Z domu Makbet

"Perfumeria Lady Makbet" - reż. Renia Gosławska - Chórraa - 17. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Zaczyna się jeszcze przed początkiem. Z głośników docierają sentymentalne piosenki Mieczysława Fogga, Waldemara Koconia, Urszuli Sipińskiej i Violetty Villas o matce i rodzicach. Na scenę, w tym przypadku była to przestrzeń otwarta przed Teatrem Wybrzeże w Gdańsku, wchodzi Lady Makbet, ubrana w suknię z epoki, ale na nogach ma mocno zużyte „glany", do tego punkowa fryzura. Zasiada na krześle i rozpoczyna obieranie jabłek, które kontynuuje z przerwami przez większość blisko godzinnego spektaklu. Drugą postacią spoza centrum dziania się scenicznego jest Czarna Dama, która pełni funkcję trochę inspicjenta, trochę kierownika planu i obserwatora. Rozdaje rekwizyty, udziela głosu, w ramach kaprysu bierze udział w scenach zbiorowych, ale czyni to z dystansem, wyraźnie zaznaczając swoją odrębność.

„Perfumeria Lady Makbet" przedstawia poprzez kilkanaście zróżnicowanych stylistycznie scen bolesny i trudny do wyjaśnienia problem okrucieństwa kobiet. Trudne do pojęcia w zderzeniu z tradycją,  biologicznymi i etycznymi oczywistościami zbrodnie kobiet dzieciobójczyń są zagadką największą, przy której bledną historie z dzienników Hannibala Lectera czy Teda Bundy, kultowego, seryjnego mordercy w Stanach Zjednoczonych, czy ostatniego objawienia, czyli Joe Carrolla z serialu „The Following". Jeśli zbrodnia jest przejawem nienormalności, to czym jest zabójstwo własnego dziecka czy dziecka adoptowanego? Polska to nie kraj zamieszkania Angeliny Jolie i Brada Pitta, celebryckiego małżeństwa, które wytycza trendy w światowej adopcji. Tutaj nie ma edukacji seksualnej i społecznej, nie ma autorytetów i wzorców, prosta kobieta w obawie przed reakcją męża potrafi zataić ciążę, a urodziwszy jak najszybciej zabić, a potem zmielić w maszynce do mięsa. Przy takich faktach kończy się nam skala, reagujemy fizjologicznie, jak wykonawczynie i widzowie „Perfumerii...". Niekontrolowane  wyzwolenie emocji potęguje forma prezentacji.

Dwie główne inspiracje, które są biegunami tej samej opowieści, stanowią dzieje Lady Makbet i historia rodziny zastępczej z Pucka, oskarżonej o zabójstwo dwojga z pięciorga adoptowanych dzieci. Chórzystki śpiewają, wykrzykują, melorecytują fragmenty ustawy o rodzinie zastępczej i artykuły prasowe informujące o wstrząsających przykładach bestialstwa kobiet mordujących swe dzieci. Licytują się zbrodniami niczym w konkursie piękności, detalicznie, na chłodno przedstawiają zbrodnie dzisiejsze, którymi żyją media i karmione przez nie społeczeństwo. Kontrastują z tymi scenami fragmenty liryczne, wyciszone, mówione od dzieci, od kochających matek, od kobiet, które nie mogą mieć dzieci, a chcą być matkami. Jest jeszcze jeden plan – czysto „kobiecy", także dziewczęcy. To miejsce otwarte dla zabawy, ćwiczeń, tańca, dla normalności.

Przeplatanie się trzech planów, ustawianie scen w kontrze emocjonalnej i sugestywna, ale naturalna gra aktorek wzmacniają przekaz. Panie ukazują wielobarwność kobiecej natury, od dziewczynki, trzpiotki po głupie, bezwzględne morderczynie. Chórraa to kobiecość pełnoformatowa, w której jest miejsce na walkę, protest, feminizm i genderyzm (może jeszcze nie w stylu Pussy Riot, ale kto wie...), ale i na ciepło, delikatność, miękkość, liryzm. Taka prezentacja kobiecości jest wyjątkowa w naszych czasach i mam nadzieję, że Chórraa nigdy nie zejdzie z tej wielobarwnej drogi i nie zamieni się w bojówkę lub koło gospodyń wiejskich, bo tych już mamy dość.

Scenariusz i dobór tekstów dokonany przez Magdalenę Kajtoch, pomysłodawczynię, koordynatorkę i kierowniczkę literacką Chórryy daje wyrównanemu zespołowi aktorek-amatorek wielokrotne i wielostronne możliwości wyartykułowania prawd i siebie samych. Spektakl bardzo pomysłowo wyreżyserowała i poprowadziła muzycznie i na żywo  dyrygentka Renia Gosławska, na co dzień solistka Teatru Muzycznego w Gdyni (już za miesiąc zobaczymy ją w roli Jagny w "Chłopach" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka). Mając do dyspozycji tylko kilka rekwizytów za scenografię Gosławska potrafiła zbudować przestrzeń sceniczną, wypełnić ją niezwykłą intensywnością i energią chórzystek. Napisała także muzykę do całości i do piosenek ze słowami Wisławy Szymborskiej („Wszelki wypadek" i „Pogrzeb") i Magdaleny Kajtoch („Boję się" i „Modlitwa matki Polki") oraz przygotowała choreografię. Całość posiada znamiona przemyślanej, dopracowanej konstrukcji, wiarygodnej i komunikatywnej. Wiele scen robi naprawdę spore wrażenie, na pewno wszystkie piosenki  i prezentacje okrutnych faktów pozostaną na długo w pamięci. Emocjonalne reakcje publiczności nie pozostawiają wątpliwości – spektakl wszedł głęboko w widza i nikogo nie mógł pozostawić obojętnym.

Chórraa w internecie

„Perfumeria lady Makbet" to dopiero drugi spektakl Chórryy, ale  wydaje się być przełomowym. To już prawdziwy, kwalifikowany artystycznie, choć niezawodowy, teatr, zaangażowany społecznie, mówiący o rzeczach ważnych, komunikujący się z widzem na poziomie emocjonalnym, aktywizujący, czasami atakujący odbiorcę. Teatr, który nie chowa się autystycznie za formą, teatr który zajmuje stanowisko i wymusza reakcję, teatr jakże u nas rzadki, ale jakże potrzebny.

Piotr Wyszomirska
Gazeta Świętojańska
7 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...