Zagubiony Kaspar

"Kaspar" - 45. Przegląd Teatrów Małych Form - Kontrapunkt

Wchodząc na scenę, słychać głos jednej z aktorek, która uprzedza widzów, że nie mają prawa zastanawiać się nad ciągiem dalszym spektaklu. Głosi przykrą prawdę, że na scenie nie dzieje się nic prawdziwego i nie jest to częścią niczyjej historii, że scenografia i rekwizyty w nim użyte, to jedynie przyrządy do wykonania zadania gry aktorskiej.

Przedstawienie zaczynają słowa Kaspara: „Chcę być taki, jaki był kiedyś ktoś inny”, będące podstawą przesłania spektaklu. Bohater zostaje wprowadzony w rzeczywistość po tym, jak uświadamia mu się wagę zdania. Wie od teraz, że może zrobić z tym zdaniem wszystko, że zdaniem swoim siebie może wykreować na takiego, jakim chce być. Trójka pozostałych bohaterów od tego jednego zdania zaczyna przeprowadzać na Kasparze doświadczenie. Chcą wpoić mu pewne zachowania, odruchy, normy. Mają pełne pole do popisu, jego umysł jest chłonny, jak żaden inny.

Spektakl opiera się na wykrzykiwaniu przez czwórkę aktorów prawd oczywistych, takich, dzięki którym dziecko uczy się świata, a które mimo wszystko nie powinny być zapominane przez dorosłych.

Podczas widowiska kilkakrotnie podkreśla się, że scena nie jest niczym więcej niż sceną, a historia tytułowego bohatera nie ma nic wspólnego z tym Kasparem, z którym spektakl jest kojarzony. Dialogi bohaterów na pierwszy rzut oka nie mają sensu. To rzucane słowa, które nie łączą się nawet we frazy. Każde z nich stara się coś przekazać i uświadomić coś komuś.  W trójkę naciskają na Kaspara, który jako ktoś posługujący się zdaniem od niedawna, podatny jest na wszystko, co do niego dociera. Próba ta, próba ukształtowania na nowo człowieka, który zatracił gdzieś swoją pamięć, kończy się najgorzej jak to możliwe. Ludzie eksperymentujący i igrający z potęgą ludzkiego umysłu, jego nieprzewidywalnością i nieokiełznaniem wpadają w pułapkę. Przesadzają i Kaspar staje się gorszą wersją swoich oprawców. Zaczyna się zachowywać jak fanatyk jakiejś teorii. Próbuje stosować na trójce pozostałych przemoc psychiczną. Sytuacje odwracają się, jak w każdej umoralniającej bajce.

Ten, kto czynił krzywdę drugiemu dostał za swoje, ponadto gdzieś tam słychać też „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe.” Przesłanie tego spektaklu jest jednak bardziej skomplikowane. Pokazuje bowiem potęgę jaką dysponuje człowiek, a mianowicie inteligencją i, co za tym idzie, jej wpływ na drugiego człowieka. Ponadto głosi, jak wielki wpływ ma na nas doświadczenie i pamięć. Ujawnia ile bezwarunkowych odruchów mamy zakorzenionych w podświadomości i jak bardzo wiedza o tym uchroniłaby Kaspara przed tym „praniem mózgu”. Jak wiele my sami jesteśmy w stanie umysłowo rozwinąć się i wiele osiągnąć, gdy nie jesteśmy rozpraszani niczym innym.

Zakończenie spektaklu jest absurdalne, gdyż kończy się monologiem Kaspara poza sceną, w tym przypadku na zewnątrz lokomotywowni, w której na rusztowaniach odbywało  się widowisko. Właściwie nawet nie jest to osobny monolog, tylko niedokończony, rozpoczęty jeszcze na scenie wywód, co nijak ma się do wprowadzenia, które zakładało,  że widz ma się absolutnie nie angażować w przedstawienie.

Spektakl szokuje formą. Scenografia jest w swojej prostocie intrygująca,  
bo powszechnie nie nazywa się poważnym spektaklem gry biegających po rusztowaniu, wykrzykujących dziwne rzeczy ludzi, ale spektakl bez wątpienia ma poważne przesłanie. Wydaje mi się, że sztuka „Kaspar” zasługuje na uznanie ze względu na ilość przesłań. Trudno oglądając spektakl pierwszy raz, zwrócić uwagę na wszystkie poszczególne słowa, a nieprzypadkowo w monologach bohaterów umieszczono te konkretne właśnie, więc jest to jedno z tych przedstawień, które ogląda się kilkakrotnie z tym samym zaangażowaniem  i uwagą.

Aleksandra Osojca
Dziennik Teatralny Szczecin
28 kwietnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia