Zepsuty zegar

"Himmelweg. Droga do nieba" - Teatr im. Słowackiego w Krakowie

"Himmelweg. Droga do Nieba" jest drogą w głąb pamięci wysłannika Czerwonego Krzyża. Wchodzimy w mechanizm historii przypominający teatr. Posłużył on w Terezinie, aby zwieść cały świat i wytworzyć perfekcyjną iluzji według prawideł Arystotelesa

Z widowni wychodzi człowiek w płaszczu. W momencie, gdy wszystkie oczy skupią się na nim, zaczyna swoją opowieść. Przebywając w Terezinie jako wysłannik Czerwonego Krzyża nie przejrzał perfekcyjnie zmanipulowanej rzeczywistości miasteczka „podarowanego” Żydom przez Hitlera. Powraca co wieczór do tego przeżycia, rozkładając je na części i analizując. Nie poszukuje przebaczenia, lecz wydaje się obsesyjnie skupiony na odnalezieniu punktu, napędzającego ten perfekcyjny mechanizm i powodu swojego przeoczenia. Osoby, grające role naturalnie wesołych obywateli, okazały się figurkami w zegarowym mechanizmie iluzji. 

Światło gaśnie i dopiero błysk podobny do flesza w aparacie ponownie rozjaśnia scenę. Wchodzą postacie z miasteczka i odgrywają poszczególne scenki uliczne, wymyślone przez komendanta gestapo. Człowiek z balonami stoi, mała dziewczynka uczy lalkę pływać, chłopcy kłócą się o frygę, para siedzi na ławce. Po kilku powtórzeniach osoby nie wytrzymują - następuje szybka wymiana kobiety nie trzymającej się roli. Wszystko musi działać jak w zegarku. Wstęp wysłannika Czerwonego Krzyża wskazywałby, że wchodzimy wgłęb jego pamięci. Jednak spektakl przeprowadza widza przez wyobrażone części teatru – wysłannik wprowadza do środka, gdzie oglądamy przedstawienie. Później przenosimy za kulisy. Tam Komendant (Grzegorz Mielczarek) i Gotfried (Tomasz Międzik) tworzą przedstawienie, jakim stał się Terezin.

Spektakl stworzony jest z ciekawych, sugestywnych obrazów. Zbudowane z niedopowiedzeń, zmuszają do uważnego śledzenia każdego ruchu, wydającego się perfekcyjnie przemyślanym. Ciekawie zasugerowane i intrygujące sceny pobudzają widza do dopowiedzenia sobie samemu wszystkich znaczeń. Jednak następują po nich fragmenty wykładające publiczności wszystkie sensy – niepotrzebnie burzą świetnie zbudowane relacje i dobrze wkomponowany niepokój. Po całym przedstawieniu świetnie grającym z koncepcją obozu - teatru i więźniach – aktorach otrzymujemy obraz siedzących wykonawców, rozmawiających o dopracowaniu „przedstawienia” w nadziei, że kiedyś się skończy.

Zmuszenie do stworzenia idealnego mechanizmu iluzji przypomina pracę w teatrze. Komendant wykłada prawidła „Poetyki” Arystotelesa aby uzyskać realizm. Jednak ukazujące życie na scenie zasady filozofa, nigdy nie pokrywają się z rzeczywistością. Budowane perfekcyjnie przez Komendanta sytuacje, mimo wielu prób nie przypominają życia. Miasteczko musi zacząć żyć na scenie, aby iluzja była skuteczna.

Przedstawienie w szczególności pokazuje świetne aktorstwo. Pomimo momentów topornego wykładania sensów warto przyjrzeć się kontaktowi między Komendantem, a Gotfriedem. Grzegorz Mielczarek oscyluje między śmiesznością, a niepokojącą precyzją i niezmordowaną perfekcją. W trakcie rozważań nad tekstem przedstawienia, konstruowaną w Terezienie iluzją, z chęcią i radością odgrywa role dzieci, pary. Entuzjazm, samozadowolenie zderza się z delikatnym drżeniem, niepewnością i spokojną grzecznością Gotfrieda. Napięcie między nimi całkowicie pochłania uwagę poprzez precyzję i drobiazgowość w budowanych gestach i reakcjach. 

Precyzyjnie i ciekawie zbudowane przedstawienie, jakim jest „Himmelweg. Droga do nieba” w reżyserii Katarzyny Kalwat wydaje jednak nie funkcjonować właściwie. Początkowo zaciekawia, tworzy napięcie, operuje niedopowiedzeniami zmuszając do własnej interpretacji. Próba zarażenia widza optyką wysłannika Czerwonego Krzyża, nieustannie analizującego obrazy rzeczywistości, kończy się wzruszającym obrazem, wkładając niepokojące mechanizmy do kart historii.

Justyna Stasiowska
Dziennik Teatralny Kraków
18 maja 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia