Ze mną się nie napijesz?

"Griga" - reż. Piotr Sieklucki - Teatr Nowy w Krakowie

Zdrowie! Najlepszego! I chlust w dziób. I kolejny. I następny. Ze mną się nie napijesz? I tak przez cały spektakl, a co najlepsze - nie tylko na scenie \'pijaństwo\' się odbywa, ale i na widowni

Słyszałam wcześniejsze plotki o tym, że aktorzy częstują publiczność prawdziwą (!) wódką, ale nie sądziłam, że niektórzy widzowie aż tak mocno wezmą sobie to do serca. Otóż proszę sobie wyobrazić – dwóch wyfryzowanych dżentelmenów (siedzących w rzędzie za mną) wybrało się do teatru z własnym zapasem alkoholowym (wódka, piwo, Bóg wie co jeszcze). Słowem – miałam okazję podziwiać podwójnie zróżnicowany asortyment pijackich postępowań. Przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy to nie celowa zagrywka ze strony reżysera – ot tak, posadzić na publiczności irytujących młodzieniaszków. Zagadki do końca nie rozwiązałam, ale w końcowym efekcie panowie wytoczyli się na świat półprzytomni. Byłam oburzona, ale później pomyślałam sobie, że to dobrze. Dobrze, bo przez ten (raczej) niezamierzony efekt uboczny samo przesłanie sztuki stało się dla mnie jeszcze bardziej wyraziste. Bo „Griga” o piciu właśnie traktuje.

Piotr Sieklucki zaprosił widza w głąb dawnej Rosji, gdzie trójka przyjaciół ze szkolnej ławy po latach niewidzenia spotyka się na urodzinach tytułowego Grigi. Miła atmosfera, rosyjski akcent i piosenki, no i jak to bywa na takich spotkaniach – alkohol w roli głównej. Ale nie na samym pijaństwie tylko uwaga jest skoncentrowana, chodzi tu bardziej o tę romantyczną funkcję trunków, które po większym spożyciu wyzwalają w człowieku jakiś rodzaj taniego sentymentalizmu, otwierają bariery emocjonalne i cielesne, które na co dzień są skryte pod płaszczykiem przyzwoitości i dobrego wychowania. Wódka występuje tu jako wybawca z niewoli ponurej codzienności. Bohaterowie piją w poszukiwaniu lepszej rzeczywistości na dnie butelki, wspominają stare czasy, mówią o teraźniejszości, a podczas rozmów trącają nimi silne emocje od kłótni przez wyznania miłosne, które dają wyraz krańcowości uczuć postaci.

Cały spektakl nie ma konkretnej fabuły, sednem jest raczej ciągłe trwanie wydarzeń i uniwersalność zaistniałej sytuacji. Narracja Czechowa sprawia wrażenie, że ta scena mogłaby się rozgrywać gdziekolwiek, kiedykolwiek i każdy mógłby w niej uczestniczyć. Bohaterem owej scenki może być jakikolwiek człowiek, który przeżywa własną, codzienną „małą traumę” i dopomaga sobie w niej alkoholem. A wszystkie te niewielkie tragedie skumulowane razem dają poczucie gorzkiego komizmu, śmieszności i błahości sytuacji.

Na sztukę patrzy się lekkim okiem, jest łatwa i przyjemna, poza tym wyraźnie widać świetny kunszt młodych aktorów (Dominik Nowak, Aneta Wirzinkiewicz i Piotr Sieklucki), którzy są tak realni w swoim upojeniu alkoholowym, że aż ciężko uwierzyć, że faktycznie są trzeźwi. Podsumowując: „Griga” to groteskowy humor na całkiem wysokim poziomie. Taka mała zabaweczka teatralna z zaskakującym momentem na koniec, którego nie zdradzę. Ponadto mam nieodparte wrażenie, że przez chwytliwy temat spektakl przypadnie do gustu szczególnie ludziom młodym. Oby tylko ich umysły potrafiły tyle przyjmować do siebie, co gardła.

Karolina Kiszela
Dziennik Teatralny Kraków
4 maja 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...