Zioła, szeptuchy, zamawiania

Mistrzowskie „Wziołowstąpienie" w Teatrze Wierszalin

Prawdziwa sztuka ma w sobie szczerość. A szczerość jest tam, gdzie autentyczne doświadczenie. Z nimi właśnie mamy do czynienia, oglądając „Wziołowstąpienie" - najnowszy spektakl supraskiego Teatru Wierszalin. To przedziwna sztuka, która przenosi nas gdzieś na podlaską wieś, zamieszkaną przez szeptuchy, zamawiaczy i znawców ziół.

Reżyser spektaklu, Piotr Tomaszuk, zaproponował nam spójne, przemyślane od pierwszej minuty przedstawienie, w którym sam pojawia się jako aktor grający wszechwładnego, tajemniczego profesora Konstantego Organa-Szczątkowskiego – Demiurga, Maga, Śmierć, od której nie ma ucieczki. Ta postać, spajająca wszystko, co dzieje się na scenie, jak mantrę powtarza magiczne słowa: „Hriby, po hriby, no moj po wierchu...". To zaklęcie, dzięki któremu bohaterowie spektaklu, Kastuś (w tej roli Rafał Gąsowski), Werek Weremejczuk (Dariusz Matys), Natalka (Monika Kwiatkowska), Nastusia (Sylwia Nowak) i Józuk (Mateusz Krzyżewski) potrafią zaczarować las, znajdując w nim upragnione grzyby. Ale wiedza, dostępna mieszkańcom wsi, nijak ma się do siły zaklęć, którymi szeptucha Agafija potrafi wyleczyć chorą krowę, a znachor - pomóc dorosłym, bezskutecznie starającym się o potomka. To dzięki ziołom – m. in. szałwii, czystkowi i mniszkowi – człowiek zwycięża w walce z chorobami, z którymi współczesna medycyna nie potrafi sobie radzić, lub które – zwyczajnie - trywializuje, zapominając, że zdrowie każdej istoty ma wymiar holistyczny, całościowy, jednoczący to, co fizyczne i psychiczne. Wiedzą o tym szeptuchy, które oprócz ziół stosują również zamawiania, docierające do najgłębszych zakamarków psychiki. O tym mówi przedstawienie Piotra Tomaszuka, który nie byłby jednak sobą, gdyby nie odniósł się ironicznie, prześmiewczo – do współczesnej rzeczywistości i tego, jak dziś postrzegamy wieś z jej tradycjami, zwyczajami i „zabobonami". Bo „Wziołowstąpienie" to sztuka o zapominaniu i odzyskiwaniu pamięci – pamięci o własnych korzeniach, języku dzieciństwa, historii rodziny. Przez „proces" ten przechodzą dorośli bohaterowie spektaklu. Kastuś, Werek, Natalka, Nastusia i Józuk są już uznanymi przedstawicielami swoich zawodów: profesorami, lekarzami, dyrektorami i przedsiębiorcami. I chociaż próbują odnaleźć się w roli, ich dzieciństwo, język, wspólne przeżycia i irracjonalne zauroczenie lasem wciąż w nich są i nie dają o sobie zapomnieć. Dlatego życiowe peregrynacje podsumowują dosadnym określeniem: „Eto żyźń jebana". I wracają do zbierania grzybów.

W jednym z wywiadów Piotr Tomaszuk stwierdził: „Wszystko, co jest lokalnością, w dobrym tego słowa znaczeniu, jest w polu moich zainteresowań. Pierwsza szeptucha, którą poznałem i z którą często rozmawiałem, była sąsiadką moich dziadków. Do niej zawsze przychodzili ludzie, szukający pomocy w sprawach beznadziejnych. Widziałem przez okno, jak ustawiali się przed jej domem w kolejce. Ten obraz jest częścią mojego świata i mojego życia". Rzeczywiście, „Wziołowstąpienie" to przetworzony teatralnie obraz podlaskiej wsi, w którym przenikały się i wciąż przenikają wpływy kultury polskiej, białoruskiej, rosyjskiej i tatarskiej. To wszystko da się odczuć przede wszystkim w języku – śpiewnym, niejednoznacznym, gładkim i chropowatym jednocześnie, idealnie opisującym to, jak na Podlasiu kształtowała się historia i międzyludzkie relacje. Dlatego wystarczy pojechać kilka kilometrów poza Białystok, w rejon Krynek, Kruszynian, Ozieran, by usłyszeć, jak mówią bohaterowie „Wziołowstąpienia" - spektaklu nawiązującego do najlepszych wierszalinowskich tradycji.

Ale nie byłoby magii „Wziołowstąpienia", gdyby nie aktorzy Teatru Wierszalin. Uznanie należy się przede wszystkim Rafałowi Gąsowskiemu, który mistrzowsko wcielił się w rolę Kastusia (jego sztuka aktorska jest fenomenem samym w sobie). Genialny był również Dariusz Matys, dzięki któremu zgromadzona na premierze publiczność dosłownie płakała ze śmiechu. Na wysokości zadania stanęli również młodzi aktorzy teatru - Sylwia Nowak, Mateusz Krzyżewski i Monika Kwiatkowska – absolwenci Akademii Teatralnej Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku (Mateusz Krzyżewski ukończy studia w 2017 roku). Jeśli więc chcemy doświadczyć magii Podlasia – przenikniętego dusznym zapachem grzybowego lasu – odwiedźmy Teatr Wierszalin i dostąpmy wziołowstąpienia.

Źródło cytatu: www.dziennikteatralny.pl/artykuly/doswiadczenie-ziol-moze-byc-ekstaza.html

Dominik Sołowiej
Dziennik Teatralny Białystok
30 listopada 2015
Portrety
Piotr Tomaszuk

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...