Zagrajmy to jeszcze raz

Krakowski Salon Poezji

Kolejny początek tego, co już było, kolejne powtórzenie - dwunasty raz zaczęło się to, co rok w rok na przełomie września i października już jedenaście razy się zaczynało, by w czerwcu na dwa miesiące kłaść wskazujący palec na usta. Sezon coniedzielnego porządkowania słów na Krakowskim Salonie Poezji

Tak, jedenaście lat to trwa w Teatrze im. J. Słowackiego. Ostatniej niedzieli w południe już 423. raz tłum przyszedł. Sto, sto pięćdziesiąt głów przybyło, a każda jeszcze gorąca od całotygodniowego gadania o sprawach życiowo ważkich szalenie, przybyło i zastygło, by przez godzinę przy innej mowie posiedzieć. Może w nadziei, że następny tydzień będzie czystszy, bardziej zrozumiały, łagodniejszy? Może...

Głowy słuchały Anny Polony, Anny Dymnej i Ewy Lipskiej, czytających kruche liryczne listy z ostatniego tomu Lipskiej "Miłość, droga pani Schubert...". I jeszcze akordeonistów Motion Trio - Janusza Wojtarowicza, Pawła Baranka i Marcina Gałażyna - którzy z prostych brzmień, co je pojedynczo w sumie każdy może z siebie dobyć, układają piękne, nie-codzienne opowiastki. To samo Lipska czyni ze słowami. Można powiedzieć na przykład: "Kilo schabu z kością poproszę", albo: "Na kiedy pan zrobi moje buciki?". Ot, zwykłe słowa w szarym tygodniu. A w ostatnią niedzielę - inne, lecz równie zwyczajne słowa tańczyły, spacerowały nie-zwyczajnie.

O czułości: "Więc zagrajmy to jeszcze raz, droga pani Schubert, bo przecież jest jeszcze za wcześnie, aby było już za późno". O ciszy: "Kiedy strach traci słuch, droga pani Schubert, nie odważam się na nic innego poza próbą powrotu do życia". O zmarłych i o nas: "Ścigamy wzrokiem nieobecność. I cały czas, niepostrzeżenie, idziemy za nimi. A z nich tylko zima...". O ciemności powszedniej: "Porusza się z prędkością kilku tysięcy metrów na sekundę i naciera na mnie zawsze o tej samej porze świata". O nadziei: "A chciałbym pani tylko powiedzieć, że wszystko, co nigdy nie istniało, ma szansę się zdarzyć". I o tygodniu każdym, albo o poezji: "Jak pani wie, wszystko co jest niemożliwe nadaje się do życia".

Tygodnie po niedzielnych wierszach mają szansę być czystsze dla ucha, bo im więcej poezji, tym ciszy więcej. Czy tak? Może... Aż do niedzieli następnej.

Paweł Głowacki
Dziennik Polski
9 października 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia