Z twarzą Marilyn Monroe

Krystian Lupa zaprosił nas do łóżka Marilyn Monroe

Krystian Lupa zaprosił nas do łóżka Marilyn Monroe, Guy Cassiers poruszył, a Francois Tanguy zachwycił scenami zapierającymi dech w piersiach. Przegląd spektakli laureatów Teatralnych Oscarów pokazał, że teatr nie jest sztuką archaiczną, że wciąż poszukuje nowych dróg. Impreza zakończyła się w niedzielę we Wrocławiu.

Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się otwarta próba nowego spektaklu Krystiana Lupy "Persona. Tryptyk Marilyn". Podobnie jak w "Factory 2", w którym reżyser opowiadał o Andym Warholu i jego Fabryce, również i w tym przedstawieniu laureat Europejskiej Nagrody Teatralnej analizuje temat osobowości. Nie interesują go przy tym historie, lecz sytuacje, w których się ona objawia. 

W zamierzeniu cały "Tryptyk" będzie składał się z fantazji o trzech bohaterach: Grudżijewie, Marilyn Monroe i Simone Weil. 

- Jesteśmy w środku etapu tworzenia, prawdziwego aktorskiego szaleństwa – tłumaczył reżyser przed rozpoczęciem spektaklu w siedzibie wrocławskiego ATM-u. – Aktorzy będą improwizować. Przepraszam was za to, ale to może być ciekawe. Może się tak zdarzyć, że nie będę musiał interweniować, ale nie obiecuję – dodał. 

I faktycznie było ciekawie, może nawet ciekawiej niż podczas dopiętej na ostatni guzik premiery. Mieliśmy bowiem niepowtarzalną okazję podpatrywać reżysera i jego zespół podczas pracy. Lupa dawał instrukcje operatorom kamer, suflerka podpowiadała tekst aktorom. Kiedy coś nie wypaliło, po prostu oglądaliśmy dubel, a Piotr Skiba, grający fotografa Andre krzyczał: - Zróbmy to jeszcze raz!

Podobnie jak w "Factory 2" również i w "Marilyn" mamy do czynienia z rodzajem reality show. Publiczność przez kilka godzin (w "Factory" było to aż 8 godzin!) niczym w akwarium obserwuje zamknięty świat postaci, ożywionych przez aktorów Lupy. Widzimy, jak śpią, jak się kochają, kłócą, piją... W centrum uwagi jest oczywiście Marilyn Monroe (w tej roli intrygująca i seksowna Sandra Korzeniak), gwiazda u szczytu sławy, samotna i złamana po rozstaniu z pisarzem Arthurem Millerem, zakompleksiona, topiąca smutki w alkoholu. Uciekła z planu głupich komedyjek, w których cały czas karzą jej grać. Schowała przed światem w starym, opuszczonym studiu, gdzie kiedyś kręcił filmy Charlie Chaplin. 

Widzimy, jak ucieka przed światem i jednocześnie chce się przed nim obnażyć. Jak rozpaczliwie pragnie miłości i akceptacji. – Kochany, jeszcze nie wiem, kim jesteś, ale czekam na ciebie – mówi Marilyn. I po chwili dodaje: - Mam serce pełne miłości. 

W swojej wyobraźni utożsamia się z Gruszeńką, bohaterką "Braci Karamazow" Dostojewskiego. W pracy nad tą rolą pomaga jej Paula (Katarzyna Figura), która mówi do Marilyn: - Jesteś największym symbolem w historii ludzkości. Jesteś ważniejsza niż Chrystus. 

Sama Marilyn nie potrafi tego pojąć. Nie rozumie, dlaczego ludzie się nią fascynują. Czuje, że nie dorasta do ich wyobrażeń. Podobnie odczuwa aktorka, która ma ją zagrać. – Marilyn jest dla was ideałem, a ja nigdy nie będę ideałem – histeryzuje w filmie, który w pewnym momencie pojawia się na ekranie. W ten sposób Marilyn staje się jednocześnie pijaną Gruszeńką i niepewną siebie aktorką – Sandrą Korzeniak. Ich osobowości się przenikają. 

Lupa pokazuje, że Marilyn marzyła o czymś więcej. O ambitnych rolach, których nie było jej dane zagrać. – Twoim zadaniem jest osobowość – mówi do niej Wielki Mag, jeden z bohaterów sztuki. 

Można powiedzieć, że Marilyn została skazana na bycie gwiazdą. Spalona niczym bóstwo na ołtarzu naszych wyobrażeń i pragnień, jak w ostatniej scenie spektaklu.

Mariola Szczyrba
Kulturaonline
8 kwietnia 2009
Portrety
Krystian Lup

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...