Z Broadwayu do Malarni

"Konstelacje" - reż. Agata Biziuk - Teatr Polski w Poznaniu

Dramat Nicka Payne'a w reżyserii Agaty Biziuk pokazuje pozornie prostą historię miłosną, która w równoległych wszechświatach może się potoczyć na miliony sposobów.

"Konstelacje" są proste i skomplikowane zarazem. Cóż jest bowiem banalniejszego od opowieści o spotkaniu dwojga ludzi i ich miłosnych perypetiach? Niepozorny temat nabiera jednak wielu wymiarów, gdy przedstawić go z perspektywy teorii strun.

Marianne pracuje jako fizyk kwantowy, Roland jest pszczelarzem - to zupełny przypadek, że poznali się na grillu u znajomych. A może przeznaczenie? Przeznaczanie i przypadek kierują ich dalszymi losami: czy Roland zostanie na noc? Czy zamieszkają razem? Kto kogo zdradzi? Historia toczy się nielinearnie, każdą scenę oglądamy kilka razy, w różnych równoległych wszechświatach. Wszystkie trwają jednocześnie, każda prowadzi przez nieco inne perypetie, czasem różni je tylko drobne drgnienie, grymas, kaprys, niekiedy po prostu los szykuje inne zakończenie.

Poetyka fragmentu

Ta nielinearna struktura scenariusza stanowi niemałe wyzwanie aktorskie - Piotr Dąbrowski i Agnieszka Findysz zmuszeni są do nieustannego przełączania się z jednych emocji na drugie, a zarazem odczuwania ich wszystkich naraz, w całym multiwersum wydarzeń jednocześnie. Ponadto jeszcze w zamyśle reżyserskim Agaty Biziuk wielowymiarowość świata zostaje wzmocniona przez dodatkowe, prócz tekstu, kanały ekspresji - choreografię i muzykę.

Słowa oraz ruch sceniczny są w wykonaniu Dąbrowskiego i Findysz nieco chropowate - początkowo Roland i Marianne nie wydają się zgraną parą, być może ze względu na urywkowość i fragmentaryczność kolejnych scen, które nie pozwalają im rozwinąć głębszej relacji. Trudno się temu dziwić, bo rozwój wydarzeń napędzają konflikty i nieporozumienia. Można rozgrywać ten sam dialog na dziesiątki różnych sposobów, póki nie pojawi się negatywny bodziec, na przykład zdrada, który spowoduje, że przestaniemy przemieszczać się między wszechświatami, a przesuniemy się naprzód w czasie, by dany konflikt rozwiązać.

Porządek kosmosu

Z kolei muzyka skomponowana przez Adriana Jakucia Łukaszewicza dodaje poszatkowanym epizodom płynności, pogłębia też uczucia bohaterów. W tle prostej scenografii widzimy ponadto porządkujące i kojące wizualizacje niczym z planetarium - wirujące rozgwieżdżone niebo oraz roztańczone w rytmie elektronicznej muzyki gwiazdozbiory, które spotykają się w pewnych punktach, by dać bohaterom szansę na zaczęcie wszystkiego jeszcze raz od nowa. Sprawia to kojące wrażenie, że kosmos czuwa.

Przypadek czy przeznaczenie? Zwykle się nad tym nie zastanawiamy, ważniejsze jest dla nas, by wykorzystać dany moment. Pochłania to jednak uwagę Marienne, która na codzienność patrzy z naukowej, astrofizycznej perspektywy. Życiowym problemom towarzyszą u niej rozważania natury filozoficznej oraz teoretyczne wywody o strunach i czasie. Jej być może taka głęboka świadomość pomaga w zmaganiu się z zagadnieniami miłości, choroby czy śmierci, jednak Roland, prosty pszczelarz, nie do końca pojmuje tę sferę życia ukochanej.

Słowa, słowa, słowa

Przeciętny widz, obojętny zapewne na fizykę kwantową, również przygląda się Marianne z nieświadomej perspektywy Rolanda. Tu pojawia się problem interpretacyjny nagradzanej sztuki młodego brytyjskiego dramaturga - słowa niewiele w niej znaczą. Powtarzane, zapętlone, wyartykułowane na wszelkie możliwe sposoby, wycierają się, tracą sens. To nie czcze gadanie zmienia bieg rzeczy, tylko ruch, drobne gesty, działanie. Dlatego w przypadku "Konstelacji" nie można pominąć fizycznego aspektu spektaklu (zarówno w sensie cielesnym jak i astronomicznym). Na aktorach spoczywa odpowiedzialność, by zagrać, a nie opowiedzieć zmianę, wykonać ruch, wyrazić uczucie. Czasami ta trudna sztuka nieco im się wymyka, a wtedy słowa nie przychodzą na pomoc, pozostaje bełkot.

A jeśli są inne światy?

Dramat Nicka Payne'a jest swego rodzaju eksperymentem formalnym, który pomyślnie wypadł już na Zachodzie, zaistniał na Broadwayu, a do nas przybywa z pewnym opóźnieniem, lecz nadal zaskakuje. Jego podróż na Wschód jest pewnie mniej spektakularna. Agata Biziuk unika interpretacji, pozwala tekstowi po prostu stawiać pytania o przypadek i przeznaczenie. Najważniejsze i najciekawsze z nich brzmi jednak: "A jeśli są światy inne niż ten?".

Anna Rogulska
http://Kultura.poznan.pl
5 lutego 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia