Wzruszające smocze harce pod Wawelem

X Jubileuszowa Wielka Parada Smoków

Gdy zabrzmiał słynny poemat symfoniczny Richarda Straussa "Tako rzecze Zaratustra", z dymów unoszących się nad Wisłą wyłonił się ogromny smoczy potwór. Za nim przyfrunęły następne, by w ciągu 45 minut - przy muzyce klasycznej oraz doskonałych efektach świetlnych i pirotechnicznych - przedstawić wzruszające smocze widowisko, w którym królowała miłość, zdrada i gniew

Tak wyglądał sobotni plenerowy spektakl pod Wawelem przygotowany przez teatr Groteska, będący drugą częścią X Jubileuszowej Wielkiej Parady Smoków. Po raz pierwszy w historii tej imprezy widowisko odbyło się nie w czerwcu, lecz w sierpniu, czemu winna była powódź.

Sobotni smoczy wodny taniec przyciągnął na Bulwary Wiślane - mimo padającego od czasu do czasu deszczu - tłumy widzów, a w kuluarach dało się słyszeć, że była to najlepsza, jak do tej pory, parada smoków. Swoje zadowolenie krakowianie wyrazili na koniec długimi brawami, niosącymi się pod Wawelem przez wiele minut. W tym roku zgromadzona nad Wisłą publiczność obejrzała nowe smoki, przygotowane specjalnie na paradę w Szanghaju, gdzie w maju na targach EXPO Groteska podbiła tamtejszą publiczność, wdzierając się na okładki codziennych gazet. Podobnie jak w Chinach, tak i w Krakowie giganty zachwyciły różnorodnością kształtów i kolorów. Pod Smoczą Jamę przyfrunęły smoki delikatne i groźne, pokazujące swe białe zęby. Były olbrzymy wielokolorowe: niebieskie, czerwone, różo-we, żółte, a także mające kolory ziemi. Widać było, że nowe smoki poruszają się z większą gracją niż ich poprzednicy; potrafią nie tylko tańczyć, ale także ruszać paszczą, a nawet ogonem i łapą.

Widowisko, które reżyserował Adolf Weltschek, dyrektor teatru Groteska, zachwyciło rozmachem i urodą. Wielkie potwory latały na tle kurtyn wodnych i wielokolorowych zasłon dymnych. Co chwilę niebo stawało się czerwone, fioletowe, żółte, zielone i niebieskie. Kolorowej grze świateł, w której szczególne zainteresowanie publiczności wzbudziły lasery wywołujące efekt wielkiej zielonej fali, towarzyszyły bogate efekty pirotechniczne, precyzyjnie zgrane z muzyką. Hity klasyki, utwory m.in. Prokofiewa, Ravela, Strawińskiego, Musorgskiego, otrzymały oprawę wymyślnych ogni o bogactwie kształtów i kolorów, które aż trudno było sobie wyobrazić. A ogniowy finał, który rozegrał się do dźwięków II Symfonii Gustava Mahlera, był zachwycający.

Agnieszka Malatynska-Stankiewicz
Dziennik Polski
31 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia