyć na bilety na spektakle dla dzieci z rodzin ubogich, domów dziecka, ośrodków pomocy społecznej i szkolno-wychowawczych. Już zarobione pierwszego dnia pieniądze pozwolą zaprosić do teatru około 70 małych widzów. Ale organizatorzy oczywiście liczą na więcej.

Jolanta Gajda-Zadworna
Zycie Warszawy
5 stycznia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...