Za nami wyjątkowy festiwal

16. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Za nami XVI Festiwal Szekspirowski. Wyjątkowy, bo praktycznie bez sztuk komediowych i z bardzo dobrym aktorstwem. Także poziom konkursu o Złotego Yoricka przebiegał na niespotykanym przez ostatnie lata poziomie. Doczekaliśmy się również spektaklu wybitnego - "Hamleta" w reż. Luca Percevala, prezentowanego na koniec festiwalu.

Festiwal Szekspirowski konsekwentnie budowany jest na zasadzie złotego środka (wedle maksymy "dla każdego coś miłego"), jednak środek ciężkości z roku na rok przenoszony jest na inne obszary szekspirowskich realizacji. XVI edycję festiwalu zdominowały tragedie, z najsłynniejszą z nich - "Hamletem" - na czele, którego na festiwalu zaprezentowano w sumie w sześciu odsłonach (nie licząc słuchowiska "Hamlet" programu I Polskiego Radia, wyreżyserowanego przez Waldemara Modestowicza). Typowych szekspirowskich komedii w głównym nurcie festiwalu nie było wcale (trudno za takowe traktować "Burzę", czy "Zimową opowieść", które w Gdańsku pokazano). 

WYDARZENIE

Od początku było jasne, że spektakl Luca Percevala - "Hamlet" przyjeżdża do Gdańska w roli gwiazdy całego festiwalu. Organizatorzy szekspirowskiego święta chcieli spektakl niezwykle kreatywnego belgijskiego reżysera pokazać już w ubiegłym roku, jednak przedstawienie okazało się... za ciężkie. Dlatego do Gdańska w tym roku przyjechało w wersji "sauté" - bez ważącej cztery tony ściany z dwoma tysiącami kostiumów Hamleta z różnych epok. Na szczęście, w okrojonej i zredukowanej do kilku rekwizytów i martwego, wypatroszonego rogacza (jelenia) scenografii, spektakl Percevala i tak prezentował się świetnie.

Recepta na sukces wydaje się banalnie prosta, gdy ogląda się "Hamleta" z niemieckiego Thalia Theater - tkwi w rozczytaniu niuansów tekstu z perspektywy dzisiejszej i "ubraniu" jej w bardzo dobre aktorstwo oraz nowatorską, poruszającą do głębi muzykę, tworzoną na żywo z rewelacyjnym skutkiem przez Jensa Thomasa. Dzięki niej i specjalnie przygotowanemu tekstowi dramatu, uzupełnionymi między innymi o litanię przeciwstawnych kwestii (na wzór "być albo nie być") zastępujących pojedynek Hamelta i Laertesa, spektakl Percevala okazuje się na wskroś aktualny i niezwykle głęboki w warstwie interpretacyjnej.

Belga nie interesują inne wątki poza rodzinnym (nie ma np. przyjaciela Hamleta, Horacja, a inscenizacja "Zabójstwa Gonzagi" ograniczona jest do suchej werbalnej relacji i ekwilibrystycznej pantomimy Rozenkranca/Gildensterna, występującego tu w jednej postaci). Wyróżnia się główny bohater, występujący w dwóch osobach - jeden z nich jest przesiąknięty pragnieniem mordu i zemsty, drugi zbolałym, pogrążonym w żałobie po ojcu synem. Finezyjny spektakl Percevala w pełni zasługuje na miano największego wydarzenia festiwalu.

ZASKOCZENIE 

O zaskoczenie postarali się organizatorzy szekspirowskiej imprezy tłumacząc tytuł spektaklu Konstantina Bogomołowa "Lear. Tragikomedia" jako "Lear. Komedia", sugerując, że spektakl będzie miał charakter rozrywkowy. W istocie wszystkie role męskie odgrywane są przez kobiety (w tym wybitna kreacja Leara w wykonaniu Rose Khairulliny), a żeńskie (m.in. trzy córki Leara) przez mężczyzn, jednak z komedią spektakl Teatru Prijut Komendianta z Sankt Petersburga ma niewiele wspólnego. To groteskowy, momentami upiorny obraz świata drugiej wojny światowej, wpisanej przez reżysera w dramat Szekspira. Sam tekst naszpikowany został odniesieniami do rosyjskiej historii i popkultury (w wystroju królewskiego pałacu znajdują się m.in. obrazy Leara, przypominające kompozycje Andy\'ego Warhola).

Bogomołow świetnie operuje scenicznym znakiem - np. ukazuje raka (a dokładniej wiele małych gumowych raczków) jako chorobę Leara, będącą jednocześnie metaforą choroby, jaką była II wojna światowa dla całego XX-wiecznego świata. Mnożą się tu kolejne tropy inscenizacyjne, a bestialski mord wydaje się czymś naturalnym, podobnie jak każda inna forma śmierci. Momentami gorzki, odważny, radykalny w swojej wymowie, ale też przytłaczający nadmiarem użytych środków spektakl, stanowił prawdziwy popis aktorski i - obok "Hamleta" Percevala - najciekawszą propozycję festiwalu. 

KONKURS O ZŁOTEGO YORICKA

Gdański finał konkursu na najlepszą polską inscenizację dzieł Williama Szekspira stał na niespodziewanie wysokim poziomie. Każda z propozycji - "Burza" Teatru Polskiego w Bydgoszczy, "Makbet" Teatru Współczesnego w Szczecinie (opisane w relacji z pierwszej części festiwalu) oraz "Król Ryszard III" Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi to przykład świeżego spojrzenia na teatr proponowany przez Szekspira, osadzony w języku teatralnym ich reżyserów.

Ostatecznie główną nagrodę przyznano kuluarowemu faworytowi, "Królowi Ryszardowi III" w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. To najlepszy ze spektakli Wiśniewskiego jakie widziałem - świetnie ustawiony dramaturgicznie, niezwykle precyzyjnie skomponowany za pomocą prostych znaków, pomysłowo oświetlony i dobrze zagrany przez zespół łódzkiego Jaracza. Dzięki świetnej tytułowej roli Marka Kałżyńskiego jako Ryszarda III wszechobecne zło i zepsucie elit wręcz przygniata widzów swoim ciężarem. Spektakl jednak poza efektownie przedstawioną, uniwersalną historią walki o władzę za wszelką cenę, nie wnosi interpretacyjnie nic do recepcji tego dramatu i stanowi bardzo udaną sceniczną realizację dramatu mistrza ze Stratfordu, pozbawioną odniesień do naszej rzeczywistości. Pewnie dlatego wstrząsająca w swojej wymowie historia wyparowuje z pamięci wraz z końcem przedstawienia.

W nurcie głównym festiwalu znalazły się w tym roku trzy spektakle offowe, co jest wyraźnym sygnałem, że podczas kwalifikacji spektakli liczył się przekaz, nie forma zaprezentowania szekspirowskich historii (w obu spektaklach Adama Walnego i włoskim "Amleto" daleka od ideału). W większości przedstawień podziwialiśmy też bardzo dobre aktorstwo, przez co przegląd inscenizacji sztuk Szekspira niespodziewanie zamienił się w prawdziwy festiwal aktorski. 

Festiwal Szekspirowski od dawna wypełnia sezon letni, jako kluczowa w tym okresie impreza teatralna o randze ogólnopolskiej. Miniona już, XVI edycja imprezy przekonuje, że twórczość Szekspira wciąż pokazać można niezwykle świeżo, nawet za pomocą najprostszych środków.
"Aktorskie wyżyny na Festiwalu Szekspirowskim - podsumowanie festiwalu"

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
7 sierpnia 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...