Z lamusa literatury na zakopiańską scenę

"Człapówki - Zakopane" - reż: Andrzej Dziuk - Teatr Witkacego w Zakopanem

Gościu w Zakopanem, siądź w teatrze, a odpoczni sobie! Nie dojdzie cię tu nuda, przyrzekam ja tobie! Między spacerami po Krupówkach i po cmentarzu na Pęksowym Brzyzku, między zdobywaniem tatrzańskich szczytów oraz podziwianiem widoków - znajdź drogę do Teatru Witkacego i zobacz "Człapówki - Zakopane". Zanurz się po samą szyję w atmosferze tego miejsca, by o tobie nie śpiewano: "Nieświadomość określa byt. Wstyd, proszę państwa, wstyd!"

A mówiąc już zupełnie poważnie, tonem, który przystoi szanującej się recenzji – „Człapówki – Zakopane” są godne polecenia z wielu powodów. Spektakl powstał na kanwie powieści Andrzeja Struga „Wielki dzień – kronika niedoszłych wydarzeń”. Andrzej Dziuk, scenarzysta i reżyser, wykorzystał również teksty autorstwa Jana Brzechwy, Mariana Hemara, Stanisława Porębskiego i Ignacego Rojewskiego. Wydobył z lamusa literatury wpół zapomniane teksty z poprzedniej epoki, starannie odkurzył oraz wypolerował, aby w efekcie stworzyć przedstawienie żywiołowe, pasjonujące. „Człapówki…” bynajmniej nie trącą myszką, wbrew temu, co mogłoby się wydawać. Myśli Struga dotyczące rzeczywistości dwudziestolecia międzywojennego nie zestarzały się, do miasta niezmiennie od lat przyjeżdżają te same typy ludzkie.

Bo o czym właściwie jest ten spektakl? Najprostsza, a zarazem najcelniejsza, odpowiedź brzmi: o Zakopanem. W „Człapówkach” nikt nie opowiada historii według klasycznych schematów fabularnych, toteż trudno doszukać się jakiegoś początku, końca czy punktu kulminacyjnego. Z chwilą rozpoczęcia przedstawienia widzowie znienacka znajdują się wśród tłumu, który zjechał do pewnego uroczego pensjonatu w Tatrach. Gwar, ruch, głośne rozmowy, przeplatane salwami śmiechu – Zakopane tętni życiem. Po korytarzach krążą podekscytowane młode damy oraz politycy najwyższego szczebla.

To tylko jedna ze scen, które niczym kamienie w mozaice tworzą barwny, a zarazem groteskowy obraz zakopiańskiej społeczności. Miasto przypomina tygiel: zjeżdżają do niego nie tylko przedstawiciele władzy, ale również sfiksowani artyści, poszukujący wzorem swoich młodopolskich antenatów natchnienia w Tatrach; dziennikarze tropiący tychże; zblazowani reżyserzy oraz aktorzy, którzy kręcą kolejny film w górskiej scenografii. Wszyscy wyprawiają w Zakopanem sztuki wręcz niezwykłe, poczynając od przygotowania spisku przeciwko admirałowi Cymbergajowi na stanowisku dyktatora, a na tańcach godowych – kończąc. Górale również nie wypadli sroce spod ogona i z iście ułańską fantazją planują wysadzenie w powietrze ceprowego hotelu (alternatywnie: podpalenie), bądź polują na fanty z dubeltówką w ręce. Do taktu przygrywa im zespół muzyczny, dzięki czemu spektakl zyskuje rys kabaretowo-wodewilowy, tak charakterystyczny dla kultury międzywojnia.

Andrzej Dziuk, doskonale operując skrótem, wyposażył krótkie, zabawne scenki w maksimum treści. Narrator (Andrzej Bienias) zgrabnie nakreśla ramy sytuacyjne poszczególnych epizodów, a także na bieżąco komentuje poczynania bohaterów. Niekiedy aktorzy wypowiadają się bardzo oszczędnie, posługują się nielicznymi rekwizytami, a mimo to emanuje z nich niezwykła siła wyrazu. Każda z postaci została silnie zindywidualizowana: a to poprzez manierę językową, a to poprzez gesty albo ekscentryczne zachowania.

W pamięć zapadają szczególnie kreacje Andrzeja Bieniasa oraz Katarzyny Pietrzyk. Bienias wciela się w kilka zupełnie różnych ról – jest nie tylko narratorem, ale również asystentem reżysera, artystą futurystą, fryzjerem, gościem pensjonatu, będąc w każdym wcieleniu równie przekonującym. Pietrzyk natomiast stworzyła postać kobiety z pierwszych stron ilustrowanych magazynów, kobiety światowej, która co prawda nie rzuca na kolana lotnością myśli, ale potrafi przyciągnąć zazdrosne spojrzenia i wzbudzić sobą zainteresowanie.

Bez wątpienia mocną stronę „Człapówek…” stanowi warstwa lingwistyczna. To polszczyzna w prawdziwie starym stylu – bujna, kwiecista, poetycka, absolutnie zachwycająca. Język, którym mówią aktorzy, aż skrzy się od inteligentnego dowcipu oraz zaskakujących skojarzeń; nie brakuje ani zabawy słowem, ani eleganckiej metaforyki. Rzecz jest szczególnie warta podkreślenia w czasach, kiedy do piękna języka przywiązuje się coraz mniejszą wagę, zaś w sztuce wybija się na niepodległość poetyka bełkotu i styl ulicy.

Jednym słowem, „Człapówki – Zakopane” to spektakl w całości przepojony duchem Tatr i Zakopanego. Harmonijnie łączy głębokie myśli grawitujące wokół takich problemów, jak władza, obłuda, głupota, zakłamanie, kompleksy, oraz lekką, przyjemną formę kabaretową. A jeśli jeszcze dorzucimy do tego żywiołową muzykę, świetne aktorstwo i radość, która udziela się publiczności, otrzymamy przedstawienie wyjątkowe. Co więcej, Andrzej Dziuk jasno dowiódł, że warto sięgać nie tylko po teksty współczesne i nie tylko z kanonu.

"Patrzył na to prastary Piwont i kiwał krzyżem z wyraźnym zadowoleniem."
Andrzej Strug

Monika Wycykał
Dziennik Teatralny Katowice
18 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...