Zakończenie sezonu fraszkami Kochanowskiego

podsumowanie sezonu w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie

Mickiewiczowski "Pan Tadeusz", baśnie "Czerwony kapturek" i "O dwóch takich co ukradli księżyc", komedie z odrobiną sensacji "Murzyn (może odejść)" i "Przyjazne dusze" wypełniły zakończony właśnie sezon w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Był ukłonem w stronę widowni poszukującej rozrywki. W złaknionym takich przeżyć Rzeszowie każdy spektakl cieszył się powodzeniem.

Dla widzów kojarzących „Pana Tadeusza” z narodowym panteonem, spektakl Ireny Jun stanowił niespodziankę. Przenosząc na scenę ten literacki portret - uosobienie polskości, autorka inscenizacji osadziła całość w świecie ludzi z kości i krwi. Opowiadając „ostatni zajazd na Litwie” z takim humorem, że widzów, którzy znają doskonale wymowę „Pana Tadeusza” zupełnie zaskoczyła. Niemniej jej takie właśnie spojrzenie na „Pana Tadeusza” podobało się i cieszyło oczy, dzięki scenografii i kostiumom Aleksandry Semenowicz oraz urodzie Joanny Baran i Łukasza Krzemińskiego, młodych, sympatycznych aktorów, których obsadziła w rolach Zosi i Tadeusza. 

W bajce „Czerwony Kapturek”, według pomysłu Michała Wierzbickiego i w reżyserii Przemysława Dąbrowskiego, na scenie można było oglądać mały zwierzyniec – kilka zabawnych ptaków, zajączka i jelonka. Ta wesoła gromadka zaprezentowała młodej widowni kilka piosenek do muzyki w aranżacji Jarosława Babuli udanie ilustrującej toczącą się akcję. „Czerwonego Kapturka” słusznie pozbawiono drapieżności, która zwykle towarzyszy tej opowieści, w zamian serwując dużo humoru i radości.

Opracowanie sceniczne Cezarego Domagały kultowej powieści młodzieżowej Kornela Makuszyńskiego „O dwóch takich, co ukradli księżyc”, o losach bliźniaków – Jacka i Placka, którzy kradną księżyc by go spieniężyć i w ten sposób zapewnić sobie na zawsze wygodną, próżniacką egzystencję było ze wszech miar udanym, barwnym, roztańczonym i rozśpiewanym, ani przez sekundę nie nudnym, zrealizowanym dynamicznie, zagranym z nerwem i polotem widowiskiem. Zdolnym jednakowo wciągnąć dzieci, jak ich rodziców i dziadków. Urody spektaklowi dodawała fajerwerkowa scenografia Jerzego Rudzkiego i łatwe do zapamiętania piosenki z muzyką Tomasza Bajerskiego.

Akcja komedii kryminalnej „Murzyn (może odejść)”, autorstwa i w reżyserii Remigiusza Cabana, tradycyjnie toczyła się wokół odpowiedzi na pytanie: kto zabił? W niewielkim stopniu stwarzając okazję do refleksji: ile w portrecie życia artystów jest podobieństw do ich autentycznego wizerunku?

Natomiast komedia „Przyjazne dusze” Pam Valentine, w reżyserii Marcina Sławińskiego, kończąc sezon, już w urlopowym nastroju skłaniała do refleksji nad przemijaniem, umożliwiając przez dwie bite godziny obcować widzom z duchami.

Ważną częścią sezonu pozwalającą na zapoznanie się z tym, co dzieje się na scenach w innych ośrodkach teatralnych były 48 Rzeszowskie Spotkania Teatralne 6 – 29 listopada i 17 Rzeszowskie Spotkania Karnawałowe 29 stycznia – 20 lutego.

25 czerwca, Teatr im. Wandy Siemaszkowej otworzył w plenerze Scenę Letnią. Inaugurując ją spektaklem w reżyserii Sławomira Gaudyna „Jan Kochanowski - Miło szaleć póki czas po temu", w którym fraszki Jana z Czarnolasu zaistniały szczególnie urokliwie, a podawany widzom staropolski miód smakował wybornie.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny
5 lipca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia