Zatajcie wszystko coście widzieli...

Rozmowa z Piotrem Kondratem

Ten spektakl jest dla mnie podróżą do... nieba. Tak, z ziemi do nieba. Od spraw doczesnych do spraw wiecznych. Tak po ludzku, czyli z upadkami. Z pytaniami i bez odpowiedzi. Jednocześnie jest to podróż do prawdy. Do prawdy ludzkiej i aktorskiej.

Z Piotrem Kondratem - aktorem teatralnym i filmowym - rozmawia Ilona Słojewska z Dziennika Teatralnego.

Ilona Słojewska: Dlaczego postanowił Pan zrealizować projekt teatralny „Noc Szekspira"?

Piotr Kondrat - Zdecydował czas i niedosyt z moich dotychczasowych dokonań. Ostatni raz zagrałem swoje szekspirowskie monodramy w 2018 roku. Był to chyba jedyny rok, kiedy udało mi się zagrać trzy różne monodramy szekspirowskie. Rok 2019 był pierwszym rokiem, kiedy nie zagrałem żadnego monodramu, choć od Szekspira nie udało mi się uciec, bo zaproszono mnie do udziału w międzynarodowym „Śnie nocy letniej" w Armenii. W roku 2020, jeszcze przed wybuchem zarazy, planowałem odwiedzić latem znajomych w Szkocji. Polsko-szkockie małżeństwo. Pomyślałem sobie, że może zagram swoje monodramy po angielsku dla sąsiadów przy ognisku.
Potem przyszła zaraza, świat się zatrzymał, a ja wróciłem do pomysłu sprzed 22 lat, kiedy to chciałem zrobić spektakl o Szekspirze. Taka myśl towarzyszyła mi przy pierwszej realizacji „Hamleta" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie z Maciejem Ferlakiem. Do współpracy z Maciejem, zresztą bardzo twórczej, wróciłem przy „Siedmiu błaznach". Pomysł „Nocy Szekspira" zaświtał mi w głowie na pierwszym spotkaniu zespołu radomskiego z dyrekcją w kwietniu. Po spotkaniu rzuciłem pomysł. – Mogę zrobić nowy monodram szekspirowski z moich trzech monodramów i będzie to coś zupełnie nowego. - Dostałem zielone światło, że mogę z tym wystartować od połowy maja. Po rozmowach z Maciejem przygotowałem scenariusz i spektakl na żywo, który zagrałem przed Maciejem i jego żoną Zofią w ich uroczym górskim ogrodzie w Młynnym pod Limanową. Wtedy przekonałem się, że to co robię ma sens, że jest to spektakl absolutnie na dzisiejsze czasy. Zgłosiłem dyrekcji Teatru Powszechnego pełną gotowość i okazało się, że... nie da się tego sprzedać...

I co pan wówczas pomyślał?

- Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł spektaklu internetowego. Z tego pomysłu najbardziej ucieszył się nieoceniony Wiesław Geras, dyrektor festiwalu „Teatr w Remizie" w Helu, który zorganizował mi premierę on-line 16 lipca tego roku, właśnie w Helu. W Radomiu mogłem skorzystać z pomocy technicznej i z operatora. Udało się. Najbardziej pomógł mi Maciej Ferlak, który oglądał roboczą wersję każdej sceny i zgłaszał swoje uwagi. Pomogli mi też synowie, stwarzając kapitalne warunki do pracy i koncentracji w domu, a kot Pantani zagrał po prostu brawurowo. Z kolei Bogdan Karczewski zrobił świetny montaż i bardzo profesjonalne nagranie scen teatralnych.

Jest Pan autorem scenariusza. Jakie kryteria zdecydowały o wyborze fragmentów?

- Każdy ma takiego Szekspira jakiego jest w stanie poznać... Mój ostatni Szekspir jest rozpięty między dwiema najbardziej tajemniczymi postaciami tego autora – Szajlokiem i Hamletem. Szajlok pojawił się w moim życiu teatralnym siedem lat temu, a Hamlet ponad dwadzieścia lat temu. Czyli kończę „Noc Szekspira" tam, gdzie zacząłem moją przygodę z tym poetą teatru, a zaczynam tam, gdzie wraz z Szekspirem próbowałem zrozumieć samego siebie i otaczający mnie świat. Bardzo się cieszę, że Szajlok jest jednym z głównych bohaterów mojego ostatniego spektaklu. W monodramie był skazany tylko na bycie Żydem, a tu bez utraty swojej tożsamości jest wpisany w szerszy kontekst społeczny i ludzki. Szajlok, który podejmuje grę z antysemickim stereotypem jest tu jednocześnie sumieniem swoich prześladowców. W „Nocy Szekspira" Szajlok rozpoczyna także tę wspaniałą szekspirowską grę namiętności, którą kontynuują między innymi Ryszard III i Puk, a wieńczy Hamlet. Moim ostatnim monodramem szekspirowskim był „Szekspir – siedmiu błaznów", z którego kilka postaci, ale przemienionych, weszło do „Nocy Szekspira".
Jednak moim ostatnim spektaklem szekspirowskim było przedstawienie z udziałem bardzo młodych widzów w Helu „Szekspir dla dzieci". Mali widzowie wchodzili tam przez zabawy w interakcje z całą twórczością Szekspira. Ten spektakl ma szczególne miejsce w moim sercu. Dzięki niemu narratorem w „Nocy Szekspira" jest sam Szekspir, który własnymi słowami stawia pytania swoim bohaterom. Pytania najważniejsze, wyprowadzone z dekalogu i z Biblii. Tak na marginesie, to moja przygoda z Szekspirem rozpoczęła się jeszcze na studiach aktorskich we Wrocławiu pod kierunkiem wspaniałego poety i wybitnego aktora Bogusława Kierca, który obsadził mnie w dyplomowym przedstawieniu „Burzy" w roli Prospera. W „Nocy Szekspira" „Burza" też powraca, ale poprzez pijanego błazna Trynkula.

A kolejność prezentowanych fragmentów?

- Dlaczego zaczynam od Szajloka, a kończę na Hamlecie już poniekąd wyjaśniłem. Ten spektakl jest dla mnie podróżą do... nieba. Tak – z ziemi do nieba. Od spraw doczesnych do spraw wiecznych. Tak po ludzku, czyli z upadkami. Z pytaniami i bez odpowiedzi. Jednocześnie jest to podróż do prawdy. Do prawdy ludzkiej i aktorskiej. Staram się, by każda z postaci była jak najbliżej mnie. Nie grać, a być...Pomógł mi w tym mój kot Pantani, który zagrał ze mną. On otwiera i zamyka ten spektakl, ale mamy jedną wspólną scenę ze „Snu nocy letniej". Dzięki niemu ta scena jest magiczna i paradoksalnie bardzo ludzka, bo całkowicie pozbawiona nadekspresji aktorskiej. Ten spektakl to także dla samego Szekspira próba oczyszczenia z tego, co spycha nas w piekło namiętności, by choć przez chwilę ujrzeć skrawek nieba...

Wybór przestrzeni do grania. Wnętrze domu, podwórzec, jest i scena teatralna.

- Tak... dom rodzinny. Jeszcze przedwojenny. Zbliżam się do Szekspira nie tylko przez swoją osobistą prawdę, ale także prawdę najbliższego otoczenia. Ten mój ukochany kawałek Polski, gdzie mieszkam od urodzenia, wcześniej z rodzicami, a teraz z moimi synami, jest dla mnie tym czym dla Szekspira był, wyobrażam sobie, jego rodzinny Stratford. Drugie miejsce to Duża Scena Teatru Powszechnego w Radomiu, w którym pracuję od dziesięciu lat. Na widowni, przy stoliku reżyserskim posadziłem mojego Szekspira, a na scenę wszedł Hamlet ze swoimi czaszkami – aktorami jego teatru śmierci... Na koniec na scenie pojawił się sam Szekspir ze swoim wspaniałym monologiem „coś przegniłego jest gdzieś w naszym państwie". Teatr i dom to także dwa bieguny, dwa przeciwieństwa, a Szekspir to poeta skrajności i przeciwieństw.

