Z autu
34. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych w Jeleniej GórzeMiędzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych narodził się w XX wieku i był kojarzony z wielkim świętem miasta. Z czasem stracił nieco na znaczeniu, a teraz znów stoi przed szansą na rozkwit!
Tą szansą jest pokolenie 1995, do którego należę. Pamiętamy jeszcze czasy technologii analogowych, przeżyliśmy transformację na rozwiązania cyfrowe. Zdążyliśmy zaadaptować się do telefonów komórkowych, internetu, a obecnie do smartphonów i telewizji cyfrowej. Nie jesteśmy jednak nimi tak "przesiąknięci", jak młodsze roczniki, które z tabletem i mobilnym Internetem przychodzą na świat, mając smoczek w ustach otrzymany w pakiecie od dostawcy sieci bezprzewodowej.
Teatr, kino i inne instytucje kultury były dla nas atrakcyjne, ponieważ w epoce magnetofonów i odtwarzaczy kaset VHS nie każdy miał możliwość oglądania najnowszych produkcji, pomimo pojawiających się na horyzoncie najnowocześniejszych technologii, które to umożliwiały. Wycieczka na bajkę, film lub sztukę to nadal było "coś". Do czasu...
Nieco później, w okresie gimnazjum lub jeszcze liceum nastąpiło "zachłyśnięcie się" możliwościami, jakie daje nam XXI wiek. Mobilne wypożyczalnie filmów, audiobooki, filmy w 3D w domowym telewizorze, ultraszybki komputer i jeszcze szybszy internet, to wszystko wywoływało efekt "łał", podobny do dawnego wyjścia do kina. Na szczęście każde zachłyśnięcie wywołuję reakcję obronną, kiedy chcemy wyrzucić to, co nas uwiera i nie pozwala oddychać pełną piersią. Dlatego obserwujemy odcinanie się od portali społecznościowych na dłużej niż jeden dzień, powrót do bezpośrednich kontaktów towarzyskich, zabaw i gier znanych kilkanaście lat wcześniej.
Pokolenie 95 i nieco starsze zaczyna się buntować, staje w opozycji do technologicznego postępu ingerującego wżycie w tak wielu aspektach. Zaczynamy " wracać do korzeni", do czasów bajek w książkach, historii opowiadanych na dworze i miejsc, dzięki którym możemy się odciąć od tego, co wirtualne, a zbliżyć do tego, co realne. Tylko w nieco odmienny sposób. Ludzie młodzi, w wieku dwudziestu kilku lat, nie mają ochoty ubierać się za każdym razem w strój wieczorowy, aby posłuchać klasycznej muzyki w filharmonii. Wolą pójść na festiwal organizowany na powietrzu. Zamknięta forma i klasyczne wydanie, bez nuty innowacyjności, są odrzucane. Przyciąga otwartość i mieszanka tradycji z nowatorstwem.
Festiwal Teatrów Ulicznych w Jeleniej Górze dysponuje taką formą. To sztuka teatralna niewepchnięta w sztywne ramy. Pozwala twórcy na pewną dowolność w kreowaniu świata, a odbiorcy na nieskrępowane rozstrzyganie zamysłów reżysera. Łączy formę obcowania ze sztuką z nieograniczoną wolnością przestrzeni. I ja to kupuję!
Z dużym zainteresowaniem śledziłem harmonogram tegorocznego MFTU i wybrałem się na większość spektakli, aby spędzić weekend na świeżym powietrzu i "odkleić się" od komputera choć na moment. Możliwość rozmowy z młodymi ludźmi, których wcześniej nie znałem, była dla mnie zaskakującą przygodą.
Zastanawia mnie tylko, czy twórcy tegorocznego festiwalu teatrów ulicznych zakładali, że najbardziej zachwycony ich pomysłami będzie młody chłopak z napojem i paczką chrupek w rękach, który odnalazł tę odpowiednią dla siebie propozycję dopiero w XXI wieku?