Zbrodnie popełniają ludzie...

"Nasza klasa" - reż. Ondrej Spišák - Teatr Na Woli w Warszawie

Krzyż, sierp i młot, swastyka i znów krzyż. Symbole ideologiczne kolejno zawieszane na ścianie klasy, determinują zachowania i postawy Polaków z małego miasteczka na Wschodzie, od lat trzydziestych ubiegłego wieku po początek obecnego

Koledzy mordują kolegów. W stodole, za sprawą Polaków, giną setki Żydów.

Winna jest historia czy ułomności ludzkiej natury? Historia stwarza tylko warunki do wyłuskania z człowieka tego, co w nim najgorsze. Daje do ręki narzędzie zbrodni i możliwość usankcjonowanej prawem zemsty, odegrania się za własne słabości, niepowodzenia, kompleksy; stwarza sytuacje zagrożenia, w których słabsi psychicznie nie potrafią  przeciwstawić się swoim lękom. Ale każdej zbrodni tak naprawdę winny jest człowiek. I dla takiego bestialstwa jak Jedwabne nie ma usprawiedliwienia. Zresztą wydarzenia z 10 lipca 1941 roku są tylko jednym z ogniw łańcucha podłości, które popełniają bohaterowie dramatu.  Nic dziwnego, że pod koniec życia Rachela najchętniej spędza czas przed telewizorem, oglądając programy przyrodnicze. Zwierzęta zabijają tylko po to, by zdobyć pożywienie…

Opowieść zainspirowana losami prawdziwych ludzi, oparta w dużej mierze na monologach, mogłaby zabrzmieć ze sceny jak publicystyka. Ale tak się nie stało. Przede wszystkim dzięki talentowi autora, jego wielkiej wyobraźni twórczej i wyrafinowanemu poczuciu humoru. Nawet tragiczne sytuacje nasączone są tu subtelnym komizmem. Dużo jest też zwykłego, ciepłego humoru, który cały czas rozładowuje silne dramatyczne napięcia. Dzięki temu trzygodzinny spektakl ogląda się zapartym tchem, nie czując nawet odrobiny znużenia.

Ubarwieniu całości służą też oryginalnie odgrywane, wspomagane ciekawymi gestami i układami choreograficznymi dziecięce piosenki, a także znakomicie zakomponowany ruch sceniczny.

Głębia psychologiczna postaci oraz znakomite aktorstwo sprawiają, że oglądamy na scenie dziesięć niepowtarzalnych postaci. Przepastnych i dynamicznych, zniewalających prawdą o człowieku, choć wcale nie realistycznie granych. Dzięki ciekawej teatralnej konwencji, daleko posuniętej umowności przypominającej dziecięcą zabawę, wyobraźnia widza zostaje porażona prawdziwie wielkim teatrem. Na scenie są tylko szkolne ławki, w różnych, jak w zabawie, rolach występujące i wyimaginowane rekwizyty.

Ta scenografia jakby też naznacza bohaterów. Bo czyż czasy dzieciństwa nie określają nas w pewien sposób na całe życie? Idziemy potem z tym bagażem szkolnych doświadczeń w świat, co chwilę, choćby podświadomie, odwołując się do przeszłości; pozostając z nią na zawsze w ścisłym związku emocjonalnym. Zocha (genialna rola Izabeli Dąbrowskiej!) i Abram, mimo wszystko wracają pamięcią do klimatu dawnej klasy. Pod koniec życia przyjeżdżają nawet z Ameryki w odwiedziny do dawnych kolegów w kraju. Bywa, że człowiek potrafi wybaczyć, ale czy często? Menachem przykładem na to, że nie.

Zresztą jak tu wybaczać, kiedy wokół ciągle dają o sobie znać antysemickie nastroje. I trudno się dziwić, bo gloryfikacja jednej religii, nachalne „okrzyżowywanie” miejsc publicznych, nie mogą sprzyjać tolerancji i umiłowaniu bliźniego niezależnie od wyznania czy pochodzenia. Słobodzianek wybrał bardzo dobry czas na napisanie „Naszej klasy”.

Nie potrafimy wybaczyć Katynia. A czymże jest to przy Jedwabnem, gdzie nie odwieczni wrogowie, ale najbliżsi sąsiedzi, koledzy z klasy bez skrupułów wymordowali setki przyjaciół, znajomych?

Dobrze, że reżyserem spektaklu jest Słowak - Ondrej Spišák. Spojrzał na dramat bez naszych narodowych obciążeń.

Tegoroczny Festiwal Prapremier zainaugurowano bardzo mocnym akcentem.

Anita Nowak
Teatr dla Was
4 października 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...