Życie ciekawe scenariusze pisze

„Mleczarnia" – reż. Jacek Rykała – Teatr Bez Sceny w Katowicach

Nie powiem nic oryginalnego, twierdząc, że życie pisze przeróżne scenariusze. Zapewne każdy z nas niejednokrotnie przekonał się o tym na własnej skórze. Są to opowieści często tak absurdalne, że aż trudno w nie uwierzyć. Bowiem jaka istnieje szansa, że dwójka dawnych przyjaciół spotka się przypadkowo w izbie wytrzeźwień? Po trzydziestu latach?!

Oprócz zamiłowania do alkoholu dzielą wspólną młodość i ciepłe uczucie do tej samej kobiety. Brzmi to dość niedorzecznie, prawda? Jednak los takie zdarzenie napisał, a Jacek Rykała przeredagował ją na tekst dramaturgiczny. Tak powstała „Mleczarnia" wystawiana w Teatrze Bez Sceny Andrzeja Dopierały w Katowicach.

Andrzejek (Andrzej Dopierała) i Mareczek (Wiesław Sławik) to kiedyś najlepsi przyjaciele. Kiedyś, ponieważ poróżnił ich konflikt o tę samą dziewczynę Natalię. Ze względu na miłosny pojedynek przestali się do siebie odzywać. Aż w końcu – po wielu latach – trafiają na siebie w miejscu niecodziennym, jakim jest izba wytrzeźwień, gdzie zostają zmuszeni spędzić wspólnie noc. Żadne z nich nie spodziewał się, że te kilkanaście godzin poświęcą na odświeżaniu wspomnień. Ich spontaniczna rozmowa przemienia w wyprawę w czasie, która pozwala im spojrzeć na dawne problemy i rozczarowania z innej perspektywy. Tej drugiej osoby.

Na owej rozmowie opiera się cała fabuła „Mleczarni" w reżyserii Jacka Rykały. Nic zatem dziwnego, że sukces spektaklu tkwi w świetnie zbudowanym dialogu między dwójką starych przyjaciół. Aktorzy (Andrzej Dopierała i Wiesław Sławik) przenoszą widza do odległych czasów swojej młodości; do miejsc, których dzisiaj już nie ma; do ludzi, którzy już dawno się zmienili. Tkają opowieść składającą się z licznych epizodów - zarówno arcyzabawnych, jak i przygnębiających. Czym samym przez ponad półtorej godziny nieprzerwanie intrygują i ciekawią widza.

Reżyser, jak i scenarzysta „Mleczarni" Jacek Rykała napisał znakomity tekst, który nie tylko bawi, ale także skłania widza do refleksji. Sprawia to, że widz opuszcza Teatr Bez Sceny z pewną lekkością i uśmiechem na twarzy. Ostatecznie przez ostatnią godzinę miał niejednokrotnie okazję do szczerego śmiechu i nie został przy tym przygnieciony ciężką historią o nieuchronnym przemijaniu.

O obsadzie nie trzeba mówić za wiele. Andrzej Dopierała i Wiesław Sławik tworzą zgrany duet. Można wyczuć, że wspólnie z widzami świetnie się bawią podczas spektaklu. Są to aktorzy wybitni, za którymi stoi wieloletnie doświadczenie i niejedna odegrana rola. Nic zatem dziwnego, że „Mleczarnia" należy do spektakli bardzo dobrych. Przy okazji warto wspomnieć o Aleksandrze Fielek, bez której ta sztuka nie byłaby taka sama. Jej sceny - choć nieliczne - sprawiają, że widz chce odwiedzić teatr raz jeszcze – tym razem, by móc podziwiać ją w bardziej rozbudowanej roli.

Akcja została osadzona w bardzo minimalistycznej scenografii mimo to adekwatnej do takiego miejsca, jakim jest izba wytrzeźwień: dwa szpitalne łóżka, pomieszczenie dla personelu oraz drzwi do toalety to wszystko, co widz znajdzie w zasięgu swojego wzroku, a co podkreśla życiowy wydźwięk „Mleczarni". Dopełnieniem opowieści stają się krótkie przerywniki w postaci cyfrowo-muzycznych wstawek. Podkreślają one nastrój nostalgii, towarzyszący rozmowie od początku do samego końca.

Czego by jednak tutaj nie napisać, „Mleczarnia" bez wątpienia posiada swój niepowtarzalny klimat. Wynika to zarówno ze swojej kameralności, dzięki której rozmowa ma charakter bardziej intymny, jak i doskonałej gry aktorskiej. Wiesław Sławik i Andrzej Dopierała zabierają widza w niezwykłą podróż do przeszłości, bawią go do łez i wzruszają. Dlatego też jest to sztuka bezdyskusyjnie godna polecenia.

Jan Gruca
Forum Młodych Krytyków DT
16 grudnia 2017
Portrety
Jacek Rykała

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia