Z "Piaskownicy" na terapię

"Piaskownica" - reż. Grzegorz Chrapkiewicz - Centrum Kultury w Gdyni

Grzegorz Chrapkiewicz - powracający artystycznie do Trójmiasta - podjął się próby wyreżyserowania sztuki jednego z najciekawszych dramatopisarzy młodego pokolenia. 22 września w Centrum Kultury w Gdyni miała miejsce premiera "Piaskownicy" autorstwa Michała Walczaka.

Utwór ten w 2001 roku zdobył pierwsze miejsce w konkursie dramaturgicznym "My na progu nowego wieku", następnie wystawiany był między innymi w Teatrze Narodowym, Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, czy Teatrze Manufacture des Abbesses w Paryżu.

Chrapkiewicz, uważając "Piaskownicę" za "jedną z najlepszych sztuk XXI wieku, jakie zostały napisane w naszej literaturze", przedstawia widzowi swoją interpretację spektaklu, na pierwszy plan wysuwając - jego zdaniem - doskonale uchwyconą przez Walczaka atrofię uczyć, będącą najdotkliwszym ze zjawisk dotykających współczesnych ludzi.

Miejscem akcji i centralnym punktem zdarzeń jest miejsce zabaw dzieci (nie-dzieci), a raczej - co lepiej odzwierciedla faktyczny stan rzeczy - pole bitwy, bo tym w rzeczywistości jest tytułowa piaskownica, w której niczym w ringu bokserskim jedna ze stron (w tym przypadku dziewczynko-kobieta) zostaje zepchnięta do narożnika. Piaskownica przestaje być miejscem, gdzie w dziecięcej beztrosce szczęśliwie upływa czas, a staje się przestrzenią ciągłej rywalizacji i konieczności podkreślania swojej pozycji.

Tocząca się od najmłodszych lat walka płci, nie ma jednak na celu wyłonienia wygranych - bo choć żadna ze stron nie potrafi otwarcie mówić o problemach, rozmawiać o uczuciach czy przyznawać się do błędu, to jednak nie potrafi też (albo przede wszystkim) bez tej drugiej istnieć. Główni bohaterowie - Miłka i Protazek - na każdym etapie znajomości odczuwają trudności w znalezieniu wspólnego języka, nie potrafią powiedzieć sobie, co tak naprawdę dla siebie znaczą, a wyartykułowanie słowa "kocham" okazuje się równie trudne jak wdrapanie się na szczyt Czomolungmy. Zachowania z lat dzieciństwa wyuczone na bazie obserwacji dorosłych, czy poprzez naśladowanie schematów z filmów akcji i gier komputerowych (jak w przypadku Protazka) powielane są zapewne nieświadomie przez resztę życia.

"Nie mam czasu na kochanie/na pieprzoty całowanie/ Tęsknota spać nie daje/ aż serce staje" - słyszymy w jednej z piosenek Marii Peszek, które zostały wykorzystane w spektaklu i doskonale spajają się z odczuciami bohaterów oraz wpisują się w całość przekazu ("Pieprzę cię miasto" a scenografia w formie blokowisk, które traktuje się jako sprzyjające patologii więzi międzyludzkich).

Uproszczeniem jednak byłoby odczytanie "Piaskownicy" wyłącznie w perspektywie związków partnerskich. Problemy w komunikacji rozgrywają się nie tylko pomiędzy przedstawicielami różnych płci, nie tylko pomiędzy kochankami czy bliskimi sobie osobami, ale także dotyczą całych społeczeństw, ludzi o odmiennych poglądach, wyznających różne wartości czy religie, jak i pochodzących z różnych kultur, czy wychowanych w odmiennych środowiskach.

Niepewni wobec siebie bohaterowie czują się wyobcowani, nawet piaskownica, w której spotykają się prawie od zawsze, jest jedną z niewielu, jakie zostały na ni to warszawskim ni to gdańskim osiedlu (w tym miejscu warto pochwalić pracę scenografa - zamknięte w szklanej gablocie piasek i dziecięce zabawki przypominają o tym, że powrót do czasów dzieciństwa jest niemożliwy i funkcjonować może jedynie jako - wyidealizowana zresztą - reminiscencja).

Chrapkiewicz dzieli etapy życia postaci na okres dziecięcy, młodzieńczy i wczesnej dorosłości, poprzez wprowadzenie na scenę innych aktorów. Pierwszy duet wydaje się źle dobrany: o ile najmłodsza wersja komentującego na głos swe zabawy Protazka (Michał Pasternak) buduje sugestywny w odbiorze obraz, o tyle kreacja Justyny Jeleń razi sztucznością (być może efekt ten stworzony został celowo - w stylu małej złośnicy teatralnie tupiącą w złości nóżką). Najbardziej udaną aktorsko parą okazują się "środkowi" bohaterowie - Renia Gosławska oraz Jeremiasz Gzyl (tutaj szczególnie na uwagę zasługuje męskie ogniwo duetu, w którego wykonaniu nie tylko warto wysłuchać historii Batmana do końca, ale też docenić siłę z jaką buduje napięcie akcji). Parze ostatniej (Marek Kaliszuk i Julia Zacharek) twórcy nie dali zbytniego pola do popisu: aktorzy nim pojawią się na scenie, zaraz muszą z niej zniknąć, aby zakończyć spektakl i wraz z całą załogą przyjąć od publiczności zasłużone brawa, wszak widz otrzymał spójną całość, obserwował estetycznie zrealizowane widowisko, śmiał się z dowcipu sytuacyjnego i utrzymanego na poziomie humoru oraz - o co zarówno autorowi, jak i reżyserowi chodziło najbardziej - zmuszony został do refleksji.

Agnieszka Pękała
MiastoKultury.pl
26 września 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia