Zatańczyć Czechowa

"Projekt: 3 Siostry" - chor. zespół - Wydział Teatru Tańca PWST w Bytomiu

Niektórzy uważają (parafrazując zdanie Franka Zappy), że pisanie o muzyce jest jak tańczenie o literaturze. Ta ostatnia czynność okazuje się jednak mniej absurdalna, niż można było sądzić. Udowadnia to spektakl "Projekt: 3 siostry" w wykonaniu aktorek związanych z Wydziałem Teatru Tańca PWST w Bytomiu

Próby zatańczenia Czechowa podjęły się Agnieszka Bednarz, Paulina Jóźwicka i Kasia Kostrzewa. Poza tytułowymi siostrami, na scenie nie pojawia się żaden z Czechowowskich bohaterów. Do minimum okrojono również rekwizyty i dekoracje – dziewczętom wystarcza kilka krzeseł, kosz jabłek i czerwone szpilki, które w pewnym momencie uzyskają ogromne znaczenie...

Zgodnie z nazwą spektaklu, wykonawcy nie proponują nam linearnej lektury Czechowa, lecz raczej  – jak to w teatrze tańca – impresje, związane ze sztuką. Mają one za zadanie odsłonić relacje między pojawiającymi się tu postaciami. Stąd też w tańcu wiele interakcji, przepychanek, próbowania sił. Gra, która się tutaj toczy, to wyraźnie gra o dominację, podporządkowanie sobie pozostałych bohaterów. Poprowadzona jest w taki sposób, że spod postępowania dorosłych już przecież kobiet wyłaniają się dziecięce zabawy i zachowania.

Momentami można się zastanawiać, na ile spektakl odsłaniać ma związki pomiędzy Maszą, Olgą i Iriną, a na ile „ogólnie siostrzane” relacje. Przedstawienie jednak wyraźnie bazuje jeśli nie na tematyce dramatów Czechowa, to przynajmniej na ich atmosferze. Zapętlenia, repetycje, powielenia ruchu i tekstu sprzyjają oddaniu Czechowowskiego „bezczasu”, stagnacji, która staje się zarzewiem (a także świadectwem) kryzysu. Ciekawie prezentują się sceny, opierające się na jednym-dwóch zdaniach powtarzanych do granicy obłędu.

Autorki adaptacji leitmotivem przedstawienia uczyniły marzenie o wyjeździe do Moskwy. I, tak jak w oryginale tekstu, jest ono symbolem wszystkich niespełnionych pragnień trzech bohaterek – zarówno potrzeb jakiejkolwiek zmiany, jak i snów o wielkiej miłości. Ciekawie ukazana zostaje również walka o niezależność, jaka rozgrywa się pomiędzy bohaterkami a światem zewnętrznym. Odbywa się ona na poziomie dźwięków, dochodzących z niedalekiego salonu. Muzyka ta długo nie pozwala bohaterkom dojść do głosu.

Przedstawienie sztuki Czechowa za pomocą niespełna godzinnego spektaklu opierającego się głównie na tańcu współczesnym nie jest, jakby się mogło wydawać, pomysłem szalonym. Projekt ten – w oczywisty sposób – daleki jest od kanonicznych odczytań Czechowa, zachowuje jednak wiele z poetyki oryginału.

Przedstawienie w ramach „Lata w Malarni” w Teatrze Śląskim w Katowicach.

Barbara Englender
Dziennik Teatralny Katowice
1 sierpnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...