Zapomnijcie o Szatanie

"Diabeł" - reż. Radosław Rychcik - Teatr Współczesny w Szczecinie

MIAŁ być spektakl o zagadnieniu zła, a wyszło coś zupełnie nieokreślonego. "Diabeł" Radosława Rychcika, pierwsza w tym sezonie premiera w szczecińskim Teatrze Współczesnym, bardziej nuży niż straszy, a jedyną refleksją, jaką się z niej wynosi jest "o co, u diabła, tu chodzi?".

ZACZYNA się obiecująco: trzech eleganckich, młodych mężczyzn (Adam Kuzycz-Berezowski, Michał Lewandowski i Tomasz Nosinski), stojących przed zasuniętą kurtyną i przedstawiających się jako egzorcystów, toczy interesujący dialog o sposobie, w jaki ludzie postrzegają rzeczywistość i o tym, na ile obraz uzależniony jest od dźwięku. Później kurtyna się rozsuwa, a publiczność przeniesiona zostaje do scenerii słynnego czerwonego pokoju z serialu "Miasteczko Twin Peaks". Siedzą w nim też bohaterowie telewizyjnej produkcji Davida Lyncha: Leland Palmer (Grzegorz Młudzik), jego neurotyczna żona Sarah i ich córka Laura. Jest z nimi również Regan, opętana dziewczynka z legendarnego horroru "Egzorcysta" Williama Friedkina, a niebawem pojawia się jeszcze ktoś: Bob, uosobienie zła, synonim tytułowego diabla. I tu już, niestety, całość zaczyna się rozchodzić w szwach, niczym stare spodnie.

Postacie analizują zdarzenia znane z serialu - kto i dlaczego zabił Laurę Palmer, jaka była w tym rola Boba, czy sama Laura była niewinną nastolatką, czy raczej rozbudzonym erotycznie wampem. Radosław Rychcik, reżyser i scenarzysta "Diabła", dopisuje do Lynchowskiej fabuły własne wątki - gwałtu, kazirodztwa, opętania. Wszystkiemu jednak brakuje szczątkowej choćby konsekwencji. Zamiast zapowiadanego spektaklu o genezie zła, o jego postrzeganiu, uleganiu mu, o lękach i mrocznych fantazjach, dostajemy koktajl złożony z historii o serialu i o aktorach, biorących w nim udział, z dodatkiem odniesień do popkultury i uleganiu jej wpływom. Jest jeszcze element moralizowania na temat przyklejania etykietki zła, do rzeczy zupełnie na to niezasługujących. Dobrze rokujące wątki nie znajdują w "Diable" kontynuacji, szkoda zwłaszcza tego z Regan, domagającą się pozostawiania opętanym ich szatańskich "lokatorów" i nie-uszczęśliwiania ich na siłę egzor-cyzmami. Rychcik nie umie też zdecydować się na konwencję, w efekcie czego poważne problemy przybierają formę czarnej i wątpliwej jakościowo groteski (publiczność wyjątkowo zgodnie chichotała przy monologu 12-latki, dopraszającej się ostrego seksu, ponieważ ma... raka).

Przy wszystkich minusach tekstu, "Diabła" trzeba pochwalić za gęsty klimat i aktorstwo (świetna jest zwłaszcza Grażyna Madej, w potwornym makijażu z "Egzorcysty"), za intrygującą scenografię Anny-Marii Karczmarskiej i ciekawą muzykę Michała i Piotra Lisów. Resztę lepiej szybko puścić w niepamięć.

Katrzyna Stróżyk
Kurier Szczeciński
11 października 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...