W „Nocy Szekspira" istotnym składnikiem jest muzyka. Co zadecydowało o takim, a nie innym „podkładzie" muzycznym do słów Szekspira?

- Zawsze współpracę z Szekspirem zaczynam od muzyki. Widzę go przez muzykę, to znaczy przez muzykę widzę emocje, temperaturę i obrazy, które współtworzą rytm. W środkowej części przedstawienia jest tylko perkusja, a na początku i na końcu podróż dookoła świata. Armstrong i Wysocki, Ameryka i Rosja i jeszcze kościelna muzyka Mozarta, ale i demoniczny, a zarazem wzruszający Komeda. Szekspir to także przeciwieństwa, przeciwległe bieguny, dlatego tak rozpięty muzycznie jest mój spektakl.

Wybrał pan Szekspira na ten wyjątkowy osobliwy czas... Wszak i za jego życia przetaczały się zarazy i teatry były zamknięte

- Czasem zamknięcie świata (teatru) może być otwarciem głowy. Tym jest dla mnie „Noc Szekspira". Odnoszę wrażenie, że teatr w ostatnim czasie staje się miejscem tępej rozrywki, albo z drugiej strony wieżą z kości słoniowej. Przestaje być miejscem wolności... Przestaje być miejscem zadawania istotnych pytań i rozmowy człowieka z człowiekiem. Przez nadmierną stabilizację zapominamy o tym, że nasz pobyt na ziemi jest wyjątkowy. W takich czasach jak czas zarazy, warto sobie o tym przypomnieć.

Czego oczekuje pan od przyszłości?

- Chciałbym, żeby „Noc Szekspira" obejrzało jak najwięcej widzów. W tej chwili jest to ponad 500 wyświetleń, ale liczę na znacznie więcej. Mógłbym też przygotować angielski dubbing, ale nie mam z czego opłacić operatora... Czas wszystko zweryfikuje. Cieszę się z tego, co zrobiłem. Tak jak cieszę się każdym kolejnym dniem. I nocą. Szczególnie „Nocą Szekspira".

Bardzo dziękuję za rozmowę i zapraszam na ten niezwykły spektakl, rozpoczynający się o godzinie 22:36 miarowym tykaniem zegara, a jego bicie oznajmia koniec równo o godzinie 24:00. Spektakl można obejrzeć na kanale Youtube.
I potrzebny link:
https://www.youtube.com/watch?v=ztFNuJGp_EI&t=11s

__

„Noc Szekspira" William Shakespeare; Scenariusz: Piotr Kondrat; W roli ducha: Pantani Kot, w pozostałych rolach: Piotr Kondrat; Opieka artystyczna: Maciej Ferlak; Montaż: Bogdan Karczewski; Muzyka: Louis Armstrong, Barbra Streisand, Wolfgang Amadeusz Mozart, Władymir Wysocki, Krzysztof Komeda; Teatr Czasu Zarazy; Realizacja: 26 maja – 10 czerwca 2020 - Dom Kondratów w Ząbkach i Teatr Powszechny w Radomiu; W spektaklu wykorzystano fragmenty z monodramów opartych na sztukach Williama Szekspira w wykonaniu Piotra Kondrata: Kupiec wenecki, Ryszard III, Burza, Jak wam się podoba, Sen nocy Letniej, Wieczór Trzech Króli; Hamlet.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
24 sierpnia 2020
Portrety
Piotr Kondrat

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...