Zbędny fortepian

"Chopin bez Fortepianu" - reż. Michał Zadara - Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Miałem nie lada kłopot ze zrozumieniem celu, jaki przyświecał twórcom spektaklu "Chopin bez fortepianu". Z czym właściwie mieliśmy do czynienia: z monodramem, koncertem z partią mówioną, z formą teatru instrumentalnego? No bo jak ocenić koncert, w którym orkiestra, choć występuje na scenie, kierowana przez samego Jacka Kaspszyka, jest jednak "przykryta" występem Barbary Wysockiej i tworzy jedynie miłe dla ucha tło? A jeśli celem było "odbrązowienie" postaci Chopina, to czy nie zapomniano po drodze o najważniejszym elemencie, jakim jest muzyka?

Z odpowiedzią śpieszy Allen J. Kuharski, w którego komentarzu czytamy, że wykorzystując partyturę orkiestrową Koncertów Chopina, twórcy "narażają się na zarzut dokonania nowego aktu wandalizmu: tym razem na dziele kompozytora, w ramach jego wykonania", a także to, że "wykluczenie fortepianu z Koncertów [...] to akt krańcowego bluźnierstwa kulturowego na miarę "Trans-Atlantyku" Gombrowicza albo sposobu, w jaki Grotowski potraktował polski kanon dramatyczny. Nie chodzi tu jednak o zwykłą prowokację, lecz o przeobrażenie i odnowienie tradycji [...]. Chodzi o to, jak ożywić ucieleśnioną w muzyce Chopina zasadę twórczą, zamiast ją rekonstruować historycznie". Ja nie dostrzegłem żadnej prowokacji ani bluźnierstwa, nie rozumiem też próby wskrzeszenia żywej przecież, bo obecnej i wykonywanej nieustannie muzyki (także przez twórców muzyki alternatywnej, elektronicznej i folkowej). A bezprecedensowość dzieła? Przecież Bogusław Schaeffer tworzył swoje sztuki już w latach sześćdziesiątych...

Ale po kolei. Scenariusz spektaklu Zadary i Wysockiej opiera się na rozmowach i wywiadach, m.in. z pianistami, muzykologami i kardiologiem. Dodatkowo w tekście znajdziemy fragmenty listów Chopina, monografii jego twórczości oraz wiersze i wypowiedzi znanych artystów. Na spektakl składają się dwa Koncerty i to one wyznaczają linię podziału, wpływając na całą jego dramaturgię. Pierwszą część Koncertu e-moll stanowi właściwie opis partii fortepianu. Z ust Wysockiej słyszymy m.in. o "melodii, o której Iwaszkiewicz pisał, że gwizdali ją chłopcy w łaźniach". W zabawnych fragmentach opisujących dosłownie nuty obserwujemy, do jakich absurdów prowadzi bezmyślna analiza opisowa muzyki, obecna w najrozmaitszych opracowaniach i przewodnikach koncertowych (np. "tercje, tercje, tercje"). Wszystko to jest rytmicznie powtarzane, dokładnie w miejscach wejścia fortepianu, niczym słowna transkrypcja partii instrumentalnej. Larghetto opiera się na listach Chopina z Londynu, finałowe Rondo tworzą wzniosłe wiersze i wypowiedzi o kompozytorze. Podobny schemat zastosowano w Koncercie f-moll: część pierwsza jest ponownie opisem partytury, część druga to spowiedź pianisty, z której dowiadujemy się, że "ludzie wolą Koncert e-moll. Allegro vivace z jednej strony opowiada o oddzieleniu serca od ciała, z drugiej - zawiera rozmaite wypowiedzi (m.in. Wojciecha Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego). Fortepian w spektaklu Zadary jest tylko martwym rekwizytem, na którym leżą porozrzucane książki, nuty i notatki, instrumentem, przy którym siada albo na który wchodzi Wysocka. Jeśli ktoś wyszedł zwycięsko z tego chaotycznego przedsięwzięcia, to właśnie ona. A trzeba podkreślić, że aktorka bez wykształcenia muzycznego i naturalnej muzykalności nie poradziłaby sobie z takim zadaniem.

To karkołomny tour de force Wysockiej, której muzyczną nowicjuszką nazwać nie można - skończyła studia w klasie skrzypiec w Hochschule fur Musik we Freiburgu i z powodzeniem zajmuje się reżyserią operową. Ale jak zaznacza Zadara: "To nie jest monodram, w którym aktorka gra rolę z podkładem muzycznym na żywo. To jest naprawdę wykonanie dwóch koncertów Chopina i aktorka musi tu pracować z dyrygentem i całą orkiestrą. Tu nie wystarczy dobry słuch, tu naprawdę potrzebny jest muzyk". Wracamy zatem do pytania zadanego na początku, z czym mamy do czynienia? Być może zamysł, jak przyświecał reżyserowi, okaże się bardziej czytelny na sierpniowym festiwalu "Chopin i jego Europa" w Warszawie. Mnie Zadara swoim eksperymentem ani nie przekonał, ani nie oburzył, ani nie skłonił do nowego spojrzenia na muzykę i postać Chopina.

Mateusz Borkowski
Ruch Muzyczny
2 maja 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia