Ziarenko szczęścia

"Historia Calineczki " - reż. Agnieszka Niezgoda i Jacek Pietruski - Teatr Baj Pomorski w Toruniu

Ochocze, roześmiane gromadki brzdąców, rozpieranych naglącymi pytaniami, których nie obawiają się głośno wypowiadać. Urocze buzie z powagą spoglądające na tajemnicze, teatralne artefakty, aby po chwili niecierpliwić się, z chichotem robić „dziwne miny", zaglądać za ciemną kurtynę, podejrzliwie analizować buty „pani z tylnego rzędu". Wszystkich pełno! Niepowtarzalna paleta osobowości, pełnia wibrujących charakterków w towarzystwie rodziców, dziadków i babć, których nieustannie ciągają, zagadują, w których się z ufnością wtulają.

Kontakt z tak energiczną widownią, jeszcze przed rozpoczęciem spektaklu, to niezwykłe oderwanie od świata trudu, niepokoju, które przenosi dorosłego widza w całkiem inny świat, równocześnie zapowiadając seans pełen wrażeń. Dzieci nie należą może do najsurowszych odbiorców, posiadających rozumnie uporządkowaną listę wymagań, ale bez wątpienia stanowią grupę widzów wyjątkowo trudnych. Utrzymanie ich uwagi wymaga niesamowitego poświęcenia, ciągłej walki, zwariowanej niemal energii, a zarazem pokory, poczucia humoru oraz dystansu wobec samego siebie. To praca nie tyle z publicznością, co z żywiołem, który bezkompromisowo, z mocą autentyczności, będzie reagował na każdą opowiadaną historię.

Sztuki skierowane dla dzieci to spore wyzwanie dla teatrów, szczególnie w czasach „przebodźcowania", a zatem konsekwencji nadmiaru produktów „cyfrowego świata". Jak wyłowić dziecko z wszechogarniających ekranów? Jak go nie przytłoczyć, jak zaciekawić, jak dogonić je w krainie naturalnej, rozpędzonej wyobraźni, a zarazem nie poświęcić treści na rzecz byle krzykliwej formy? Jak nie popaść w pułapkę „pustoformy" i zadbać o rozwijający przekaz? Doskonałą odpowiedź stanowi „Historia Calineczki" w reżyserii Agnieszki Niezgody i Jacka Pietruskiego, wystawiona 27.02.2022 w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu.

Spektakl ujęty jest w formie opowiadania, prowadzonego przez wspaniały duet aktorów, Jacka Pietruskiego oraz Annę Katarzynę Chudek, którzy już od samego początku toczą między sobą mały spór o interpretację – czy historia Calineczki jest smutna, czy radosna? Nie jest to bodajże „spór na śmierć i życie", a rodzaj przyjacielskiego przekomarzania, jakie towarzyszy kolejnym etapom niezwykłej podróży Calineczki, nieustannie porywanej i ratowanej przez rozmaite zwierzęta.

Ujmują kreacje poszczególnych bohaterów – rubaszna Królowa Żaba, przywiązana do swojego bagniska i dbająca o trwożliwego syna, wspaniały lotnik Żuk, dobrotliwa Mysz, zapadający w pamięć, bogaty kawaler „ten-tego" Kret, jak i sama Calineczka – prowadzona przez Martę Parfieniuk-Białowicz – słoneczna, uczynna, ufnie spoglądająca na innych, a zarazem posiadająca siłę, aby pozostać wierną samej sobie. Postacie te stanowią składne charaktery o wyważonej, nieprzegadanej ekspresji, które kompozycyjnie współgrają, tworząc spektakl pełen energii, tanecznych piosenek oraz ciekawej gry światłem i ciemnością. Na szczególną pochwałę zasługuje dynamiczna scenografia. Stanowi ona rozkładaną książkę, której każda kolejna strona wyłania przed widzami nową scenę, nowy zakątek bajkowego świata, tak więc za jednym przełożeniem „potężnej" kartki można przenieść się z babcinego domu do bagnistego królestwa żab.

Należy wskazać, że autorzy, choć widocznie przywiązani do oryginału Andersena, zdecydowali się na pozytywne przekształcenie bohaterów. W spektaklu nie ma postaci negatywnych ani zła – jest natomiast zbiór zabawnych niedopowiedzeń i nieporozumień między postaciami, które są zbyt skoncentrowane na sobie (Królowa Żaba), bądź nie potrafią zdobyć się na krok ku sobie i swojemu szczęściu (Żuk). Skalę przeobrażeń doskonale uwidacznia przypadek Kreta, który traci rys chłodno-myślącego, nieczułego bogacza-naukowca. Nie wypowiada już oschłych mądrości, nie nienawidzi ptaszków i kwiatów, nie budzi respektu ani niepokoju. Jest zabawnym, nieco nieogarniętym kawalerem, z którym można by raczej pośmiać się przy herbatce, zamiast wysłuchiwać skrupulatnie opracowanego elaboratu. Nawet w miejsce „Czarownicy", która podarowała kobiecie ziarnko, z którego wzrósł kwiat z Calineczką, pojawia się „Dobra Wróżka".

Zmiany te mogą zastanawiać. Umożliwiają również dyskusję na temat miejsca „mroku", „strachu" oraz „niepokoju" w dziełach skierowanych do najmłodszych odbiorców. Nie chodzi przecież tyleż o wskazanie, że realny, nie-bajkowy świat wypełnia cierpienie, więc „takie powinny być też bajki", ale o dostrzeżenie kompozycyjnej wartości w nieszczęściu, łzach, żalu, w tym, co negatywne. Nadmierna pozytywność kreacji może ostatecznie zbagatelizować treści, doprowadzić do powierzchowności, rozmyć piękno dobra, które najmocniej wyłania się w obliczu zła. Nie jest to jednak krytyka spektaklu. Ostatecznie skrajnie pozytywna interpretacja bajki stanowiła świadomy i udany zabieg autorów, a wynik drobnego „sporu" toczonego przez narratorów jest dość oczywisty. W tej bajce bezkompromisowo wygrywa szczęście.

„Historia Calineczki" to spektakl wyjątkowo jasny, doskonały dla najmłodszych oraz ich opiekunów. Świadczą o tym same reakcje dzieci, dzielących się swoimi wrażeniami, wymieniających przygody Calineczki, wspominających wybranych bohaterów, a nawet kuszących się na wystawianie ocen. Tuż po oklaskach i finalnym zasłonięciu kurtyny, dosłyszałem jedną z takowych. Należała do młodego chłopca, chętnie zadającego pytania, który na koniec kiwnął tylko głową i powiedział „9/10", po czym triumfalnie wyszedł z sali. Ocena odważna, ale całkiem trafna.

Czy trzeba dodawać coś więcej?

Jan Królewski
Dziennik Teatralny Toruń
7 marca 2022

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...