Życie do zmarnowania

"Nasza klasa" - reż. Łukasz Kos - Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna w Krakowie, Filia we Wrocławiu

„Nasza klasa”, spektakl na podstawie dramatu Tadeusza Słobodzianka w reżyserii Łukasza Kosa, jest przejmującą opowieścią o naturze i źródłach zła. Ukazując relacje polskich i żydowskich bohaterów w okrutnym kontekście mordu w Jedwabnem, kreśli obraz koleżeńskiej wspólnoty, niszczonej przez niepostrzeżenie rodzącą się nienawiść.

Przedstawienie, w którym wystąpili studenci IV roku Wydziału Aktorskiego wrocławskiej PWST, opiera się na kontrastowym zestawieniu infantylizmu z brutalnością. Polacy i Żydzi, kaci i ofiary, to uczniowie jednej klasy, żyjący zrazu w przyjacielskiej komitywie, tworzący grupę naiwnych dzieciaków w krótkich spodenkach i białych koszulkach. Całość akcji rozgrywa się zresztą w przestrzeni imitującej salę gimnastyczną, z drabinkami, materacami i niskimi ławeczkami. Ruch bohaterów, którzy uczestniczą quasilekcji w-fu, ma na celu ukazanie przepaści pomiędzy jednością a alienacją. Wspólna zabawę przerywa bowiem wezwanie do chrześcijańskiej modlitwy, które uwydatnia różnice wyznaniowe między uczniami i wydobywa na światło dzienne narodowe uprzedzenia.

Podział na postaci pozytywne i negatywne wydaje się mocno niejednoznaczny. Rolę oprawców przyjmują wprawdzie Zygmunt (Jacek L. Zawada), Heniek (Dawid Lipiński) i Rysiek (Dawid Czupryński) i Władek (Tomasz Kocuj), odpowiedzialni za mord na szkolnym koledze, Jakubie Kacu (Łukasz Kaczmarek), niesłusznie oskarżonym o współpracę z Sowietami. Granice między dobrem a złem okazują się jednak płynne, pytania o moralność – słabo uzasadnione. Przemoc rodzi przemoc, śmierć prowadzi do kolejnych śmierci. Opis tragicznych wydarzeń z 1941 roku znajduje swoje dopełnienie w opowieści o powojennych losach ich uczestników. Postaci stawiają wciąż pytanie: i co było warte to życie? Motywem ich postępowania okazuje się lęk: zwierzęcy strach przed śmiesznością, przed wykluczeniem, przed zdemaskowaniem własnych słabości.

Osadzenie w konkretnym kontekście historycznym nie pozbawia opowieści wymiaru uniwersalnego. „Nasza klasa" okazuje się rozpisanym na wiele głosów dramatem ludzkiej ułomności i banalności zła. Nie brak w spektaklu scen, które stanowią przykład uwikłania w zło, eskalacji nienawiści. Niezwykle mocno przemawiają do wyobraźni widza obrazy przemocy, ukazywanej symbolicznie. Odpowiednikiem skatowanego ciała Jakuba staje się okładany drewnianymi szczeblami drabinek materac; w scenie gwałtu na Dorze (Sonia Roszczuk), mężczyźni zdejmują jej białą koszulkę, która – kołysana na rękach – staje się znakiem płaczącego dziecka. Cienką granicę między solidarnością a pogardą ukazują również sceny, w których groteskowo regularne ćwiczenia gimnastyczne przeradzają się w wojskową musztrę.

Spektakl nie poddaje bohaterów jednoznacznej ocenie. Bierze pod lupę indywidualne losy, które stają się przykładem marności życia i beznadziejnej walki o lepsze jutro. Postaci wciąż kierują się pragnieniem zemsty, a szlachetne postępowanie wynika u nich często z niskich pobudek („żeby ludzie nie gadali"). Szczególnie gorzko brzmi w ich ustach powtarzane wielokrotnie hasło : „kolegów trzeba wspierać" czy wykrzyczane z całych sił przykazanie: „nie zabijaj".

Organizacja przestrzeni scenicznej dobrze odzwierciedla różnice między bohaterami. Wyjeżdżający do Ameryki Abram (Adam Pietrzak) przebywa na obrzeżach sceny lub wspina się po drabinkach: ogląda wydarzenia z bezpiecznego dystansu, uczestniczy w życiu „klasy" poprzez słane zza oceanu listy. Ukrywający się w domu Zochy (Agata Grobel) Menachem (Radomir Rospondek) chowa się w drewnianej skrzyni przy ścianie; umęczone ciało Jakuba zwisa na sznurowej drabince. Światy żywych i umarłych przenikają się; aktorzy wielokrotnie przyjmują rolę widzów, siadając tyłem do publiczności.

Młodzi twórcy stworzyli bardzo wyraziste kreacje. Wśród męskich bohaterów na najwyższe uznanie zasługują przede wszystkim Abram Adama Pietrzaka, Jakub Łukasza Kaczmarka i Zygmunt Jacka L. Zawady. Wśród kobiet bezsprzecznie prym wiedzie Sonia Roszczuk w roli Dory.

„Nasza klasa" Teatru PWST, druga w Polsce inscenizacja dramatu Słobodzianka, skupia się nie tyle na problemie narodowych i religijnych uprzedzeń, co na ogólnie pojętej nienawiści wynikającej ze strachu przed tym, co inne, nieznane. Ukazuje postaci z bólem miotające się w sieci własnych niezdefiniowanych pragnień, wybierające zło jako rozwiązanie najprostsze, najwygodniejsze, lecz najbardziej niszczące. Staje się przy tym metaforą życia zmarnowanego pośród beznadziei – przeżytego na próżno.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
21 stycznia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia