Zbrodnie współczesności

"Śmierć pracownika" - reż: Ivo Vedral - Teatr Polski w Poznaniu

Na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu nowy spektakl wyreżyserował Iwo Vedral. Trzy miesiące po czytaniach performatywnych sztuka "Śmierć pracownika" Michała Kmiecika, zaprezentowana w pełnym wymiarze i z bogatą scenografią, rozwinęła skrzydła. Młody autor skupił się w swoim tekście na stale aktualnym temacie poszukiwania pracy w systemie kapitalistycznym.

W tytułowej "Śmierci pracownika" umrzeć mogą tylko perspektywy. Doświadcza tego jedna z głównych postaci - W sprawie pracy (zwróćmy uwagę na charakterystyczne "imiona" bohaterów) - gdy bezskutecznie próbuje podjąć stosunek pracy (sic!). System jest nieubłagany, a realia niezbyt bajkowe. W kontraście do W sprawie pracy mamy Posiadacza, który dzierży władzę i rządzi swymi zatrudnionymi poddanymi. Nie może zabraknąć atrakcyjnej Asystentki, której twarz jest niewidoczna. Tę postać ujęto stereotypowo. Jest, ale jakby bezimienna. Liczy się tylko to, że jest zgrabna (ma na sobie cielisty, obcisły kombinezon imitujący skórę i podkreślający jej kształty) i idealnie wpisuje się w aktualny kanon piękna. Na deser dostajemy jeszcze przerysowanego pana Przed awansem - z ambicjami i twardymi celami do osiągnięcia. Wszyscy bohaterowie dramatu to nam współcześni - zdeterminowani bezrobotni, biznesmeni, których interesuje szybki zysk, posłuszne sekretarki i pnący się po szczeblach kariery pracoholicy. "Korporacja life"?

Autor często odnosi się do mitologii i religii, odwołuje się także do klasyków. W swoim tekście stosuje wiele powtórzeń i używa specyficznego języka; zmienia również szyk zdań, przez co przekaz jest dobitniejszy i osobiście trafia do każdego odbiorcy. Sformułowania typu: "...spływa po mnie to po kaczce..." czy "...że to są mądre słowa, bo to są moje słowa - że to są słowa moje, bo są to słowa mądre..." mają szansę na dłużej zapaść w pamięć niż zwyczajowe, nieprzekręcone zwroty.

Spektakl rozpoczyna się przywołaniem mitu o Tezeuszu i Minotaurze. Opowiada go widzom kreowana przez Ewę Szumską wdzięczna postać Z offu. Po tej retrospekcji płynnie przechodzimy do współczesności, a labirynt z mitologicznej opowieści zamienia się w biurowe błędne koło. Kmiecik przedstawia korelacje między postaciami, które reprezentują pewne grupy społeczne. Pokazuje, ale sam nie zadaje pytań. To widz ma się zastanawiać i pomyśleć. Treści z jego dramatu manifestują współczesne problemy, bo przecież wiadomo, jak obecnie niełatwo znaleźć pracę, jakie wymagania mają pracodawcy i jak każdy dba o swój stołek. Jeden z aktów sztuki obrazuje też funkcjonowanie małżeństwa. Bardzo wymowna jest scena, w której para małżonków wykonuje przed widzami codzienne rytuały, a w tle z magnetofonu puszczana jest ich rozmowa (o tym, że on już jej nie kocha, że ona "zgrubła", że on w nią zainwestował i jest stratny itp.). Te prawdy oczywiste (czy też zbrodnie współczesności) wg Michała Kmiecika są jednak autentyczne i przedstawione w efektowny sposób. Oglądając sztukę, można nacieszyć oko kunsztem aktorów, płynnym przechodzeniem od sceny do sceny i gustowną dekoracją.

Karolina Sulich - autorka scenografii - w centrum ustawiła rudą sofę, a po jej lewej stronie oszkloną wiatę służącą jako palarnia dla pracowników biura. Całość dopełnia kiczowata tapeta w papugi i ponaklejane na niej kawałki taśmy w kształcie litery x. Ten biały x widnieje także na plakacie "Śmierci pracownika". Jest umieszczony w czerwonym kółku i przypomina systemowe pytanie: Czy zakończyć program? Idąc tym tropem można rzec, że bohaterowie również są zamknięci w określonym systemie, w którym żyją i muszą dostosowywać się do jego wymogów.

Współpraca z Iwo Vedralem przyniosła ciekawe efekty, bo sztuka, po czasie przeznaczonym na jej dopracowanie, ożyła. Wszystko dzięki sprawnej interpretacji reżyserskiej, udanemu konceptowi scenograficznemu oraz pracy aktorów. Vedral inscenizacyjnie ubogacił tekst i wydobył z niego esencję. Na wyrazy uznania zasługuje ponadto Piotr B. Dąbrowski za perfekcyjne wcielenie się w postać W sprawie pracy. Wojciech Kalwat również stworzył na wskroś przenikliwą kreację Posiadacza. Uwagę zwraca jego doskonały głos i wytworzona aura wodza. Jakub Papuga świetnie zagrał Przed awansem, rolę idealną dla jego emploi.

W scenie finałowej zdaje się, że W sprawie pracy wchodzi w biurowe błędne koło systemu. Wkłada na siebie nową skórę (garnitur), żeluje włosy. Cały piękny i pachnący zaczyna nowe życie. Teraz on też będzie "takim jednym napojem gazowanym w zielonej butelce".

Patrycja Kowalczyk
Teatralia
16 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia