Z widokiem na Giewont

"SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw" - reż. Emilian Kamiński - Teatr Kamienica, Warszawa

Spoglądając na działalność Teatru Kamienica, można powiedzieć, że służy ludziom. Także tym najbiedniejszym, na przykład gdy zaprasza do teatru na kolację wigilijną osoby bezdomne czy też tworzy spektakle w oparciu o wiersze napisane przez bezdomnych i przez nich interpretowane na scenie.

To także pochylenie się nad dziećmi z domów dziecka, nad osobami niepełnosprawnymi. Ale to również zachowanie pamięci o naszej tożsamości historycznej, zwłaszcza w powiązaniu z Warszawą (usytuowana w specjalnym pomieszczeniu wielka i bardzo dokładna makieta prezentująca przedwojenną Warszawę), "udekorowane" wnętrza restauracji przy teatrze m.in. dawnymi przedmiotami (w tym przedwojennymi i wcześniejszymi), z imponującym zbiorem instrumentów muzycznych. To także ściana z przytwierdzonymi tabliczkami nazwisk wybitnych Polaków, którzy zasłużyli się Ojczyźnie, jak na przykład ks. kard. Stefan Wyszyński, czy kapliczka z symbolem pamięci w postaci fragmentu szaty bł. ks. Jerzego Popiełuszki, ale tę relikwię, jak wyznał w wywiadzie prasowym Emilian Kamiński, niestety, ktoś ukradł.

Teatr Kamienica ma swój wyjątkowy klimat, istniejący nie tylko przez to, co oglądamy na scenie, ale i przez mocny, znaczący i ważny kontekst. Właśnie kontekst pamięci i pielęgnację tradycji. Wszystko to tworzone bardzo skrupulatnie i naznaczone osobistym zaangażowaniem Emiliana Kamińskiego. Prezentowane tu przedstawienia siłą rzeczy wpisują się więc w tę dodatkową "obudowę". Nawet jeśli tematyka spektaklu nie ma z tym bezpośredniej łączności.

Najnowsza premiera o bardzo długim (stanowczo za długim i niezbyt trafnym) tytule "SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw" to teatr autorski Emiliana Kamińskiego (tekst i reżyseria). "SPA" jest komedią zbliżoną do gatunku farsy (w dobrym znaczeniu tego słowa). Sztuka jest ogromnie zabawna i świetnie napisana, z dobrą dramaturgią, dynamicznymi dialogami i wyrazistymi charakterami postaci. Temat, jak przystało na farsę, lekki, kompozycja sztuki zaś zasadzająca się na qui pro quo mającym zaskakiwać widza.

Rzecz się dzieje w Zakopanem. Właściciel hotelu (Piotr Ligienza) oczekuje na ważnego gościa, prezesa, Stanisława Kamińskiego (Jacek Rozenek), od którego zależy ocena standardu hotelowego, a więc liczba tzw. gwiazdek. Pech chce, że obsługa hotelowa pomyłkowo zarezerwowała pokój dla innego gościa, Stanisława Kawińskiego, który jest piekarzem (w tej roli Arkadiusz Janiczek) i który przyjechał tu z żoną (Anna Powierza) na zimowe wczasy. Natomiast prezes zaprosił tu swoją "przyjaciółkę" (Joanna Opozda), gdy tymczasem niespodziewanie przyjechała też jego żona (Paulina Holtz), aby sprawić mu niespodziankę z okazji urodzin. Już samo zderzenie tylu osób w jednym pokoju i kombinacje, aby niektórzy się nie spotkali, tworzą zabawne sytuacje.

Ta komedia pomyłek, sprawnie i pomysłowo wyreżyserowana, wymaga takiej samej gry aktorów. Przerysowanie postaci, będące tu działaniem zamierzonym przez reżysera (tak myślę), ma potęgować humor słowny i sytuacyjny. Jednakowoż owa nadekspresja nie u wszystkich spełnia oczekiwaną funkcję. U niektórych przeradza się w zwykłe szarżowanie, zwłaszcza u Joanny Opozdy i Anny Powierzy. To, co mogłoby być zabawne, tu, narysowane bardzo grubą kreską, irytuje. Warto by troszkę "ściągnąć" ową nadekspresję z wymachiwaniem rękami i nogami oraz nieco ściszyć zbyt głośne mówienie. Bo o ile u Arkadiusza Janiczka i Piotra Ligienzy owa szarża staje się zabawnym środkiem wyrazu adekwatnym do sytuacji, to u Joanny Opozdy i Anny Powierzy razi.

Natomiast gwiazdą spektaklu jest postać górala w wykonaniu Piotra Skargi. Publiczność czeka na każde wejście aktora. I trudno się dziwić. To najlepsza rola w spektaklu, doskonale zagrana. Aktor nie dość, że mówi gwarą góralską, to jeszcze porusza się jak rodowity góral z Zakopanego. Sposób mówienia, przeciąganie głosek, vis comica - wszystko to buduje pełnokrwistą postać górala. Piotr Skarga inteligentnie bawi się swoją rolą, która zdaje się być napisana specjalnie dla niego.

Sztuka Emiliana Kamińskiego jest nie tylko ogromnie śmieszna, ale w przeciwieństwie do obecnych komedii nie zawiera wulgaryzmu słowa i obrazu, a przy tym posiada przesłanie ważne w dzisiejszym rozwiązłym i zdegenerowanym świecie, że miłość małżeńska daje szczęście i że nie wolno zdradzać.

Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
6 lutego 2017

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia