Żenić się, czy się nie żenić? Oto jest pytanie
"Ożenek" - reż. Iwan Wyrypajew - Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie„Jedyne, co mi pozostało, to wymyślić fabułę najbardziej niewinną z niewinnych, która nie uraziłaby nawet stójkowego" – pisał Nikołaj Gogol. W stołecznym Teatrze Studio ze sztuką wybitnego rosyjskiego autora postanowił zmierzyć się rosyjski reżyser, Iwan Wyrypajew.
Wyrypajew w krzywym zwierciadle ukazał problem związany z zamążpójściem i zasadność małżeństwa w ogóle. Każda z postaci jest przesadzona, zmanierowana, oscylująca na granicy groteski. Nieustanna świadomość obecności nosa, która zajęła dość istotne miejsce w twórczości Gogola, znalazła się również w przedstawieniu „Ożenek". Większość bohaterów paraduje na scenie z przyklejonymi nosami, które nadają im charakter śmieszności i nie pozwalają na poważne ich traktowanie.
Na uwagę zasługują znakomite kostiumy, wykonane przez Katarzynę Lewińską, odzwierciedlające charaktery bohaterów. Karolina Gruszka w staromodnej,atłasowej różowej sukni jest frywolną i nieco nieśmiałą panienką na wydaniu, o której rękę stara się imponująca rzesza rosyjskich dżentelmenów, na czele których zdecydowane wysuwa się przystojny, acz mocno niezdecydowany Podkolesin (Marcin Bosak). Kostiumy wykonane z pieczołowitością i dbałością o szczegóły stanowią barwne tło dla wydarzeń rozgrywających się w pierwszej połowie XIX wieku. Surduty o wypłowiałych kolorach oraz obfite suknie połączone z elementami do niech nie przystającymi (gołe łydki, współczesny wózek inwalidzki itp.) oddają komiczny klimat przedstawienia.
Czapki z głów przed Łukaszem Lewandowskim dla jego znakomitej kreacji swata – nieszczęśliwego męża zachwalającego uroki małżeństwa. Świetna dykcja, umiejętna intonacja, magnetyzujący ruch scenicznych, świeżości i radość jego bohatera – to wszystko sprawia, że wręcz nie sposób oderwać od niego oczu. Okazał się jedną z dwóch postaci na scenie, której zmanierowanie nie irytuje. Drugą jest Monika Pikuła – niezrównana w roli swatki. Jej tembr głosu – niezwykle przejmujący i zaskakujący (tak drobna i delikatna kobieta potrafi niezwykle głośno, a zarazem naturalnie wykrzyczeć swoje kwestie) stanowi istną perełkę przedstawienia.
Ogromne nieprawdopodobieństwo postaci było głównym zarzutem, który spowodował, że prapremiera sztuki w Aleksandryjskim Teatrze w Petersburgu w roku 1842 okazała się klapą. Współczesna publiczność do owego nieprawdopodobieństwa podchodzi z dużo większym dystansem, może dlatego łatwiej jest dziś oglądać komedię Gogola. Niemniej trudno śmiać się bez ustanku przez bez mała ponad dwie godziny, czego wymaga od nas Wyrypajew.