Zobaczy? w nich ludzi
Chyba nie jestem typowym przedstawicielem p?ci m?skiej, poniewa? nie ogl?dam meczy. Zamiast tego wol? przeczyta? ksi??k?, albo pos?ucha? muzyki. Potrafi? jednak zrozumie?, ?e "na mecze si? chodzi, ?eby by? razem - tam si? czuje, ?e my to my, a oni to oni". Wszak podstawowa kategoria antropologiczna "swój - obcy" obowi?zuje nawet na Trobriandach.Na "Mecz" pewnie te? bym si? nie wybra?, gdyby nie zacytowana w opisie spektaklu wypowied? Paula - jednego z bohaterów sztuki: "B?d? o nas mówi?, pisa?, nienawidzi? nas (...) Nazw? nas zwierz?tami". Có? za niespotykana samo?wiadomo??! Zaintrygowany, poszed?em na spektakl. Sala teatralna MCKiS w Jaworznie, gdzie 27 wrze?nia wystawiono go?cinnie to przedstawienie, jest niewielka. Aktorzy graj? nos w nos z publiczno?ci?, wi?c jakikolwiek fa?sz by?by natychmiast zauwa?ony. W atmosfer? spektaklu wprowadza nas, dobiegaj?ca z g?o?ników ci??ka, metalowa muzyka. Pot??ne b?bny i mia?d??ce gitarowe riffy, dos?ownie wgniataj? w fotel. Pierwszy na scenie pojawia si? pe?en sprzeczno?ci Paul (Hubert Bronicki). Na pierwszy rzut oka - typowy dresiarz. Zabijaka w stylu Begbiego z "Trainspotting" Boyle'a, w ka?dej chwili gotowy do bójki. Potrafi jednak ca?kiem inteligentnie za?artowa? (przeprowadzony osobi?cie przez wujka Harolda przeszczep w?osów "poni?ej... kosztów w?asnych"). Wie, kim byli Szopen i Dickens. Paul w wykonaniu Bronickiego poci si?, purpurowieje na twarzy, krzyczy, pluje, wyrzucaj?c z siebie kolejne przekle?stwa. Wrzaskiem i agresj? próbuje zag?uszy? traum? sprzed lat - w dzieci?stwie by? wykorzystywany seksualnie przez starego sprzedawc? w sklepie ze s?odyczami. Kiedy w?ciek?y wrzeszczy, ?e wujkowi Haroldowi "rozbije ryj butelk?" i wyd?ubie oczy korkoci?giem, jest przera?aj?co wiarygodny. Momentami mia?em wra?enie, ?e mam przed sob? wyci?gni?tego spod bloku naturszczyka. Niecz?sto mam okazj? siedzie? w pierwszym rz?dzie na spektaklu, w którym aktor miota si? po scenie nieca?y metr ode mnie z no?em spr??ynowym w d?oni. Bronickiemu w niczym nie ust?puj? odtwórcy ról: Jana (Ireneusz Za?óg) i Louisa (Piotr Rybak). Pierwszy kre?li portret st?amszonego wychowanka domu dziecka, drugi - ch?opaka, marz?cego o byciu wojskowym elektrykiem (w jednej ze scen wyszywa zielony czo?g). ?aden z aktorów nie odpuszcza, dzi?ki czemu spektakl posiada sta?? temperatur?. Po scenie walaj? si? plastikowe skrzynki i puszki po coli. B?yskawiczne wymiany zda? mi?dzy bohaterami, a tak?e sekwencja "zwierz?ca" sprawiaj?, i? zapominamy o tym, ?e ogl?damy przedstawienie. ?mier? trzynastoletniego kibica, która zmieni?a S?upsk w pole bitwy. Zamieszki podczas meczu w Wilnie. Osiem ofiar w trwaj?cej trzyna?cie lat wojnie mi?dzy kibicami Wis?y i Cracovii. Wypowied? jednego z szalikowców: "To nasze hobby. Jedni lubi? zbiera? grzyby, inni znaczki, a inni lubi? komu? spu?ci? wpierdziel". I zwolennik Korony Kielce - mój rówie?nik - zak?uty no?em kilka dni temu. "Mecz" pozwoli? mi o tym zapomnie? i zobaczy? w tej "dziczy, która najch?tniej by nas rozszarpa?a" - ludzi. Chocia? przez godzin?.